Acheron (DH)

5 0 0
                                    

"Percy przyglądał się koniom. Nadal był spowity Mgłą Śmierci, więc wyglądał jak rozmazany trup, co łamało serce Annabeth za każdym razem, gdy na niego spojrzała. I nie był to doskonały kamuflaż, skoro Nyks najwyraźniej ich widziała.

Annabeth nie mogła dostrzec wyrazu jego widmowej twarzy, ale chyba nie spodobało mu się to, co mówiły konie.

[...]

Wciąż obserwował konie, zaciskając dłoń na rękojeści miecza, ale był wystarczająco inteligentny, by polegać na Annabeth. A ona miała nadzieję, że nie pogarsza ich sytuacji... Chociaż, prawdę mówiąc, chyba już nic nie mogło jej pogorszyć.

[...]

"Jestem córką Ateny" - powiedziała sobie w duchu. - "Panuję nad swoimi myślami i uczuciami".

[...]

Ścisnęła dłoń Percy'ego.

- Gotów?

- Na co? - A po chwili mruknął ponuro: -  Na majtki Posejdona, chyba nie myślisz, że...

- Niech ktoś poświeci! - wrzasnęła Nyks. - No nie! Ja to powiedziałam?!

[...]

Skoczyli w ciemność, celując w drzwi, które były o wiele niżej.

Po ich długim spadaniu do Tartaru zeskoczenie do Dworu Nocy położonego zaledwie trzydzieści metrów niżej powinno wydać się krótkie.

Zamiast tego Annabeth poczuła, że serce zaczęło jej bić o wiele wolniej. Przerwy między jednym a drugim uderzeniem wlekły się tak, że mogła ułożyć własny nekrolog.

Umarła Annabeth Chase, lat 17.

BA-BUUM.

( Jej urodziny, które przypadają na 12 lipca, chyba minęły, kiedy przebywała w Tartarze, ale nie była tego pewna),

BA-BUUM.

Zmarła, doznawszy poważnych obrażeń, gdy skoczyła jak głupia w otchłań Chaosu i spadła z głośnym plaśnięciem na posadzkę sali wejściowej Dworu Nyks.

BA-BUUM.

Pozostawiła swojego ojca, macochę i dwóch przyrodnich braci, którzy prawie jej nie znali.

BA-BUUM.

Zamiast kwiatów prosi o darowizny na rzecz Obozu Herosów, jeśli Gaja jeszcze go nie zniszczyła.

[...]

Wrzaski kłócących się ze sobą dzieci Nyks oddalały się, co budziło w Annabeth otuchę. Percy wciąż biegł u jej boku, trzymając ją za rękę. Też dobrze.

[...] 

"Mądry chłopak" - pomyślała.

Często pokpiwała sobie z niego, że jest trochę tępy, ale w rzeczywistości miał zawsze wyczulone instynkty.

[...]

Pobiegła szybciej, co skończyłoby się śmiercią, gdyby jej Percy nie powstrzymał.

Annabeth!

Percy pociągnął ją do tyłu tuż nad samym skrajem przepaści. Gdyby jej nie złapał i  nie objął, runęłaby w nie-wiadomo-co.

- Już dobrze - uspokoił jej.

Wtuliła twarz w jego koszulkę, nadal zaciskając powieki. Drżała, ale nie ze strachu. Był taki ciepły, taki opiekuńczy, w jego ramionach poczuła się tak dobrze i bezpiecznie, że zapragnęła, by trwało to wiecznie... ale to nie było realne. Nie mogła sobie pozwolić na żaden relaks. Nie mogła polegać na Percym bardziej niż na samej sobie. On też jej potrzebował.

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Where stories live. Discover now