Manewry (SN)

6 1 0
                                    

SYN NEPTUNA

"Jedyną osobą nie biorącą udziału w manewrach był Nico di Angelo, "ambasador Plutona", który wdrapał się na szczyt wieży obserwacyjnej, oddalonej jakieś sto metrów od fortecy, żeby śledzić bitwę przez lornetkę.

Frank oparł swoje pilum o tarczę i sprawdził zbroję Percy'ego. Każdy rzemień był dobrze zapięty. Każda część zbroi na właściwym miejscu.

- Nieźle ci to wyszło - powiedział zdziwiony. - Percy, ty chyba musiałeś brać już udział w jakiś manewrach.

- Nie wiem. Może.

Jedynym szczegółem niezgodnym z regulaminem był jego lśniący spiżowy miecz - nie był z cesarskiego złota i nie był rzymskim gladiusem. Klinga miała kształt dużego liścia, a napis na rękojeści był grecki. Frank przyglądał się temu mieczowi z niepewną miną.

Percy zmarszczył brwi.

- Chyba możemy używać prawdziwej broni, tak?

- Tak. Oczywiście. Po prostu nigdy nie widziałem takiego miecza.

- A jeśli kogoś zranię?

- Uzdrowimy go.

[...]

- Po prostu trzymaj się nas, Percy.

[...]

- Frank, Hazel, Percy... no, wy róbcie, co chcecie. Pokażcie Percy'emu liny. Starajcie się utrzymać go przy życiu.

[...]

Urwał i spojrzał na Percy'ego.

- Wodne armatki - powiedział po chwili.

- Co?! - zdziwił się Percy.

- Te armatki na murach. Ciągną wodę z akweduktu. Jest tam system pomp... kurczę, nie wiem jak to działa, wiem tylko, że woda jest pod dużym ciśnieniem.  Gdyby udało ci się ujarzmić, tak jak ujarzmiłeś rzekę...

- Frank! - zawołała uradowana Hazel. - Jesteś genialny!

Percy nie był tego taki pewny.

- Ale ja sam nie wiem, jak to zrobiłem. I wątpię, żeby mi się udało zapanować nad tymi armatkami z takiej odległości.

- Poprowadzimy cię bliżej. - Frank wskazał na wschodni mur twierdzy, gdzie Piąta Kohorta miała nie nacierać. - O, tam obrona będzie najsłabsza. Nie potraktują poważnie trójki dzieciaków. Myślę, że uda nam się podejść bardzo blisko, nim nas dostrzegą.

[...]

- Percy - powiedział Frank. - Teraz!

Na blankach pojawiło się więcej głów. Rozbrzmiały obelgi. Paru podbiegło do najbliższej armatki wodnej i nakierowało lufę na Franka.

Percy zamknął oczy. Podniósł rękę. 

Na murze ktoś zawołał:

- Otwierać gęby, niedojrajdy!

KA-BUUM!

Armatka eksplodowała, tryskając na niebiesko, zielono i biało. Obrońcy wrzasnęli, gdy potężny strumień wody przygniótł ich do blanków. Niektórzy pospadali z muru, ale olbrzymie orły wyłapywały ich w powietrzu i poniosły w bezpieczne miejsce. A potem cały wschodni mur zadygotał, gdy eksplozja potoczyła się wzdłuż rur z wodą. Armatki wodne jedna po drugiej eksplodowały na szczycie muru. Obrońcy rozpierzchli się albo zostali wyrzuceni przez wodę w powietrze. Ratownicze orły miały sporo do roboty. Pod główną bramą Piąta Kohorta zapomniała o szyku bojowym. Legioniści opuścili tarcze i ze zdumieniem wgapiali się w ten obłęd.

[...]

- Właź! - zawołał Frank.

Percy wyszczerzył zęby.

- Ty pierwszy, Frank. To twoja balanga.

[...]

Percy wskoczył na mur i uniósł Orkan.

- Ale zabawa!

[...]

Częścią ich kłopotów był Percy. Walczył jak demon, przedzierając się przez szeregi obrońców w całkowicie nieortodyksyjnym stylu, przetaczając się pod ich stopami, siekąc mieczem, zamiast nim dźgac, jak robili Rzymianie, uderzając płazem i siejąc ogólną panikę. Oktawian wydzierał się piskliwym głosem - może nakazując Pierwszej Kohorcie nie ustępować, a może śpiewając sorpanem - ale Percy położył temu kres. Jak linoskoczek przeskoczył przez linę tarcz,  i uderzył rękojeścią miecza w jego hełm. Centurion zwalił się na podłogę jak szmaciana lalka. "

strona 124-126, 130-133



Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Where stories live. Discover now