Klątwy (DH)

6 0 0
                                    


"Percy poczuł ulgę, kiedy otoczyły ich żądne krwi demony.

Oczywiście, był przerażony. Miały miażdżącą przewagę. Ale przynajmniej wiedział, co to jest walka. Wędrowanie w ciemnościach, wyczekiwanie na atak - to doprowadzało go do szału.

Zresztą wiele razy walczył już ramię w ramię z Annabeth, a teraz mieli po swojej stronie tytana.

[...]

- Doceniam waszą uprzejmość - powiedział. - ale mama mnie uczyła, żebym nie przyjmował klątw od obcych.

[...]

O mało co nie powaliły go mdłości. Zemsta. Klątwa pokonanych.

Nagle sobie przypomniał, jak przed dwoma laty w Teksasie walczył z potwornym ranczerem, którego można było zabić tylko wtedy, gdy jednocześnie przecięło się każde z jego trzech ciał.

- Gerion - powiedział. - Właśnie tak go zabiłem.

Demony obnażały kły. Coraz więcej arai zeskakiwało z czarnych drzew, łopocąc błoniastymi skrzydłami.

- Tak - zgodziły się. - Poczuj ból, jaki zadałeś Gerionowi. Tyle klątw na ciebie spadło, Percy Jacksonie. Która cię uśmierci? Wybieraj albo rozerwiemy cię na strzępy!

[...]

- Nie rozumiem - mruknął.

Głos Boba docierał do niego jakby przez długi tunel:

- Jak zabijasz potwora, rzuca na ciebie klątwę.

- Ale jeśli ich nie zabijemy... - powiedziała Annabeth.

- To one zabiją nas - dokończył Percy.

- Wybieraj! - zawołały arai. - Chcesz zostać zmiażdżony jak Kampe? A może chcesz rozsypać się w pył, jak te młode telchiny, które wymordowałeś pod Górą Świętej Heleny? Rozsiałeś wokół siebie wiele śmierci i cierpienia, Percy Jacksonie. Teraz ci za to zadpłacimy!

[...]

Jeśli naprawdę były wcieleniami klątw rzucanych w chwili śmierci przez każdego wroga, którego zabił... no, to znalazł się w poważnych tarapatach. Stawił już czoło wielu wrogom.

Jeden z demonów rzucił się na Annabeth, która instynktownie się uchyliła i natychmiast ugodziła go w głowę kamieniem, zamieniając w pył.

Nie miała wyboru. Percy zrobiłby to samo. Ale nagle wypuściła kamień z ręki i krzyknęła:

- Nie widzę!

Dotknęła swojej twarzy, rozglądając się nieprzytomnie wokół siebie. W jej oczach widać było same białka.

Percy podbiegł do niej, arai zarechotały.

Polifem przeklął cię, kiedy w Morzu Potworów wmówiłaś mu, że jesteś niewidzialna. Nazwałaś się Nikim. Nie mógł cię zobaczyć. Teraz ty nie możesz zobaczyć tych, którzy cię zaatakują.

- Jestem przy tobie - powiedział Percy.

Objął ją ramieniem, ale gdy arai znowu zaczęły się zbliżać, uświadomił sobie, że trudno mu będzie bronić i siebie, i ją.

[...]

Po każdym kroku ostry ból przeszywał mu klatkę piersiową. Kluczył między drzewami, zmuszając Annabeth do pełnego biegu mimo jej ślepoty.

Zdał sobie sprawę, jak bardzo mu ufa. Nie mógł jej przecież zostawić, ale czy zdoła ją ocalić? A jeśli ona utraci wzrok już na zawsze..? Nie. Zdusił w sobie falę paniki. Później coś wymyśli, żeby uzdrowić Annabeth. Najpierw muszą stąd uciec.

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Where stories live. Discover now