Siedemdziesiąt sześć

90 11 3
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Do rana resztki snu o Irinie zdążyły zaszyć się gdzieś w zakamarkach mojego umysłu, więc praktycznie o całym zdarzeniu zapomniałam. Obudziłam się, kiedy zaczynało świtać i z radością odkryłam, że Gabriel faktycznie spędził ze mną noc. Wciąż spał, dosłownie jak zabity na skraju mojego łóżka; już dawno przestałam zwracać uwagę, że mebel zdecydowanie przeznaczony jest dla jednej osoby. No i jakoś dziwnie nie przeszkadzało mi to, że moi bliscy prawdopodobnie doskonale wiedzą, że chłopak jest w moim pokoju.

Uśmiechnęłam się jedynie, po czym delikatnie musnęłam wargami usta Gabriela. Nawet się nie poruszył, co potwierdziło moje przypuszczenia w kwestii zarywanych przez niego nocy. Postanowiłam go nie budzić – jeszcze tego mi brakowało, by dosłownie padł w biały dzień i to na dodatek z mojej winy.

Po cichu wzięłam kilka rzeczy i wyszłam z pokoju, kierując się w stronę łazienki. Odświeżona, zdecydowałam się zejść na dół i omal nie zabiłam się na schodach, potykając się o Albę, która już dawno musiała opuścić swój posterunek na szafie i teraz plątała się po całym domu, nie zamierzając chyba zaszczycić żadnego z mieszkających w nim wampirów swoją obecnością.

– Wiesz co? Mogłabyś w końcu zacząć bardziej uważasz – wyrzuciłam kotce, kiedy spojrzała na mnie z wyraźną urazą, jakby to moją winą było, że plątała mi się pod nogami. – Doprawdy, uwielbiam cię, ale w końcu się pozabijamy.

Mruknęła coś w odrobinę przychylniejszy sposób, po czym lekko odbiła się od ziemi i wskoczyła mi na ręce, głośno domagając się pieszczoty. Zaczęłam delikatnie drapać ją za uchem, co musiało ją usatysfakcjonować, bo zareagowała radosnym mruczeniem. Było w tym coś kojącego, więc nie przerywając swoich zabiegów, przeszłam do opustoszałego na razie salonu i usiadłszy na kanapie, przeniosłam Albę na kolana. Zaraz wygodnie się na nich umościła, nie pozostało mi więc nic innego, jak wciąż ją zadowalać.

– Czasem nad tym wszystkim nie nadążam – przyznałam. – Zwłaszcza za tobą. Znikasz i pojawiasz się, i to jest chyba dla kotów właściwie. Ale z drugiej strony zawsze wiesz, że stało się coś złego – zauważyłam. – Oczywiście mi tego nie wyjaśnisz, bo niby jak, ale mimo wszystko...

Spojrzała na mnie z uprzejmym zainteresowaniem, po czym przeturlała się na plecy, dając mi do zrozumienia, że nie tyle nic nie zrozumiała, co po prostu ją to nie interesuje.

– To dziwne, ale wydajesz mi się podobna do Gabriela. – Zaśmiałam się mimowolnie. – On też jest strasznie zmienny. I zawsze wie, kiedy coś mi grozi, choć wszelakie wyjaśnienia muszę wyciągać od niego siłą. Denerwuje mnie to – westchnęłam. Być może traciłam zmysły, skoro zwierzałam się Albie, ale gdzie mogłam znaleźć lepszego słuchacza. – No i on mnie kocha. A ja jego zdecydowanie też. Jestem już na to gotowa, prawda? – zapytałam.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now