Opowieści (DH)

5 0 0
                                    

"Utrata wzroku była bolesną udręką. A oddzielenie od Percy'ego straszne.

Teraz, kiedy Annabeth odzyskała już wzrok, patrzyła, jak jej chłopak powoli umiera, zatruty krwią gorgony, i nie mogła na to poradzić. To była najgorsza klątwa.

[...]

Percy podrygiwał na ramieniu Boba, co powodowało, że kotek musiał wciąż zmieniać pozycję na jego plecach. Co jakiś czas Percy jęczał z bólu, a Annabeth czuła się tak, jakby jakaś pięść ściskała jej serce.

Przypomniała sobie herbatkę z Piper, Hazel i Afrodytą w Charleston. O bogowie, jak to było dawno... Afrodyta wzdychała i tęsknie wspominała stare dobre czasy wojny secesyjnej - kiedy miłość i wojna szły ze sobą w parze.

Bogini wskazała wtedy z dumą na Annabeth jako przykład dla pozostałych dziewcząt: "Kiedyś jej obiecałam, że będzie miała ciekawe życie miłosne. I co, może tak nie było?".

Annabeth chciała ją udusić. Tej "ciekawości" było w jej życiu trochę za wiele. Teraz wciąż wierzyła, że wszystko dobrze się skończy. Przecież to nadal jest możliwe, bez względu na to, co dawne mity mówią o tragicznych losach herosów. Muszą być wyjątki, prawda? Jeśli cierpienie ma być zawsze wynagrodzone, to Percy i ona już zasłużyli na nagrodę główną.

Pomyślała o wizji, jaką przedstawił jej Percy - osiedlają się w Nowym Rzymie, razem tam studiują. Z początku wizja życia wśród Rzymian trochę ją przerażała. Miała im za złe, że odebrali jej Percy'ego na tak długo.

Teraz zgodziłaby się na to z ochotą.

Jeśli tylko przeżyją. Jeśli Reyna otrzyma od niej wiadomość. Jeśli mnóstwo innych rzeczy skończy się pomyślnie.

[...]

Kiedy go dogoniła, mogła iść tuż za nim i mieć oko na Percy'ego, który mamrotał w malignie. Czoło miał niepokojąco gorące. Kilka razy wybełkotał: "Annabeth", co tak ją wzruszało, że z trudem tłumiła szloch. 

[...]

Gadzie oczy miały jej ulubiony kolor morskiej zieleni (jak oczy Percy'ego). 

[...]

- Chroń Percy'ego - powiedziała. - Ja skupię jego uwagę na sobie. 

Nie miała pojęcia, jak to zrobi, ale nic innego nie potrafiła wymyślić. Nie może pozwolić, by Percy umarł, póki ma jeszcze dość siły, by utrzymać się na nogach.

[...]

- Mój... przyjaciel umiera. Możesz go wyleczyć czy nie?

Trochę się zająknęła, wypowiadając słowo "przyjaciel". Percy był dla niej kimś o wiele więcej niż przyjacielem. Nawet "mój chłopak" w pełni tego nie oddawał. Przeszli razem tyle, że stał się jej częścią - czasami irytującą, to fakt, ale bez wątpienia częścią, bez której nie mogłaby żyć.

[...]

Po każdym łyku twarz Percy'ego odzyskiwała kolor. Wypił cały kubek i otworzył oczy. Rozejrzał się nieprzytomnie, spostrzegł Annabeth i uśmiechnął się do niej, jakby był pijany.

- Czuję się świetnie.

Źrenice potoczyły mu się w górę. Padł bezwładnie na plecy i zachrapał.

- Parę godzin snu - oświadczył Damasen - i będzie jak nowy. 

Annabeth załkała z ulgi.

- Dzięki.

Damasen spojrzał na nią ze smutkiem.

- Och, nie dziękuj mi. Nadal jesteście skazani. A ja żądam zapłaty za moje usługi.

Annabeth zrobiło się sucho w ustach.

- Yyy... jakiej zapłaty?

- Opowieści - Oczy mu rozbłysły. - W Tartarze jest nudno. Możesz mi o was opowiedzieć, gdy będziemy jedli?

[...]

Opowiedziała Damasenowi o swoim życiu i o przygodach, jakie przeżyła z Percym. Opowiedziała, jak Percy spotkał Boba, wyczyścił mu pamięć w rzece Lete i pozostawił go pod opieką Hadesa.

[...]

Damasen machnął zachęcająco łyżką.

- Opowiadaj dalej, Annabeth Chase.

Wyjaśniła mu, co jest celem ich wyprawy na "Agro II". Kiedy powiedziała, że chcą powstrzymać przebudzenie się Gai, zająknęła się."

strona 272-277, 281-283, Dom Hadesa

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Where stories live. Discover now