Powrót (DH)

4 0 0
                                    

"- Wrota działają. Otworzą się za dwanaście minut.

Żołądek Hazel rozdygotał się prawie jak te łańcuchy.

- Wyjdzie więcej potworów?

- Na szczęście nie. Wszystkie są potrzebne tam... w świecie śmiertelników, w miejscu ostatecznej bitwy. - Pazyfae uśmiechnęła się do niej zimno. - Nie, myślę, że z Wrót korzysta ktoś inny...ktoś, kto nie ma do tego prawa.

Leo zrobił krok do przodu. Dym buchnął z jego pięści.

- Percy i Annabeth.

Hazel zaniemówiła. Nie wiedziała, czy gula w jej gardle jest przejawem radości czy rozpaczy. Jeśli ich przyjaciołom udało się dotrzeć do Wrót, jeśli naprawdę pojawią się tutaj za dwanaście minut...

[...]

Przypadkowe myśli rozbłyskiwały jej w mózgu jak grudki złota wydobywające się na powierzchnię. Dedal. Minotaur zamknięty w Labiryncie. Umrzesz powoli w moim nowym królestwie.

- Labirynt - powiedziała na głos. - Ona odtwarza Labirynt.

- Co znowu? - Leo walił w ścianę młotkiem, ale odwrócił się do niej i zmarszczył brwi. - Myślałem, że Labirynt zawalił się podczas bitwy o Obóz Herosów... i że był jakoś połączony z siłą życiową Dedala czy coś w tym rodzaju, więc Dedal umarł.

[...]

Wrota Śmierci rozwarły się z sykiem. Buchnął czarny dym i dwa ciała wypadły z windy twarzami na posadzkę - Percy i Annabeth, bezwładni jak trupy.

Hazel załkała.

- Och, bogowie...

Ona i Leo ruszyli ku nim, ale Klytios uniósł rękę, zatrzymując ich tym gestem w miejscu. Jego potężna smocza łapa zawisła nad głową Percy'ego.

Dymny całun, który osnuwał giganta, spowił Annabeth i Percy'ego kłębem czarnej mgły.

[...]

Nawet z tej odległości Hazel wyczuwała, że siły życiowe opuszczają Annabeth, a jej puls słabnie. Wyciągając słowa z jej ust, Klytios ją zabijał.

Gigant trącił stopą głowę Percy'ego.

- Jeszcze dycha. - Słowa giganta wypłynęły z ust Percy'ego. - To straszny wstrząs dla śmiertelnego ciała. Mogę to sobie wyobrazić, bo sam wróciłem z Tartaru. Za chwilę ich zabiorę.

[...]

Annabeth i Percy wciąż leżeli bez ruchu, ale Hazel wyczuła, że serca im biją mocniej, a oddechy się wyrównują.

[...]

Hazel usłyszała za plecami jęk Annabeth. Percy wybełkotał coś, co brzmiało jak "Bob-bob-bob?".

[...]

- Hazel... - wydyszała Annabeth.

Hazel tak ucieszył głos przyjaciółki, że o mało co się do niej nie odwróciła, ale w porę sobie przypomniała, że nie może spuścić wzorku z Klytiosa.

[...]

Mgła rzedła wokół niej. W drugim końcu jaskini Leo próbował wepchnąć Percy'emu do ust kawałek ambrozji. Annabeth odzyskała już świadomość, ale nie była w stanie nawet unieść głowy.

[...]

Hazel ogarnęła taka ulga, że załkała. Obandażowane ramię Franka krwawiło, ale żył. Obok niego stali Nico, Piper i Jason - wszyscy z mieczami w rękach.

- Wybacz, że tak późno - powiedział Jason. - To ten facet, którego trzeba zabić?

[...]

I zniknęła. Mgła się rozwiała.

- Ciepła osóbka - mruknął Percy.

Inni zwrócili się do niego i do Annabeth, jakby dopiero teraz zdali sobie sprawę z ich obecności.

- Stary. - Jason uścisnął go.

- Wrócili z Tartaru! - zawołał Leo. - Moi przyjaciele!

Piper objęła Annabeth i rozpłakała się.

[...]

Przemożne poczucie ulgi tak ją oszołomiło, że dopiero po chwili dostrzegła Nica, stojącego samotnie z twarzą pełną bólu i rozterki.

- Hej! - zawołała, machając do niego zdrową ręką.

Zawahał się, a potem podszedł i pocałował ją w czoło.

- Cieszę się, że żyjesz - powiedział. - Duchy miały rację. Tylko jedno z nas zdołało dotrzeć do Wrót Śmierci. Twój tata byłby z ciebie dumny.

Uśmiechnęła się, przykładając mu łagodnie dłoń do policzka.

- Bez ciebie nie pokonalibyśmy Klytiosa.

Musnęła go kciukiem pod okiem, zastanawiając się, czy płakał. Bardzo chciała zrozumieć, co się z nim dzieje - i co przeżywał przez ostatnie parę tygodni. Po tym wszystkim, co razem przeszli, wezbrała w niej wdzięczność, że ma brata.

[...]

Ze sklepienia spadł cały rządek płytek.

- Złapmy się wszyscy za ręce ! - krzyknął Nico.

Szybko utworzyli krąg. Hazel wyobraziła sobie grecki krajobraz nad nimi. Komora się zawaliła, a ona poczuła, że zamienia się w cień.

[...]

A potem jej przyjaciele zaczęli się niespokojnie poruszać.

Nico zdał sobie sprawę, że trzyma za rękę Percy'ego, i szybko ją puścił.

Leo zatoczył się do tyłu.

- Wiecie co... ja chyba muszę usiąść.

[...]

- Aha... Przypomniało mi się - tu zerknął na Percy'ego - że zrezygnowałem ze swojego stanowiska i mianowałem Franka pretorem w trybie zagrożenia na polu bitwy. Chyba że masz coś przeciwko temu.

Percy uśmiechnął się.

- Pełna zgoda.

- Frank pretorem? - Hazel wytrzeszczyła na niego oczy.

Wzruszył z zakłopotaniem ramionami.

- No... tak. Wiem, że dziwnie to brzmi.

Spróbowała go objąć, ale skrzywiła się, bo połamane żebra dały o sobie znać. Tylko go pocałowała.

- Brzmi cudownie.

Leo klepnął Franka w ramię.

- Duża sprawa, Zhang. Teraz możesz rozkazać Oktawianowi, żeby się nadział na własny miecz.

- Kuszące - zgodził się Frank. Zwrócił się do Percy'ego. - Ale wy... W Tartarze musiało być strasznie. Co tam się wydarzyło? Jak wam się udało...?

Pale Percy'ego splotły się z palcami Annabeth.

Hazel akurat spojrzała na Nica i dostrzegła ból w jego oczach. Nie była pewna, ale wydawało się jej, że Nico myśli o tym, jak szczęśliwi byli Percy i Annabeth, mając tam siebie. Nico przeszedł przez Tartar samotnie.

- Wszystko wam opowiemy - obiecał Percy. - Ale nie teraz, dobrze? Jeszcze nie chcę sobie tego przypominać.

[...]

Przybyła Reyna."

strona 501, 504, 510, 511, 513-515, 517, 518, 521- 524, Dom Hadesa

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Where stories live. Discover now