Dziewięćdziesiąt sześć

76 9 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

To było tak bardzo zwyczajne. Pomimo zalegającego dookoła śniegu, czułam się jakby nagle czas się cofną; znów było lato, a ja i Jacob spacerowaliśmy po plaży, jak setki razy wcześniej. Tak po prostu – on i ja, zupełnie nieczuli na zmiany, które zaszły od momentu, kiedy to ostatnim razem byliśmy w rezerwacie. Michael nigdy się nie pojawił, a ostatnie wydarzenia były jedynie pokręconym snem – w tym momencie byłam niemal skłonna w taką wersję wydarzeń uwierzyć.

Jake trzymał mnie za rękę; pozwalałam mu na to, chcąc wierzyć, że naprawdę pewne rzeczy zrozumiał i nie bierze tego gestu za przyzwolenie do czegoś więcej. Dla mnie była to po prostu oznaka przyjaźni – zupełnie jak do tej pory, kiedy chodziliśmy w rożne miejsca trzymając się za ręce. Miałam pojęcie, że dla postronnego obserwatora mogliśmy wyglądać jak para zakochanych, ale chyba najważniejsze było, byśmy to my byli świadomi łączących nas relacji.

Mimo wszystko nie mogłam się powstrzymać od pomyślenia o tym, że gdyby Michael diametralnie nie zmieniło mojego życia, być może po ognisku na klifie tak by wyglądało moje życie. Po mojej ucieczce Jacob odnalazłby mnie i wszystko wytłumaczył; uwierzyłabym i stalibyśmy się parą, idealną na dodatek. Jake nigdy by mnie nie skrzywdził, a ja byłabym przy nim szczęśliwa, bo bycie razem od samego początku było dla nas czymś naturalnym i właściwym; po prostu kolejna życiowa prawidłowość, jak następujące po sobie pory roku czy zmieniające się regularnie dzień i noc.

On istniał po to, by mnie kochać, a ja by to uczucie odwzajemnić.

A przynajmniej w rzeczywistości, którą znaliśmy, bo teraz już było za późno. Pojawił się Gabriel, przerywając cykl prawidłowości i czyniąc mnie elementem czegoś zupełnie nowego. A ja nie miałam już odwrotu – bez ukochanego nie istniałam i nigdy już nie miałam być zdolna uzupełnić kogoś innego, nawet Jacoba.

Zupełnie jak w ulubionej książce mojej mamy, „Wichrowe Wzgórza" i samego związku moich rodziców, zniknięcie mojej drugiej połówki miało się równać ostatecznemu końcowi wszystkiego, co było mi drogie. Gabriel był jedynym gwarantem mojego zdrowia – zarówno psychicznego, jak i fizycznego – oraz powodem dla którego pragnęłam istnieć. Nie miałam nikogo innego, kto byłby dla mnie chociażby namiastką mojego partnera – i nie miałam mieć, chyba, że nasza miłość miała kiedyś zaowocować w sposób o który marzyłam. Choć oczywiście nie wybiegałam w przyszłość jeszcze na tyle daleko, by planować dzieci – tym bardziej, że znając przeszłość Gabriela, nie byłam pewna, czy ten będzie chciał kiedykolwiek je mieć.

Odrzuciłam od siebie te myśli i spojrzałam na Jacoba. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest, jednocześnie próbując znaleźć najlepsze wyjście z naszej obecnej sytuacji. Na razie trwaliśmy w zawieszeniu, ale miałam pojęcie, że niezależnie od tego, jak bardzo bym tego pragnęła, ten stan nie miał trwać wiecznie. W którymś momencie miałam być zmuszona w końcu tę niezdrową relację z Jake'm ostatecznie dla jego własnego dobra zakończyć – kiedyś, nie teraz...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now