Żegnaj, Oktawianie i... Leo (KO)

4 0 0
                                    

"Nico bywał świadkiem najróżniejszych rodzajów śmierci. Nie sądził, żeby cokolwiek jeszcze było w stanie go zaskoczyć.

 Mylił się. 

 W samym środku bitwy podbiegł do niego Will Solace i powiedział mu na ucho jedno słowo: - Oktawian.

 To pochłonęło całą uwagę Nica. Zawahał się, kiedy miał szansę zabić Oktawiana, ale nie zamierzał w żadnym razie pozwolić temu łajdakowi augurowi uciec przed sprawiedliwością.

- Gdzie? 

- Chodź - powiedział Will. - Pospiesz się. 

Nico odwrócił się do Jasona, który walczył u jego boku.

 - Muszę iść, Jason. 

 Następnie rzucił się w chaos za Willem.

[...]

Spiżowy smok Festus porwał Matkę Ziemię i wzniósł się z nią do nieba. 

-  Co... jak...? - wydukał Nico. 

 - Nie mam pojęcia - odparł Will. - Ale wątpię, czy możemy dużo w tej sprawie zrobić. Mamy inne problemy. 

 Will pognał w kierunku najbliższego onagera. Kiedy się zbliży- li, Nico dostrzegł Oktawiana, który rozpaczliwie usiłował ustawić dźwignie machiny na nowy cel. Ramię wyrzutni było już w pełni wyładowane cesarskim złotem i materiałami wybuchowymi. Au- gur miotał się w kółko, potykając się o przekładnie i bolce mo- cujące, plącząc się w linach. Co chwilę zerkał w górę, w stronę smoka Festusa. 

-  Oktawianie! - krzyknął Nico.

Augur obrócił się i oparł o wielką kulę amunicji. Jego wykwintna purpurowa szata zahaczyła się o bolec, ale Oktawian tego nie zauważył. Dym z ładunku wybuchowego kłębił się wokół niego, jakby przyciągały go błyskotki z cesarskiego złota na szyi Oktawiana i złoty wieniec w jego włosach. 

- Och, rozumiem! - Śmiech Oktawiana był oschły i dość maniakalny. - Usiłujesz odebrać mi chwale, co? Nie, nie, synu Plutona. To ja jestem wybawicielem Rzymu! Mnie to obiecano! 

 Will uniósł ręce w pojednawczym geście.

- Oktawianie, odejdź od tego onagera. To nie jest bezpieczne.

- Oczywiście, że nie! Zestrzelę Gaję tą machiną! 

Kątem oka Nico dostrzegł, że Jason Grace wystrzela w niebo z Piper w ramionach, lecąc prosto w kierunku Festusa. Wokół syna Jupitera zgromadziły się burzowe chmury zbierające się w huragan. Rozległ się grzmot. 

- Widzisz? - krzyknął Oktawian. Złoto ozdabiające jego ciało zdecydowanie dymiło, przyciągane przez ładunek katapulty jak że lazo do wielkiego magnesu. - Bogom podobają się moje działania! 

- To Jason produkuje tę burzę - powiedział Nico. - A jeśli wystrzelisz z tego onagera, zabijesz jego, Piper i...

- Świetnie! - wrzasnął Oktawian. - To zdrajcy! Wszyscy są zdrajcami! 

 - Posłuchaj - włączył się Will. - To nie jest coś, czego pragnął by Apollo. A poza tym twoje szaty właśnie...-

- Nie masz o niczym pojęcia, Graecusie! - Oktawian chwycił dźwignię zwalniającą. - Muszę działać, zanim oni wzlecą wyżej. Tylko taki onager jest zdolny oddać ten strzał. Własnoręcznie, sam...

[...]

- Oktawianie, nie rób tego błagał Will. - Nie możemy pozwolić, żebyś... 

-Will - wtrącił się Nico -nie damy rad go powstrzymać. 

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Where stories live. Discover now