Epilog

425 20 18
                                    


15 LAT PÓŹNIEJ

— Rozsądnym posunięciem byłoby zastawić pułapkę — powiedziała Silva, wskazując palcem miejsce na ogromnej mapie, rozłożonej na stole. Zgromadzeni w namiocie z namysłem pokiwali głowami, zgadzając się z tym podpunktem. Obradowali już od blisko godziny, a każdy krok musiał być skrupulatnie zaplanowany. — Terroryści przyszliby w to miejsce, a wtedy moglibyśmy...

Jej wypowiedź przerwało nagłe wkroczenie białowłosego chłopca do namiotu, który pobiegł do kobiety i przytulił się do niej, krzycząc:

— Mamo! A Ella twierdzi, że nie umiem strzelać z pistoletu!

— Bo to prawda, kretynie — żachnęła się złotooka dwunastolatka, wchodząc do namiotu zaraz za bratem. — No co? Nie patrz tak na mnie, mamo — powiedziała widząc karcący wzrok rodzicielki. — Nawet Larry strzela lepiej od niego, a dobrze wiesz, jaki jest w tym kiepski.

Pomiędzy resztą zgromadzonych przeszedł cichy szmer rozbawienia. Lazurowooka nie miała zamiaru ich przetrzymywać, aby byli świadkami jej rozmowy z dziećmi, więc kazała im wyjść, co też uczynili poganiani pomrukami stojącego w kącie Bucky'ego.

— Ella, twój brat dopiero się uczy — zaczęła tłumaczyć córce spokojnie. — Chyba nie muszę ci przypominać, jak podczas pierwszych dni nauki o mało nie odstrzeliłaś dziadkowi drugiej ręki? — uniosła brew, z rozbawieniem przypominając sobie jej pierwsze lekcje.

— Nie — speszyła się dziewczyna, jednak w jej oczach migotały iskierki buntu.

— Kochani, każdy jest w czymś dobry — westchnęła kobieta, patrząc na swe potomstwo z uczuciem. — Nie ma na świecie człowieka idealnego. Jedni potrafią dobrze walczyć, inni strzelać, a jeszcze inni są doskonałymi strategami. To normalne.

Dziewczyna uniosła na matkę wzrok z zarumienionymi od emocji policzkami.

— Ale przecież ty w tym wieku umiałaś już — zaczęła, lecz skutecznie powstrzymał ją ostrzegawczy pomruk Kaydena, który właśnie wszedł do namiotu.

— Ella. Bo powiem matce o twojej ostatniej bójce — spojrzał na pierworodną karcąco.

Dobrze wiedziała, że Silva nie lubiła wracać do swojej przeszłości w Hydrze.

— Jakiej bójce? — zaciekawiła się białowłosa, wodząc wzrokiem od męża do córki i na odwrót.

W co ta dziewczyna znowu się wpakowała? Miała istny talent do przyciągania kłopotów, to już trzeci raz w tym miesiącu, kiedy słyszy o jej bójce! I jak na złość wszyscy twierdzili, że Ella jest do niej bardzo podobna.

— No — odwróciła wzrok nastolatka, jak zawsze, kiedy coś przeskrobała. — Dan powiedział, że mój brat jest nieudacznikiem.

— I co zrobiłaś? — dociekała córka Zimowego Żołnierza

— Dałam mu w twarz — odparła hardo, bez cienia żalu, patrząc matce prosto w oczy.

— Wybiła mu trzy zęby, złamała nos i rozcięła łuk brwiowy, tak konkretnie — dopowiedział Kayden.

— Jestem z ciebie dumna, kochanie — wyznała Silva ze wzruszeniem w głosie (tak na marginesie wszyscy jej powtarzali, że zachowuje się zgoła inaczej niż pozostali rodzice w pewnych sytuacjach). — Mimo, że jesteśmy różni, to jesteśmy rodziną, a ona powinna trzymać się razem i wspierać się — zaznaczyła, po czym klasnęła w dłonie. — No, a teraz... Will, może pomożesz w oddziale medycznym? Tacie na pewno przyda się dodatkowa para rąk do pomocy — stwierdziła, zwracając się do syna, któremu od razu przeszedł grymas na twarzy, zastąpiony szczęśliwym uśmiechem.

— Tak! Będę czekał w skrzydle szpitalnym, tato! — zawołał tylko i tyle go widzieli.

Angel From Heaven HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz