Dziewięćdziesiąt pięć

91 10 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Uspokoiłam się przez noc, ale to wcale nie znaczyło, że po przebudzeniu nie myślałam o Jacobie. Wręcz przeciwnie – rano panika wróciła i nie marzyłam już o niczym innym, prócz wizyty w rezerwacie. Oczywiście nie miało być to takie łatwe do zorganizowania, bo wciąż istniała możliwość, że Shelby ponowi atak, ale nie obchodziło mnie to.

Gabriel okazał się idealnym dowodem na to, że łatwiej się mówi, a trudniej wprowadza plany w życie. Choć zapewniał mnie, że nie będzie mi utrudniał spotkań z Jacobem, mimo wszystko widziałam, że trudno mu spokojnie o tym rozmawiać. Poza tym nie ukrywał swoim obaw, jeśli chodziło o Shelby, ale nie miałam mu tego za złe – ja również się bałam, ale obawy o wyniki wczorajszego starcia przeważały.

Ostatecznie stanęło na tym, że to Carlisle pójdzie ze mną do rezerwatu. Wiedziałam, że planuje porozmawiać z Ephraimem, bo atak Shelby był niejako naruszeniem postanowień paktu – był do tej roli najodpowiedniejszy, bo jako głowa naszej rodziny cieszył się chyba największy szacunkiem w oczach wodza watahy. Edward był zbyt porywczy i prawdopodobnie wszcząłby awanturę nim w ogóle przedstawiłby sytuację, a Gabriela skreślili z powodu wzmianki o żywieniu się z pomocą banków krwi. Poza tym obawiałam się, że zarówno Jake, jak i mój ukochany czuliby się cholernie niezręcznie w swojej obecności, wolałam więc uniknąć jakichkolwiek niedogodności.

Dziadek cały czas trzymał się blisko mnie; poruszaliśmy się dość szybko, a ja raz po raz rozglądałam się dookoła i wzdrygałam za każdym razem, kiedy coś poruszyło się między drzewami. Kiedy to pałętająca się spory kawałek od domu Alba napędziła mi stracha, miałam ochotę nieco uszkodzić to jej śnieżne futerko.

– Ty mała wredną przyzwoitko, kiedyś ja albo Gabriel naprawdę damy ci powody do ucieczki! – zawołałam za kotką, która po tym jak zaczęłam się z jej powodu wydzierać, jedynie dziwnie na mnie spojrzała i odwróciwszy się do mnie tyłem, oddaliła się z dumnie uniesionym ogonem.

– Przyzwoitko? – zapytał mnie Carlisle, który całkiem dobrze maskował rozbawienie. Tym bardziej cieszyłam się, że to nie Gabriel ze mną poszedł.

– Alba potrafi pilnować nas bardziej niż tata – odparłam jedynie, bo mieliśmy już z ukochanym w zwyczaju „wypraszać" kocinę za drzwi, żeby się nie wtrącała. – A może raczej mnie. Kilka razy w sumie ostrzegła nas, kiedy coś było nie tak.

Doktor spoważniał.

– Pamiętam. Chociażby była bardzo niespokojna, kiedy wróciliśmy z Włoch – przypomniał, zupełnie machinalnie podchodząc do mnie i obejmując mnie ramieniem. – Zwierzęta są niezwykłe, ale muszę przyznać, że Alba zaskakuje mnie od samego początku.

– Niespokojna? – powtórzyłam z niedowierzaniem. – Gabriel ma chyba inne zdanie, bo przy pierwszej okazji rzuciła się wtedy na niego z pazurami. Poza tym raczej dostaje jakiejś dziwnej nerwicy przed każdym dziwnym wydarzeniem, chociażby przed atakiem Taylor – sprostowałam, sama już nie wiedząc, czy bardziej to stworzonko uwielbiam, czy chcę się go pozbyć.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now