Rzeka Ognia (DH)

3 0 0
                                    

"- Pomysł mam - mruknęła - ale nie wiem, czy jest wspaniały. Musimy odnaleźć rzekę ognia.

[...]

Kiedy dotarli do krawędzi klifu, Annabeth była już pewna, że właśnie podpisała na ich wyrok śmierci.

[...]

Nawet zakładając, że uda im się zejść na dno kanionu, w co wątpiła, jej plan wydał się teraz całkowicie szalony.

- Ech... - Percy przyglądał się klifowi. Wskazał na wąską półkę skalną biegnącą ukośnie od szczytu na dno. - Może udałoby się zejść tamtędy. Możemy spróbować.

Nie powiedział, że byliby szaleńcami, gdyby spróbowali. Głos miał pewny, pełen nadziei. Annabeth była mu za to wdzięczna, ale w głębi duszy czuła wyrzuty sumienia, bo przecież to był jej pomysł. Pomysł, którym skazywała Percy'ego na śmierć.

[...]

Parę kroków pod nią Percy chrząknął, kiedy znalazł kolejną szczelinę, o którą zaczepił palce.

- To... jak się nazywa ta rzeka ognia?

- Flegeton. Ale skup się na schodzieniu.

- Flegeton? - Przesunął się nieco dalej. Mieli już za sobą jedną trzecią drogi na dno klifu, ale wciąż byli tak wysoko, że gdyby odpadli od ściany, spotkałaby ich śmierć. - Brzmi jak flegmatyczny maraton.

- Nie rozśmieszaj mnie.

- Robię, co mogę.

- Dzięki - mruknęła i mało brakowało, a nie trafiłaby chorą nogą na skalną półkę. - Będę miała uśmiech na twarzy, kiedy runę w dół, ku swojej śmierci.

Schodzili dalej, krok po kroku. Piekący pot zalewał Annabeth oczy. Ręce jej drżały. O dziwo, jednak w końcu dotarli na dno klifu.

Kiedy stanęli na dnie, zachwiała się, ale Percy zdążył ją podtrzymać. Przeraził ją widok jego twarzy. Pokrywały ją czerwone bąble, jakby miał ospę.

[...]

- Napić się... ognia?

[...]

Czysta głupota? Na pewno, ale była przekonana, że nie mają wyboru. Po co czekać bezczynnie na rychłą śmierć? Lepiej spróbować czegoś głupiego w nadziei, że się uda.

[...]

- To działa - wychrypiała. - Percy, ty też musisz się napić.

- Ja... - Oczy stanęły mu w słup i upadł obok niej.

Pokonując własną słabość, nabrała kolejną garść płynnego ognia. Nie zważając na ból, wlała płyn w usta Percy'ego. Nie reagował na to.

Spróbowała ponownie, tym razem upewniając się, że ognisty płyn wpływa mu do gardła. Percy zakrztusił się i zakaszlał. Podtrzymała go, gdy cały dygotał, w miarę jak magiczny ogień penetrował jego płuca i wnętrzności. W końcu dygotanie ustało. Bąble poznikały. Usiadł i oblizał wargi.

- Uch... pikantne, ale i tak obrzydliwe.

Zaśmiała się słabo. Ogarnęła ją fala takiej ulgi, że aż zawirowało jej w głowie.

- Tak. Dobre podsumowanie.

- Uratowałaś nas.

- Na razie. Problem w tym, że wciąż jesteśmy w Tartarze.

[...]

- Znajdziemy wyjście - powiedział Percy. - Wrota Śmierci.

Wzdrygnęła się. Pamiętała, co Percy powiedział tuż przed tym, jak spadli do Tartaru. Zmusił Nica di Angelo do przyrzeczenia, że poprowadzi "Agro II" do Epiru, do Wrót Śmierci od strony świata śmiertelników.

"Tam się spotkamy" , powiedział wtedy Percy.

Teraz wydało jej się to bardziej szalone od picia ognia.  Bo niby jak mają we dwoje przejść cały Tartar i odnaleźć Wrota Śmierci? Ledwo zdołali przejść sto metrów, cudem ocaliwszy życie.

- Musimy - mówił dalej Percy.  - Nie tylko dla nas samych. Dla wszystkich, których kochamy. Wrota Śmierci muszą zostać zamknięte z obu stron, żeby powstrzymać odradzanie się potworów. I żeby Gaja nie zapanowała nad światem.

Wiedziała, że Percy ma rację."

strona 46, 48-51, Dom Hadesa


Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Où les histoires vivent. Découvrez maintenant