Jestem synem.... (SN)

7 0 0
                                    


"- Przemawia jak syn Marsa! Szkoda, że muszę cię zabić. I tego... Och, od tak dawna pragnąłem spotkać słynnego Percy'ego Jacksona. 

Wyszczerzył srebrne zęby. Jego usta wyglądały teraz jak chromowany zderzak samochodowy.

- Śledziłem twoje wyczyny, synu Neptuna. Nieźle sobie poczyniałeś, walcząc z Kronosem. Gaja nienawidzi cię bardziej od innych... może oprócz tego parweniusza, Jasona Grace. Wybacz, że nie zabiję cię od razu, ale mój brat Polybotes chce cię mieć jako maskotkę. Uważa, że po pokonaniu Neptuna dobrze będzie potrzymać na smyczy jego ulubionego syna. A potem, rzecz jasna, Gaja ma wobec ciebie inne plany.

- To mi pochlebia. - Percy uniósł miecz. - Ale tak naprawdę jestem synem Posejdona. Z Obozu Herosów.

[...]

Ośmielił się zerknąć przez ramię.

Percy walczył jak trąba powietrzna. A właściwie... był trąbą powietrzną. Miniaturowy huragan wody i lodowej mgły kłębił się wokół niego, gdy kroczył przez tłum wrogów, powalając widmowych legionistów, odbijając mieczem strzały i włócznie. Od kiedy miał aż taką moc?

Przedzierał się przez szeregi wrogów i chociaż oddalał się od Franka, pozostawiając go bezbronnego, uwaga duchów była skupiona wyłącznie na nim. Frank nie wiedział, dlaczego Percy to robi - aż w końcu zrozumiał. Jeden z mrocznych wojowników miał na sobie pelerynkę z lwiej skóry i trzymał drzewce z oszronionym złotym orłem.

Godło legionu."

strona 418, 422

Moment, w którym sobie przypomniał <3


Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Where stories live. Discover now