Kym (KO)

2 0 0
                                    

"Jason wstał ze swojego łoża śmierci, żeby móc utonąć z resztą załogi.

[...]

Hazel wygramoliła się ze swojej kabiny, trzymając się za brzuch.

- Nienawidzę morza!

Na widok Jasona zrobiła wielkie oczy.

- Co ty robisz na nogach?

- Wychodzę na pokład! - oznajmił. - Mogę pomóc!

Hazel miała minę, jakby zamierzała się kłócić. W tej samej chwili jednak statek przechylił się na prawą stronę, więc skierowała się do łazienki, zataczając się i zasłaniając usta dłonią.

[...]

Tylko Percy miał trochę szczęścia. Stał obok środkowego masztu z rozłożonymi rękami, jakby był rozpięty na linie. Ilekroć statek się przechylał, odchylał się w przeciwną stronę, stabilizując okręt. Przyzywał ogromne pięści wody z morza, żeby uderzały w większe fale, zanim te zdołały dosięgnąć pokładu, wyglądało to wiec tak, jakby morze walczyło samo ze sobą, okładając się po twarzy. Jason uświadomił sobie, że przy tej sile sztormu statek już dawno by się przewrócił, gdyby Percy się nim nie zajął. 

 Jason chwiejnie ruszył w kierunku masztu. Leo wrzasnął coś - zapewne „Idź na dół!" - ale Jason tylko pomachał mu w odpowiedzi ręką. Dotarł do Percy'ego i chwycił go za ramię.

 Percy kiwnął głową, jakby pytał: „Jak leci?". Nie sprawiał wrażenia zdumionego, nie zażądał, żeby Jason zszedł z powrotem do infirmerii, za co chłopak był mu wdzięczny.

Percy był w stanie nie zamoczyć się, jeśli mu na tym  zależało, ale najwyraźniej teraz miał na głowie ważniejsze sprawy. Jego ciemne włosy były przyklejone do głowy, a ubranie przemoknięte i podarte. Krzyknął coś Jasonowi do ucha, ale Jason rozróżnił tylko kilka stów: TO... DOLE... POWSTRZYMAĆ!

Percy wskazał za burtę.

 - Coś wywołuje ten sztorm? - spytał Jason.

 Percy uśmiechnął się szeroko i wskazał na swoje uszy. Najwyraźniej nie dosłyszał ani słowa. Zrobił taki gest, jakby zamierzał zanurkować przez burtę. Następnie klepnął Jasona w pierś.

- Chcesz, żebym ja wyskoczył? 

Jason poczuł rodzaj dumy. Wszyscy traktowali go jak szklaną figurkę, tylko Percy... cóż, zapewne uznał, że skoro znalazł się na pokładzie, to jest gotowy do akcji. 

- Z radością! - krzyknął Jason. - Ale ja nie potrafię oddychać pod wodą!  

Percy wzruszył ramionami. "Wybacz, nic nie słyszę".

 Następnie Percy podbiegł do prawej burty, odepchnął kolejną wielką falę od statku, po czym wyskoczył w morze. 

Jason zerknął na Piper i Annabeth. Obie trzymały się kurczowo olinowania, wpatrując się w niego z przerażeniem. Twarz Piper mówiła: „Zwariowałeś?".

 Dał jej znać ręką, że wszystko w porządku, po części żeby ja zapewnić, że nie mu nie będzie (czego nie był pewny), a po części żeby dać jej do zrozumienia, że rzeczywiście zwariował (czego był pewny).

[...]

- Hej - powiedział Percy.

Jason słyszal go teraz idealnie, choć nie bardzo wiedział dlaczego. 

- Co się dzieje? 

 W powietrznym kokonie jego własny głos zabrzmiał tak, jakby mówił przez odkurzacz. 

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Where stories live. Discover now