Rozdział 88

170 13 0
                                    


Kiedy trenujący ponownie wyprowadzili poprawną serię ciosów, Azazel uśmiechnął się półgębkiem i powiedział:

— Cudownie. Teraz słuchajcie. Wróg będzie czekał na każde wasze potknięcie. Nie będzie litościwy i zabije was, jeśli popełnicie błąd.

Przez ciała niektórych osób przeszedł dreszcz na jego słowa. Może i prawda była okrutna, lecz lepiej poznać ją teraz, niż polec na polu bitwy.

— Dlatego skupienie jest tak ważne — rozległ się znajomy głos. Wszyscy zwrócili swe spojrzenia na wejście na łąkę, a ich oczom ukazała się Silva, która przeszła kilka kroków i stanęła obok brata, mówiąc. — Nic nie może was rozproszyć, nawet jeśli zaraz obok giną ludzie.

Dali im chwilę na przetrawienie tych słów, a następnie turkusowooki rzekł:

— Przejdźmy do kolejnej części. Skoro walka wręcz nie idzie wam najgorzej, to spróbujemy z bronią palną i białą.

Na jego słowa na twarzach ćwiczących pojawiły się zadowolone uśmiechy. To zdecydowanie lepsze niż walka wręcz.

***

Hologram za plecami Lei zmienił się. Przedstawiał teraz poszkodowanego, z którego boku tryskała rytmicznie jasnoczerwona krew.

— Jeśli rana wygląda w ten sposób trzeba najszybciej zrobić opatrunek uciskowy — rzekła córka Kapitana Ameryki, a następnie zadała pytanie siedzącym przed nią osobom, które dotąd słuchały ją z uwagą. — Ktoś mi powie dlaczego?

— Bo jest przerwana tętnica? — zapytała pewna ciemnowłosa piętnastolatka, nieśmiało unosząc dłoń.

— A zatem? — zachęciła ją do dalszej wypowiedzi.

— Prowadzi to do utraty dużej ilości krwi w krótkim czasie, niedotlenienia organizmu i śmierci — wyrecytowała z pamięci.

— Super — klasnęła w dłonie najmłodsza przedstawicielka rodu Rogers. — Gdybym mogła, dostałabyś pięć.

W odpowiedzi ciemnowłosa spuściła wzrok. Była bardzo nieśmiała, lecz mądra i oczytana.

— Pamiętajcie też, że jako służba medyczna musicie prowadzić segregację rannych — napomniał siedzący obok Kayden, czując powinność przygotować ich na taką ewentualność. — Ocenić, kto ma szanse na przeżycie, a kto nie. Podczas Ostatecznej Bitwy zapewne niejeden z was stanie przed takim wyborem.

Zapadło milczenie. Do końca wykładu już nikt się nie odezwał, bijąc się z myślami i podświadomie bojąc się takiej odpowiedzialności.

***

Ashton Yellow założył ręce za plecy, wychodząc na środek. Ton jego głosu był rzeczowy, choć czasem nie omieszkał rzucić jakiegoś żartu dla poprawy nastroju wpatrzonych w niego młodych władców żywiołów.

— Maxon pokaże wam, jak prawidłowo wykorzystać rozpęd kuli mocy, aby ją odrzucić z gwarancją celności — rzekł, wywołując brata na środek. Władca ognia wyszedł, a uczniowie utworzyli wokół nich okrąg. — Gotów? — spytał dla pewności, patrząc na skupionego brata, który ugiął lekko nogi.

Tamten potwierdził wszystko skinieniem głowy.

— Zaczynamy — zarządził władca wody.

Wszystko działo się tak szybko, jak mgnienie oka. Ashton bez uprzedzenia stworzył sporych rozmiarów kulę wody i rzucił nią w brata z pełnym rozpędem. Uderzenie z taką prędkością czystej energii żywiołu mogło go naprawdę dotkliwie zranić.

Angel From Heaven HellWhere stories live. Discover now