Krew Olimpu (KO)

5 0 0
                                    


"Percy skrzywił się, co wyglądało jeszcze gorzej na jego nagle pobrzydłej twarzy.

- Rany, Annabeth... Naprawdę się cieszę, że zdążyłem cię po całować, zanim się zmieniłaś.

- Dzięki wielkie - odparla. - Powinniśmy ruszać. Pójdę w prawo wokół ich obozu. Piper, ty rusz w lewo. Percy, ty będziesz sprawdzał środek...

- Czekaj - przerwał jej Percy. - Pakujemy się w całą tę pułapkę z krwią i ofiarą, przed którą nas ostrzegano, a ty chcesz się jeszcze bardziej rozdzielać?

- W ten sposób obejdziemy większy teren - wyjaśniła Annabeth. - Musimy się pospieszyć. Ten śpiew...

[....]

Księżniczka Periboja trzymała Annabeth za kark jak dzikiego kota. Gigant Enkelados obejmował potężną pięścią Percy'ego.

Annabeth i Percy szarpali się bezskutecznie. Giganci pokazali ich wiwatującej hordzie potworów, po czym odwrócili się do siedzącego na swoim prowizorycznym tronie króla Porfyriona o oczach płonących złowrogo.

- Rychło w czas! - ryknął król gigantów. - Krew Olimpu obudzi Matkę Ziemię!

[...]

Zgrzybiały szary gigant wyszedł na środek, trzymając w ręku przerośnięty tasak. Utkwił wzrok swoich zamglonych oczu w Annabeth.

Percy krzyknął. Po drugiej stronie Akropolis, sto metrów od nich, w niebo wystrzelił gejzer wody.

Król Porfyrion ryknął śmiechem.

- Musisz się lepiej postarać, synu Posejdona. Ziemia jest tu zbyt potężna. Nawet twój ojciec nie zdołał tu wezwać nic prócz słonego źródła. Ale nie przejmuj się. Jedynym płynem, jakiego tu potrzebujemy, jest twoja krew!

Piper rozglądała się rozpaczliwie po niebie. Gdzie „Argo II"?

[...]

W tej samej chwili Annabeth wysoko uniosła nogi, żeby stać się trudniejszym celem.

 Nóż Periboi przeszedł niżej, raniąc gigantkę w jej własną dłoń.

-  AUUU! 

 Periboja upuściła Annabeth - żywą, ale nie bez szwanku. Sztylet pozostawił paskudną ranę w jej udzie. Kiedy Annabethodtoczyła się na bok, jej krew wsiąkła w ziemię.

  „Krew Olimpu" - pomyślała z przerażeniem Piper.

 Nie mogła jednak nic na to poradzić. Musiała pomóc Annabeth.

[...]

Percy nie miał broni - jego miecz został mu pewnie odebrany lub zgubił się podczas walki - ale nie pozwolił, żeby to go powstrzymało.

Kiedy król gigantów rzucił się w kierunku Piper, Percy chwycił czubek włóczni Porfyriona i przygiął go ku ziemi. Własny pęd giganta uniósł go z ziemi w nieplanowanym skoku o tyczce i Pofyrion runął jak długi.

 Annabeth tymczasem czołgała się po ziemi. 

Piper podbiegła do niej. Stanęła nad przyjaciółką, machając nawszystkie strony mieczem, żeby nie dopuścić w pobliże gigantów. Ostrze otaczała teraz zimna niebieskawa mgiełka. 

 - Kto następny chętny na sopel?! - wrzasnęła, wkładając w magiczny głos swój gniew. - Kto chce wrócić do Tartaru? 

To chyba uderzyło we właściwy ton. Giganci zaczęli niepewniepowłóczyć nogami, zerkając na zamrożone ciało Periboi.A czemu Piper nie miałaby ich postraszyć? Afrodyta była najstarszą z Olimpijczyków, narodzoną z morza i krwi Uranosa. Była starsza od Posejdona i Ateny, a nawet Zeusa. A Piper była jej córką. Co więcej, nazywała się McLean. Jej ojciec zaczynał od niczego, a teraz był słynny na całym świecie. McLeanowie nie wycofują się. Jak wszyscy Czirokezi potrafią wytrzymać ból, zachować dumę, a kiedy trzeba, również stawiać opór. Teraz przyszedł czas na stawienie oporu. 

 Piętnaście metrów od niej Percy pochylił się nad królem gigantów, usiłując wyrwać z jego włosów miecz. Ale Porfyrion nie był aż tak bardzo ogłuszony, jak się wydawało.

- Głupcy! - Odepchnął Percy'ego jak natrętną muche. Syn Posejdona poszybował prosto w kolumnę, uderzając w nią z przyprawiającym o mdłości trach

Porfyrion wstał. 

 - Ci herosi nie mogą nas zabić! Nie mają bogów do pomocy! Pamiętajcie, kim jesteście!

 Annabeth z wysiłkiem uniosła się na nogi. Chwyciła myśliwski nóż Periboi, ale ledwie trzymała się prosto, nie bardzo zdolna do walki. Co chwilę kropla jej krwi spadała na ziemię i rozpryskiwała się, zmieniając się z czerwonej w złotą. 

Percy usiłował wstać, ale najwyraźniej był oszołomiony. Niebył w stanie się bronić.

Jedyne, co mogła zrobić Piper, to zatrzymać uwagę gigantów na sobie.

 - No to atakujcie! -  krzyknęła. - Zniszczę was sama, jeśli będę musiała! 

Powietrze wypełnił metaliczny zapach burzy. Piper poczuła gęsią skórkę na ramionach. 

 - Rzecz w tym - odezwał się jakiś głos nad nią - że nie będziesz musiała.

Serce Piper omal nie uleciało z jej piersi. Na szczycie najbliższej kolumnady stał Jason, którego miecz połyskiwał w słońcu złotem. U jego boku stał Frank z naciągniętym łukiem. Hazel siedziała na grzbiecie Ariona, który stawał dęba i rżał bohatersko. 

Rozgrzany do białości piorun przeciął  niebo z oślepiającym blaskiem, przeszył ciało Jasona w chwili, kiedy ten skoczył, i zwieńczony błyskawicą uderzył prosto w króla gigantów.

[...]

Gigantka Periboja tymczasem odtajała w niepokojącym tempie. 

Usiłowała złapać Annabeth, ale pomimo rany w nodze córka Ateny dawała sobie radę. Zraniła gigantkę jej własnym nożem myśliwskim, po czym zaczęła śmiertelnie niebezpieczną grę w berka wokół tronu.

Percy podniósł się z powrotem na nogi, w rękach znów miał Orkana. Wciąż wyglądał na oszołomionego. Z nosa leciała mu krew.

[...]

- Wy, herosi, nigdy się niczego nie uczycie. Nie ma bogów, którzy przybyli wam na pomoc. A my potrzebujemy od was już tylko jednej rzeczy, żeby nasze zwycięstwo się ostatecznie dokonało.

Król gigantów uśmiechnął się wyczekująco. Wydawało się, że patrzy prosto na Percy'ego Jacksona.

 Piper też spojrzała w jego kierunku. Nos Percy'ego nadal krwawił, ale on najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że strużka krwi spłynęła po jego twarzy na sam czubek podbródka

. - Percy, uważaj... - usiłowała krzyknąć Piper, ale tym razem głos ją zawiódł. 

Pojedyncza kropla krwi spadła mu z brody. Spadła na ziemię między jego stopami i zawrzała jak kropla wody na rozgrzanej patelni. 

 Krew Olimpu spryskała starożytne kamienie.

 Akropolis jęknęła i poruszyła się, kiedy Matka Ziemia sięprzebudziła."

strona 376, 378, 380, 382-384, 386-388, Krew Olimpu (KO)

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Where stories live. Discover now