Dziewięćdziesiąt osiem

74 10 2
                                    

Gabriel

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Gabriel

Gabriel z pewnością nie miał nigdy odnaleźć w sobie powołania do medycyny. Nie, nie, po stokroć nie – i to nie tylko dlatego, że nie czuł się w tym zawodzie pewnie, ale przede wszystkim z powodu przynajmniej ośmiu godzin z dala od Renesmee. Nie, nawet jakby miał zapanować w jakiś sposób nad pragnieniem energii, taka cena była zdecydowanie zbyt wysoka.

Nie zdziwiłby się, gdyby Carlisle miał już go zdecydowanie dość. Może i Gabriel jakąś tam wiedzę miał i był dobrym pomocnikiem, ale fakt, że właściwie niemal zamieszkał przy zegarze raczej nieco jego przydatność przekreślał. Co jednak mógł poradzić na to, że już pierwszego dnia żałował, że zadeklarował się do czego, ledwo powstrzymując się od natychmiastowym powrotem do ukochanej? Naprawdę nie rozumiał, jak doktor mógł coś takiego znosić, drastycznie skracając czas spędzany z Esme, choć ich może ratowało prawdziwe powołanie i fakt, że nie musieli sypiać.

Tak czy inaczej, doceniał to, że w końcu wracali do domu, choć niestety obawiał się, że po dniu spędzonym w szpitalu jak nic musi zapolować. A to dodatkowo przedłużały czas, jaki przebywał poza domem i zdecydowanie nie było mu na rękę.

– Jeśli chcesz, idź przodem. Jesteś szybszy ode mnie, a wiem, że chcesz być przy Nessie – zachęcił go nagle Carlisle, doskonale domyślając się tego, co Gabriel starał się ukryć.

– Wszystko jedno – zapewnił, wzruszając ramionami. – I tak muszę zapolować, więc nie wrócę do niej tak szybko, jakbym sobie życzył – westchnął.

Doktor spojrzał na niego w zamyśleniu; Gabriel postanowił udawać, że tego nie widzi, bo rozdrażniony naprawdę nie był pewien tego, czy przypadkiem nie powie czegoś zbyt złośliwego.

– Do tej pory zachwyca mnie to, jak wiele jesteś w stanie zrobić dla Renesmee – przyznał. – Wcześniej pokazałeś nam się z zupełnie innej strony i nadal mam pewne wątpliwości, ale mimo wszystko wiem, że Nessie jest z tobą bezpieczna.

Uśmiechnął się kwaśno; zupełnie jakby nie wiedział, że potrafi być nader przekonujący, jeśli zapragnie. Teraz jednak nie potrafiłby się zmusić do tego, by zrobić cokolwiek przez co mógłby ją stracić. Stało się to, czego się obawiał – zakochał się i to w takim stopniu, jak niegdyś jego ojciec. A ta miłość mogła zniszczyć ich oboje.

– Łatwo powiedzieć, kiedy jej krew chwilami wręcz do mnie śpiewa, a energia dosłownie powala na kolana. Fakt, że gdyby było trzeba, sama chętnie rzuciłaby mi się w ramiona, byleby jakoś mi pomóc, wcale nie pomaga – skrzywił się, po chwili jednak uśmiechnął. – To urocze, ale ja nie zamierzam jej w ten sposób wykorzystywać.

Carlisle powoli skinął głową, rozważając jego słowa. Miał jedynie nadzieję, że wampir mu wierzy, a nie jedynie traktuje jego zapewnienia za próbę zamydlenia komukolwiek oczu – on naprawdę nie chciał pozwalać Nessie na coś, co jej szkodziło, nawet jeśli ona sama była na to gotowa. Wymiana krwi była zupełnie czymś innym, a i w niej nie chciał uczestniczyć zbyt często dla jej dobra.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now