Sto dwadzieścia dwa

72 11 1
                                    

Jacob

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jacob

Jake, przestań już! William był zdenerwowany i powoli zaczynał już traci cierpliwość; krążył coraz szybciej w swojej wilczej postaci i wszystko wskazywało na to, że najchętniej zacząłby wyć z rozpaczy. Ona cię nie chce. A jeśli tak bardzo chcesz ją zobaczyć, po prostu w końcu tam pójdź i przestań nas dręczyć!, warknął niemal gniewnie, skomląc i powarkując.

Jacob spojrzał z irytacją na niewielkiego wilka o sierści barwy ziemi. Chłopak był młody i porywczy, podobnie jak sam Jake, nic więc dziwnego, że nie zawsze byli w stanie się dogadać. Poza tym William nie potrafił zrozumieć siły wpojenia, nawet jeśli miał bezpośredni dostęp do myśli kogoś, kto je przeżył; Renesmee skreślił w momencie, kiedy odrzuciła to uczucie na rzecz innej pijawki, łatwo mu więc było udzielać rad. Takie podeście było o tyle bardziej denerwujące, że przywodziło Jacobowi na myśl Leę – a myślenie o niej nie było dobrym pomysłem, zważając na to, że to przez nią wszystko; gdyby nie ten idiotyczny pocałunek, Nessie odwzajemniłaby jego uczucie, a on byłby w stanie ją chronić, nie dopuszczając do tego, żeby kiedykolwiek znalazła się w tym miejscu.

Will, z łaski swojej, zamknij się, poprosił, biegiem kierując się w stronę domu; przemienił się w wilka, żeby lepiej panować nad emocjami i spróbować znów skupić się na zwierzęcej naturze, ale wszystko wskazywało na to, że spokój nie będzie mu dany. Po tym, jak odwaliło Shelby, postanowiłeś zająć jej miejsce i trochę uprzykrzyć mi życie?, zapytał gniewnie, powoli tracąc cierpliwość.

William mruknął coś w odpowiedzi, Jacob zaś nie miał ochoty na to, żeby próbować to zrozumieć. Jakoś zapanowawszy nad nerwami, w końcu się przemienił, postanawiając resztę drogi pokonać na dwóch nogach. Pośpiesznie odwiązał od łydki starannie złożone szorty, po czym wciągnął je na siebie, rozkoszując się choć chwilą samotności; po ciągłych narzekaniach Willa, posiadanie głowy jedynie dla siebie było fantastycznym przywilejem, który w pełni doceniał.

Niestety, człowiekowi zdecydowanie trudniej przychodziło ignorowanie pewnych myśli i uczuć, co po raz kolejny skierowało jego myśli na Renesmee. Nie widział ją od tamtego dnia, kiedy to wpadła na niego w lesie, zachowując się naprawdę dziwnie, po czym straciła przytomność. Choć nie przepadał za wampirami, miał słabość do Carlisle'a i wiedział, że dziewczyna jest pod dobrą opieką, jednak aż go nosiło od niepewności i chęci przekonania się, czy wszystko z nią w porządku. Co z tego, że w jakiś przedziwny sposób poturbowała go, kiedy raz jeszcze próbował zabić Gabriela, skoro wciąż kochał ją jak wariat i nic nie było w stanie zmienić jego uczuć? Martwił się i już, co w jakimś stopniu zaczynało być uciążliwym przekleństwem, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że dziewczyna nigdy nie będzie jego.

W jednym Licavoli miał rację – ranił ją swoim uczuciem. A właściwie siebie i ją, bo ta miłość nie była zdrowa dla żadnego z nich, najgorsze zaś było to, że niezależnie od złożonych Nessie obietnic, nie był w stanie tak po prostu oddać jej komuś innemu i być jedynie jej przyjacielem. Zostawić też jej nie mógł, jego ciało bowiem potrzebowało jej, zupełnie jakby była jego osobistym narkotykiem; wpojenie było niczym nałóg i po prostu trzymało go przy niej, niezależnie od sytuacji.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now