Rozdział 58

290 17 2
                                    


Wigilia Bożego Narodzenia nadeszła szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał. Okazało się, że panna Barnes przespała cały dzień, toteż Wielki Bal odbywał się już dziś, punkt dwudziesta. Poranek zaowocował miłym zaskoczeniem. Pod choinką znalazła masę prezentów, nie wiedziała jakim cudem przetransportowali je tutaj, nie budząc jej. Odpakowując je z wielką radością nie mogła powstrzymać łez, a jej serce biło z podekscytowaniem. Czuła się jak małe dziecko.

Natasha podarowała jej FN FIVE-SEVEN, który z łatwością przebija pancerze. Ojciec karabin szturmowy LR 300. Prezentem od Jamesa i Nathana były książki i słodycze, podobnie jak od Kapitana Ameryki. Louise podarowała jej dwa, pięknie zdobione sztylety, Fay zestaw malarski. Były też prezenty od innych: bliźniaki Yellow wraz z siostrą dali jej kosz słodyczy, Clint łuk ze strzałami, Thor złotą bransoletkę, doktor Banner książki. Nawet Fury dorzucił coś od siebie! Słodycze i stylowy paralizator były naprawdę uroczym gestem. Iron Man podarował jej szwajcarski zegarek i kilka innych rzeczy, które były nie do końca legalne. Postanowiła podziękować mu przy najbliższej okazji, nie musiał aż tak bardzo się wykosztowywać. Mimo to była przeszczęśliwa i żywiła nadzieję, że jej podarunki także przypadły im do gustu.

Potwierdzenie jej tezy przyszło pięć minut później, gdy do pokoju z radosnym piskiem wpadł Nathan. Wyściskał ją, cmoknął w policzek i popędził z powrotem do siebie. Białowłosa zaśmiała się cicho, trąc policzek. Najwyraźniej vibranium i kilkanaście fiolek trudno dostępnych substancji przypadło mu do gustu. Jej szczególną uwagę zwróciło granatowe pudełeczko z miękkiego aksamitu. Doczepiona do niego karteczka głosiła:

"I wiatr niech wieje ci w plecy, a słońce oświetla twarz. I niech dobry los da ci zatańczyć wśród gwiazd.

K.N.V"

Skądś znała te słowa. Miała wrażenie, że są bliskie jej sercu, lecz nie mogła sobie przypomnieć skąd je zna i dlaczego jej serce zabiło szybciej, gdy tylko je przeczytała.

Ostrożnie otworzyła wieko, a zawartość środka zaparła jej dech w piersiach. Była to najpiękniejsza biżuteria, jaką kiedykolwiek widziała. Kolczyki i naszyjnik były niezwykle eleganckie, pięknie błyszczały i na pewno będą pasować do jej sukni. Z namaszczeniem dotknęła chłodnego srebra, a potem z największą ostrożnością zamknęła wieko i odłożyła pudełko do szuflady biurka.

W okolicach godziny dziesiątej, kiedy wylegiwała się pod kołdrą i z zaciekawieniem czytała kolejne strony "Dumy i uprzedzenia", ktoś wpadł do jej pokoju. Corney, Louise, Chloe i — o wielka zgrozo! — Morgana z szatańskimi uśmieszkami zamknęły drzwi na klucz i rozłożyły wielkie pudła na podłodze.

— Morgana? Ty żyjesz? — spytała lazurowooka, starając się przybrać jak najbardziej zszokowany wyraz twarzy. 

Zielonooka może wszystko zaprzepaścić!

— Zluzuj majty, Barnes — prychnęła młoda Stark. — Te trzy są godne zaufania i wiedzą o mnie.

Silva nie ukrywała, że była zła na córkę Iron Mana. Takie rzeczy i to bez konsultacji! Nie to, że nie ufała pozostałym dziewczynom, ale ktoś mógł ich przecież widzieć i cały plan szlag by trafił! Co za skrajna nieodpowiedzialność.

— Powinnam dać ci niezły wykład na temat bezpieczeństwa — powiedziała szorstko, zamykając z trzaskiem książkę. 

Powinna, ale obie wiedziały, że tego nie zrobi. Ktoś mógł powiedzieć, że zbyt jej pobłażała, ale panna Barnes miała zbyt dobry humor na pouczanie w podobnej sprawie. Zresztą dziś były święta! Czas radości i przyjaźni, jak niektórzy powiadali.

Angel From Heaven HellHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin