Trauma (SN)

9 1 0
                                    


SYN NEPTUNA

"Percy złapał się za głowę.

- Cyklopi. Centaury. To nie w porządku. Wszystko nie tak.

Armia potworów wystarczała, by wpaść w rozpacz, ale Hazel wyczuła, że coś jeszcze dręczy Percy'ego. W świetle księżyca widziała jego pobladłą twarz i minę, jakby zbierało mu się na wymioty. Wyglądał, jakby powracały do niego jakieś wspomnienia, mieszając mu w głowie.

Zerknęła na Franka.

- Musimy go zabrać z powrotem na łódź. Na morzu na pewno poczuje się lepiej.

- Pełna zgoda. Jest ich trochę za dużo. Ale... obóz... Musimy ostrzec obóz.

- Wiedzą - jęknął Percy. - Reyna wie.

[...]

I wtedy zobaczyła giganta.

Kiedy się pojawił ponad jarem, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Był wyższy od wieży oblężniczej - mierzył co najmniej dziewięć metrów. Nogi miał pokryte łuskami, jak smok z Komodo, a od pasa w górę okrywała go zielono-niebieska zbroja. Napierśnik miał kształt rzędów potwornych twarzy z otwartymi ustami, jakby żądały żeru. Miał ludzką twarz, ale jego splątane zielone włosy przywodziły na myśl mopa z wodorostów. Kiedy obracał głową, z tych dredów wypadały węże. Żmijowy łupież...

Uzbrojony był w potężny trójząb i sieć z ciężarkami. Już na sam widok tej broni Hazel poczuła skurcz w żołądku. Wiele razy pojedynkowała się z takim typem wojownika podczas ćwiczeń gladiatorskich. Był to najniebezpieczniejszy, najchytrzejszy i najbardziej podstępny styl walki, jaki znała. Ten olbrzym był przerośniętym retiariusem.

- Kim on jest? - zapytał łamiącym się głosem Frank. - To nie...

- Nie, to nie Alkyoneus - odpowiedziała cicho Hazel. - To chyba jeden z jego braci. Ten, o którym wspomniał Terminus. Ten duch ziarna też o nim mówił. To Polybotes.


Nie była pewna, skąd to wie, ale nawet stąd wyczuwała aurę mocy. Pamiętała to uczucie z Serca Ziemi, kiedy wskrzesiła Alkyoneusa - jakby stała koło potężnego magnesu, który przyciągał do siebie całe żelazo z jej krwi. Ten gigant był kolejnym dzieckiem Gai - pomiotem ziemi złowrogim i tak potężnym, że promieniował własnym polem grawitacyjnym.

[...]

Cyklopka zarechotała.

- Tak, obóz! Zemsta! Ci pomarańczowi i fioletowi zniszczyli mi dom. Teraz Mama Uszczelka zniszczy ich dom! Słyszysz mnie, Leo? Jason? Piper? Nadchodzę, żeby was unicestwić!

Inni cykopli ryknęli ochoczo. Reszta potworów poszła za ich przykładem.

Hazel przeszył dreszcz. Spojrzała na przyjaciół.

- Jason - wyszeptała. - Ona walczyła z Jasonem. Może on wciąż żyje.

- A te inne imiona coś nam mówią? - zapytał Frank.

Pokręciła głową. Nie znała żadnego Leona ani żadnej Piper. Percy wciąż wyglądał źle, wciąż był oszołomiony. Jeśli te imiona coś mu mówiły, nie pokazał tego po sobie.

Hazel zastanawiała się nad słowami cyklopki: "pomarańczowi i fioletowi". Fioletowi - to oczywiście kolor Obozu Jupiter. Ale pomarańczowi? Percy pojawił się w obozie w podartej pomarańczowej koszulce. To nie mógł być przypadek.

Pod nimi armia ruszyła już dalej na południe, ale Polybotes wciąż stał przy drodze, marszcząc czoło i węsząc.

- Bóg morza - mruknął. Ku przerażeniu Hazel zwrócił się w ich stronę. - Czuję boga morza.

Percy dygotał. Hazel położyła mu rękę na ramieniu i przycisnęła go do skały.

Mama Uszczelka warknęła:

- Pewnie, że czujesz boga morza! Morze jest blisko!

- To jest silniejsze - upierał się Polybotes. - Urodziłem się, żeby zniszczyć Neptuna. Potrafię wyczuć...

[...]

Percy zadygotał. Hazel wiedziała, że jest z nim źle. Widok tej armii wyzwolił w nim jakieś straszne wspomnienia, wywołując szok. Trzeba go zaprowadzić z powrotem do łodzi. Może to mu dobrze zrobi.

[...]

Spojrzeli na Percy'ego, który trząsł się cały jak w gorączce."

strona 213-215, 217-219

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz