Debata (SN)

9 1 1
                                    

SYN NEPTUNA

"Katon prychnął.

- Wszyscy wiemy, czym to się skończyło! My, lary, dobrze to pamiętamy!

Inne duchy zaczęły ponuro pomrukiwać.

Nico przyłożył palec do ust. Nagle wszystkie lary umilkły. Niektóre były wyraźnie przerażone, jakby im sklejono usta. Percy pomyślał, że dobrze byłoby mieć taką władzę nad niektórymi żyjącymi ludźmi... na przykład nad Oktawianem. 

[...]

Przez salę przebiegł niespokojny pomruk. Frank zerwał się na nogi, ale Percy go ubiegł:

- Dobrze! Nie ma problemu. Ale zapewnijcie nam przynajmniej jakiś transport. Gaja to bogini ziemi, tak? Chyba powinniśmy unikać wędrówki lądem, przez jej królestwo. No i trwałoby to za długo.

Oktawian roześmiał się.

- To co, może mamy wam wyczarować samolot?

Percy'emu zrobiło się niedobrze.

- Nie. Samolot... czuję, że to nie wchodzi w rachubę. Raczej okręt. Możecie nam chociaż dać jakiś okręt?

Hazel odchrząknęła głośno. Percy spojrzał na nią. Potrząsnęła głową i powiedziała bezgłośnie: "W porządku. Nic mi nie jest".

- Okręt! - Oktawian zwrócił się w stronę senatorów. - Syn Neptuna prosi nas o okręt. Rzymianie nigdy nie przepadali za morskimi podróżami. No, ale on w końcu chyba nie jest Rzymianinem!

- Oktawianie - powiedziała surowym tonem Reyna - on prosi tylko o okręt. A odmowa innej pomocy wydaję się bardzo...

- Bardzo zgodna z tradycją! - zawołał Oktawian. - Z naszą tradycją. Zobaczymy, czy ta trójka zdoła przeżyć bez niczyjej pomocy, jak prawdziwi Rzymianie!

Znowu rozległy się pomruki. Spojrzenia senatorów wędrowały między Oktawianem a Reyną, jakby obserwowali pojedynek woli.

[...]

- No... to jesteśmy ugotowani, tak?

Frank pokiwał żałośnie głową.

- Jeśli chcecie się wycofać, nie będę miał do was o to żalu.

-  Żartujesz? - odpowiedziała Hazel. - I co, pełnić wartę przez resztę tygodnia?

Frank uśmiechnął się blado. Zwrócił się do Percy'ego.

Percy patrzył w dal, przez forum. "Zostań tam, gdzie jesteś", powiedziała mu we śnie Annabeth. Ale jeśli tu zostanie, obóz czeka zagłada. Spojrzał w górę i wyobraził sobie w cieniach i załamaniach wzgórz uśmiechniętą szyderczo twarz Gai, która zdawała się mówić: "Nie możesz wygrać, mały półbogu. Czy tu zostaniesz, czy wyruszysz w drogę, będziesz moim sługą".

Przyrzekł sobie w duchu: "Po Święcie Fortuny odnajdę Annabeth. Teraz muszę działać. Nie mogę pozwolić, by Gaja zwyciężyła".

- Jestem z tobą - powiedział Frankowi. - No i bardzo bym chciał zobaczyć, jaką flotę mają Rzymianie.

Byli w połowie forum, gdy ktoś zawołał:

- Jackson!

Odwrócił się i zobaczył biegnącego ku nim Oktawiana.

- Czego chcesz? - zapytał Percy.

Oktawian uśmiechnął się.

- Już uznałeś mnie za swojego wroga? To pochodny osąd, Percy. Jestem lojalnym Rzymianinem.

- Ty zdradziecki, atakujący od tyłu, oślizgły...- warknął Frank.

Percy i Hazel musieli go przytrzymać.

- Och, stary - powiedział Oktawian - takie zachowanie chyba nie przystoi nowemu centurionowi. Jackson, ścigałem cię tylko dlatego, że Reyna mi kazała. Chcę, żebyś się stawił w principiach bez tych swoich... eee...pachołków. Zobaczy się tam z tobą po zakończeniu posiedzenia senatu. Chcę z tobą pomówić przed waszym odejściem.

- O czym?

- Nie mam pojęcia. - Oktawian uśmiechnął się złośliwie. - Ostatnią osobą, z którą odbyła rozmowę sam na sam, był Jason Grace. I od tego czasu go nie widziałem. Żegnaj, Percy Jacksonie. Życzę powodzenia."

strona 163, 166-168

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Where stories live. Discover now