Rozdział 21

858 51 6
                                    


Błazny! Niedouczone ameby! Głupcy!

Jak mogli pozwolić na coś takiego?!

Groziło jej niebezpieczeństwo, ale to nie o siebie się martwiła. Wiedziała, że da sobie radę, zdołała poradzić sobie w Hydrze, zdoła i teraz.

W gorszej sytuacji była reszta uczniów, nieświadomych niebezpieczeństwa, jakie czaiło się w leśnej gęstwinie. Nie mogła ich ostrzec, zawiadomić. Zwróciłoby to niepotrzebną uwagę napastników i mogłoby posłużyć jako podłoże do agresywnego, a nawet zbrojnego działania.

Pozostało więc tylko jedno wyjście, na co usta osiemnastolatki rozciągnęły się w uśmiechu.

Pieprzyć test.

Czas zacząć polowanie.

Z tą myślą zawróciła, nurkując w mrok.

*   *   *

Południowa i północna część lasu wolna była od napastników. Może poza trzema nieprzyjemniaczkami, którzy nie stanowili większego zagrożenia, najwyraźniej byli początkujący.

Zdążyła wykluczyć, że agenci, którzy wdarli się na teren Akademii, pochodzili z Hydry.

Może byli to ludzie, którzy mieli jakiś indywidualny zatarg z członkami jakiejś grupy?

Białowłosa nie zagłębiała się w szczegóły, skupiona na likwidowaniu agentów, którzy zostawiali za sobą całkiem sporo śladów.

Albo byli po prostu za młodzi i zbyt niedoświadczeni na tak poważną misję, albo...

Świst dobiegający z jej prawej strony ostrzegł przed niebezpieczeństwem. W ostatniej chwili zdołała uchylić się od pocisku. Przeturlała się po podłożu leśnym i ukryła w gęstwinie pobliskich krzaków, błyskawicznie zmieniając położenie, gdy kilka innych pocisków, wyżłobiło dziurę w drzewie i zaroślach, gdzie niedawno się ukrywała.

... albo chcieli zwabić ją w pułapkę.

Zaklęła szpetnie, zdając sobie sprawę z własnej głupoty. Dała się podejść jak jakaś małolata!

Chęć zmiecenia ich z powierzchni Ziemi przybrała na sile. Pożałują, że z nią zadarli.

Pospiesznie przeładowała broń, którą "pożyczyła" od poprzednich, martwych już, przeciwników i skupiła się na lokalizacji zagrożenia. Nie mógł być daleko, pociski wystrzelone były z precyzją, co świadczyło o dobrej odległości.

Przeciwnik nie mógł ukrywać się w koronach drzew, stamtąd miałby zbyt ograniczoną celność, zważając na fakt, że przeważającą liczbę drzew stanowiły jodły i świerki.

Poza tym napastnik nie mógł strzelać z broni kalibra powyżej 20mm, naboje nie pasowałyby do innego rodzaju broni.

Ukrył się zapewne na ziemi, sprawy nie ułatwiał fakt, że zapewne ubrany był w ciemne kolory, by łatwiej stopić się z otoczeniem.

Musiała załatwić ich szybko i po cichu (jasnym dla niej było, że zaatakowało ją więcej niż dwóch ludzi. Obstawiała na minimum trzech, a maksimum pięciu). Nie chciała przyciągać zbytniej uwagi i nie mogła pozwolić, aby zdołali zwołać swoich kolegów.

Została na miejscu, czekając na ich ruch.

Kici kici... gdzie jesteście, kochaniutcy? Uszkodzę was tylko troszkę, obiecuję, że nie będzie zbytnio bolało, pomyślała.

Tu nie było miejsca na empatię, współczucie, czy inne emocje. Mogło to przynieść jedynie śmierć, dlatego też lazurowooka odsunęła je na dalszy plan, skupiając się na zadaniu.

Angel From Heaven HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz