Nie mogę cię stracić (ZA)

4 0 0
                                    

"Gigant Efialtes miał we włosach setki srebrnych drachm - setki trofeów. Percy wyobraził sobie Annabeth stojącą samotnie w tym miejscu. Wyobraził sobie giganta odbierającego jej monetę i dodającego ją do swojej kolekcji. Zapragnął dobyć miecza i ostrzyc olbrzyma, zaczynając od karku, ale nic nie mógł zrobić. Mógł tylko patrzeć.

- Och, Wasza Wielkopańskość - powiedział nerwowo Efialtes - chciałbym przypomnieć, że Gaja życzy sobie, by tę dziewczynę wziąć żywcem. Możesz ją dręczyć. Możesz doprowadzić ją do szaleństwa. Możesz robić z nią, co zechcesz, ale jej krew musi zostać przelana na tych starożytnych kamieniach.

Jej Wielkopańskość zasyczała gniewnie.

- Można użyć do tego innych.

- No tak - odrzekł Efialtes - ale ona chcę dziewczynę. I tego chłopaka, syna Posejdona. Chyba rozumiesz, dlaczego tych dwoje najbardziej nam pasuje.

Percy nie wiedział, co to znaczy, ale zapragnął rozwalić dno jaskini i wysłać tych dwóch głupców w złotych koszulach na wieczne zatracenie. Nigdy nie pozwoli Gai na przelanie swojej krwi w żadnym celu, a tym bardziej nikomu nie da skrzywdzić Annabeth. 

[...]

Percy nie chciał budzić Annabeth, ale uznał, że powinien to zrobić. Nawet trener Hedge nie zganiłby ich za rozmowę podczas ciszy nocnej, skoro chodziło o informacje, od których zależało jej życie.

Stali na pokładzie, wszyscy oprócz Leona, który wciąż okupował sterownię. Musiał być skrajnie wyczerpany, ale nie chciał się przespać.

- Nie życzę sobie więcej takich niespodzianek, jak ta Krewedzilla - mówił.

Wszyscy próbowali go przekonać, że nie tylko on ponosi odpowiedzialność za atak skolopendry, ale ich nie słuchał. Percy dobrze wiedział, co Leo czuje. Sam miał wielki talent do niewybaczania sobie błędów. 

[...]

- Wiem. - Jej twarz była nienaturalnie blada, a Percy podejrzewał, że nie był to efekt mgły. - Ale muszę to zrobić sama.

Zdusił w sobie gniew. Nie bardzo wiedział, czy jest wściekły na nią, czy na swój sen, czy może na ten cały grecko-rzymski świat, który przez pięć tysięcy lat kształtował historię ludzkości w jednym celu: żeby uczynić życie Percy'ego Jacksona tak nieznośnym, jak to tylko możliwe.

- Ty wiesz, co było w tej jaskini - powiedział. - To ma coś wspólnego z pająkami?

- Tak. - odpowiedziała cicho.

- Więc jak możesz...- zaczął, ale urwał.

Kiedy Annabeth coś sobie postanowiła, przekonywanie jej, że popełnia błąd, było pozbawione sensu. Przypomniał sobie tę noc, trzy i pół roku temu, kiedy w Maine uratowali Nica i Biancę di Angelo. Annabeth porwał tytan Atlas. Przez jakiś czas Percy nie wiedział nawet, czy dziewczyna żyje. Przewędrował cały kraj, żeby ją ocalić. To były najcięższe dni w jego życiu - nie z powodu potworów, ale lęku o nią.

Jak mógłby teraz świadomie pozwolić jej odjeść, wiedząc, że czeka ją jeszcze większe zagrożenie?

I nagle zaświtało mu w głowie: tak jak wówczas się czuł, przez kilka tych dni, musiała się czuć Annabeth przez sześć miesięcy, kiedy on zginął, pozbawiony pamięci.

Poczuł wyrzuty sumienia. Czy nie był egoistą, spierając się teraz z nią? Przecież ona musi wypełnić swoją misję. Od tego może zależeć los całego świata. A jednak coś w nim bardzo chciało powiedzieć : "Zapomnij o świecie". Nie mógł znieść myśli, że może jej zabraknąć."

strona 332-335, Znak Ateny

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Where stories live. Discover now