Rozdział 98

182 15 1
                                    


Rudowłosa uśmiechnęła się na widok wojska wampirów, na czele których stał jej ojciec i dziadek. Obaj mężczyźni pozdrowili ją gestem i wnet rzucili się do walki przeciw siłą zła.

Nie było czasu na wylewne powitania. Liczyła się każda minuta.

Wampirzyca uniosła kącik ust i w nadnaturalnym tempie pognała wprost do serca walk, tam, gdzie przebywała panna Barnes wytrwale pokonując kolejnych wrogów.

Chaos może wsadzić sobie swoje demony tam, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Pora, aby wampiry przypomniały światu o swej potędze.

***

— Tutaj, szkarado jedna, nie mów, że już się zmęczyłeś! — zawołała wojowniczo Hel, ledwie unikając kolejnego ciosu rozwścieczonego riderraka.

— Nie dziw się, przez te wszystkie lata najwyraźniej zaśniedziały im kości — zakpił Lucyfer, raniąc jednego z nich swym mieczem.

Potwór zaryczał przeciągle.

— Przestańcie ich przedrzeźniać i weźcie się do roboty — wysyczał Hades unikając razem z Cerberem ostrych pazurów potomka Chaosu.

— Twierdzisz, że nic nie robimy?! — oburzyła się czarnowłosa władczyni Helheimu.

— Teoretycznie ciągle tylko mielicie ozorami — uśmiechnął się niewinnie Azazel, ocierając z czoła krople potu.

— Nie odzywaj się, smarkaczu, bo ci zaraz — zaczął władca piekła, lecz ponownie przerwała mu Królowa Helheimu:

— Zamilcz, bo Lampka zachoruje na nadciśnienie — zakpiła.

— Tylko nie Lampka, ty trupia...

— Uciszycie się w końcu, czy mam was odesłać do domu? — warknął władca Hadesu, mając już serdecznie dość walki w ich towarzystwie.

Gdyby tylko choć na chwilę się skupili pokonanie tych stworów byłoby znacznie mniej problematyczne!

— Żebyś czasem sam tam nie trafił w trybie natychmiastowym — odparował jasnowłosy, z trudem parując cios wymierzony w towarzysza i tym samym ratując mu życie.

— Dzięki — mruknął Hades niechętnie. — Skupcie się i pozbądźmy się tych szkarad — zarządził.

— Wedle życzenia, ojczulku — zakpiła czarnowłosa i z głośnym okrzykiem rzuciła się na jednego z potworów.

Lucyfer i Hades ją osłaniali, Azazel natomiast wykorzystał sposobność i rzucił się na drugiego ze stworów. Bogini śmierci zawzięcie walczyła z jednym z riderraków. Nie był łatwym przeciwnikiem, musiała przyznać (w sumie nawet jej to pasowało — z takimi jest więcej zabawy), ale coś w tym wszystkim bardzo jej nie pasowało. Zastanowiła się nad tym niejasnym przeczuciem, jednocześnie walcząc ze stworem.

Raniła go trzy razy w przednią łapę, tworząc na jego ciele krwawe, długie i głębokie pręgi. Syn Chaosu warknął gardłowo i zamachnął się po raz kolejny, chcąc ją stracić z wilka. Razem z Fenrirem przeskoczyła nad jego łapą. Do tego ponownie zraniła go swoją kosą, na co stwór ryknął rozzłoszczony.

— Delikatna księżniczka — zakpiła, nie mogąc uwierzyć, że popełniał tak karygodne błędy.

Kilka tysiącleci temu były większym wyzwaniem!

Jej ukochany Fenrir wyszczerzył swe kły, po czym wgryzł się brutalnie w nogę stwora. Szarpnął łbem rozszarpując ją. Trysnęła krew, ogromny wilk naruszył tętnicę. Stwór ryknął i schylił łeb, aby pożreć ją żywcem lub brutalnie ranić swymi zębami.

Hel nie zastanawiała się długo. Mocniej chwyciła swoją kosę i skoczyła prosto na niego. Jej broń utknęła w jego oku, które bogini z niemałym trudem wyszarpnęła, ponownie opadając na swego wiernego druha.

Angel From Heaven HellWhere stories live. Discover now