Sześćdziesiąt siedem

95 12 0
                                    

Renesmee

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.

Renesmee

– Dlaczego to takie trudne? Kochanie, powiedz mi, proszę... – westchnął Gabriel, nie przestając głaskać mnie po włosach.

Wyglądał jak zapędzone w ślepą uliczkę dzikie zwierzę, szukające wyjścia z sytuacji, która go nie posiada. Próbowałam wczuć się w jego położenie, zrozumieć, jak musi się czuć, kiedy jednocześnie pragnie zachować twarz, ale i w końcu całkowicie się przede mną odsłonić, by nigdy więcej nie dzieliły nas żadne sekrety.

Pragnęłam się wycofać, dać mu drogę ucieczki i jakkolwiek ulżyć, ale jednocześnie nie mogłam się do tego zmusić. Stałam w jego ramionach, w wielkim salonie rodzinnego domu najważniejszej dla mnie osoby, czując, że najwyższa pora, by pewne sprawy ujrzały światło dzienne – niezależnie jak trudnym doznaniem miało być to dla Gabriela.

– Po prostu mi opowiedz – podpowiedziałam mu, odsuwając się lekko, by móc położyć dłoń na jego policzku. – Niezależnie co to jest, ja naprawdę chcę cię poznać.

Zawahał się. Przykrył moją dłoń swoją, uważnie spoglądając w moje oczy i powoli zbierając się w sobie.

– Zostaniesz? – zapytał nagle.

W tym momencie przypominał mi dziecko, które zawiniło i mając przyznać się do winy, zaczęło prosić, by się na niego nie złościć. Choć nie byłam pewna, co dzisiaj usłyszę, w tym momencie czułam się gotowa zmierzyć ze wszystkim i wciąż trwać przy nim.

– Zostanę – obiecałam.

Przymknął oczy na ułamek sekundy, po czym oderwał moją dłoń od twarzy i ścisnąwszy ją lekko, wyprowadził mnie z salonu. Skierował się w stronę schodów, które pokonaliśmy w ludzkim tempie. Kiedy znaleźliśmy się w korytarzu na piętrze, przez chwilę rozglądał się dookoła, obserwując liczne zamknięte drzwi, by ostatecznie podejść do ostatnich po lewej stronie i uchylić je delikatnie.

– Gabriella Del Vecchio – szepnął, dopiero po chwili decydując się wprowadzić mnie do pokoju. – Piękna, pełna wdzięku, a do tego tak bardzo tajemnicza... Przypominała złotowłosego anioła, który jakimś cudem zdecydował się zstąpić z niebios i zamieszkać wśród zwykłych ludzi. Jej uroda, zdolności... Była doskonała, doskonalsza niż w pełni nieśmiertelni, a przecież faktycznie była po prostu jedną z nas, jak ty czy ja.

Milczałam, choć nie dało się ukryć, że sposób w jaki mówił o Gabrielli przyprawiał o dreszcze – mogłabym wręcz poczuć się zazdrosna, ale bynajmniej tak się nie stało. Zwłaszcza, że w głosie mojego ukochanego pobrzmiewał taki smutek, że nie miałam wątpliwości co do tego, jak musi kończyć się historia owej pół-wampirzycy.

– Musisz wiedzieć, że tacy jak my nie są wcale taką rzadkością, jak może się wydawać twoim bliskim. Istniejemy odkąd tylko pamiętam, odkąd pojawiły się wampiry, z tym tylko, że jesteśmy zdecydowanie lepiej poukładani. Sama najlepiej wiesz, że nas okres nowonarodzonych nie dotyczy, że nie musimy uczyć się panować nad swoimi żądzami z dnia na dzień. Pracujemy nad tym od urodzenia – bo znamy jedynie takie życie, nigdy nie byliśmy ludźmi. Od pierwszych chwil naszego istnienia znaliśmy smak ludzkiej krwi, wiedzieliśmy, że jest czymś dobrym. A jednak nie zamienialiśmy się w łaknące posoki monstra, tak jak niektórzy ludzie po przemianie, kiedy jeszcze nie wiedzą, co się z nimi dzieje, a instynkt przejmuje nad nimi kontrolę.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang