Głosy w głowie (DH)

3 0 0
                                    


"Frank obudził się jako pyton, co go zdumiało.

Nie zdziwiło go, że zamienił się w jakieś zwierzę. Wciąż to robił. Ale jeszcze nigdy nie zamienił się z jednego zwierzęcia w inne we śnie. Był pewny, że nie zasnął jako wąż. Zwykle zasypiał jako pies. 

Odkrył, że najlepiej mu się śpi, kiedy zwinie się w kłębek na koi jako buldog. Nie bardzo wiedział dlaczego, ale nie miał wtedy takich koszmarów jak zwykle. Nieustający wrzask w jego głowie prawie zanikał.

[...]

Na nich! - ryczał Mars. - Brać ten okręt! Bronić Rzymu!

Odpowiedział mu głos Aresa: - Zabić Rzymian! Krew i śmierć! Ognia!

Rzymskie i greckie osobowości jego ojca na przemian wrzeszczały mu w głowie na tle bitewnego zgiełku - wybuchów bomb, karabinowych strzałów, ryku silników - a wszystko to dudniło jak potężny głośnik basowy.

[...]

Taki jego parszywy los, ale musi sobie jakoś z tym poradzić. Przyjaciele go potrzebują - zwłaszcza teraz, kiedy zabrakło Annabeth.

Annabeth była dla niego miła. Nawet kiedy był tak roztargniony, że zachowywał się jak błazen, była wobec niego cierpliwa i gotowa mu pomóc. Kiedy Ares wrzeszczał, że nie można ufać dzieciom Ateny, a Mars ryczał, że powinien pozabijać wszystkich Greków, Frank wciąż darzył ją szacunkiem.

[...]

Zarzucił łuk i kołczan na plecy. Natychmiast zamieniły się w zwykły plecak. Frank to uwielbiał. Wynalazek Leona. Sam by na to nie wpadł.

Leo ! - ryknął Mars. - Leo musi umrzeć!

Zaduś go! - zawołał Ares. - Zaduś wszystkich! O kim to my mówimy?

I znowu zaczęli na siebie wrzeszczeć w głowie Franka, ponad hukiem wybuchających bomb.

Oparł się o ścianę. Od wielu dni wysłuchiwał tych głosów żądających śmierci Leona Valdeza.

W końcu to Leo rozpoczął wojnę z Obozem Jupiter, strzelając z balisty prosto w ich Forum. Nie był wówczas sobą, to fakt, ale Mars domagał się zemsty. Leo sam pogarszał sytuację, nieustannie kpiąc sobie z Franka, a Ares nalegał, by Frank nie puszczał płazem żadnej obelgi.

Nie ulegał tym głosom, ale nie było to łatwe.

W czasie lotu nad Atlantykiem Leo  powiedział coś, co Franka wciąż dręczyło. Kiedy się dowiedzieli, że Gaja, diabelska bogini ziemi, wyznaczyła nagrodę za ich głowy, Leo dopytywał się, ile da za niego.

"Mogę zrozumieć, że nie jestem wart aż tylko co Percy albo Jason... ale czy jestem wart, powiedzmy, dwóch Franków albo trzech Franków?"

To był po prostu jeden z głupich dowcipów Leona, ale trochę za bliski rzeczywistości.

[...]

Leo jeszcze nie zdążył opowiedzieć żadnego dowcipu na ten temat, ale to było kwestią czasu.

Zabij go! 

Torturuj! A potem zabij!

Dwie strony boga zdawały się okładać pięściami i wymierzać sobie kopniaki w głowie Franka, kotłując się w jego zatokach jak na zapaśniczej macie.

Krwi! Ognia!

Rzym! Wojna!

"Spokój" - rozkazał Frank.

To dziwne, ale głosy go usłuchały.

"Nieźle" - pomyślał Frank.

Może w końcu udało mu się zapanować nad tymi wrzaskami? Może dziś nie będzie tak źle? 

Ta nadzieja zgasła w nim, gdy tylko wszedł na górny pokład."

strona 112-115. Dom Hadesa

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Where stories live. Discover now