Siedemdziesiąt trzy

100 11 0
                                    

Renesmee

اوووه! هذه الصورة لا تتبع إرشادات المحتوى الخاصة بنا. لمتابعة النشر، يرجى إزالتها أو تحميل صورة أخرى.

Renesmee

Przebudzenie było nagłe i bynajmniej nie należało do przyjemnych doświadczeń. Bólu, którego doświadczyłam, nie dało się tak po prostu zapomnień; w którym momencie straciłam w końcu przytomność, nie byłam pewna, podobnie zresztą jak tego, co działo się od momentu w którym Demetri zaatakował – wiedziałam jedynie, że choć cierpienie całkiem nie zniknęło, to co odczuwałam w tym momencie, było o stokroć lepsze i bardziej znośne.

Bałam się otworzyć oczy, choć chyba byłam do tego zdolna. Wszystko mnie bolało, ale już nie piekło; nie byłam pewna, czy to po prostu chwilowa ulga i czy jeśli gwałtowniej się nie poruszę, agonia nie powróci, może nawet jeszcze bardziej intensywna niż do tej pory. Na samą myśl robiło mi się słabo i chciało mi się płakać, ale jakoś się powstrzymywałam – obecny stan nie był idealny, ale mimo wszystko pozostawał zdecydowanie lepszy od tego, co towarzyszyło mi wcześniej.

Po prostu musiałam zachować spokój i leżeć w całkowitym bezruchu. Pragnęłam jeszcze zasnąć, bo to był najbezpieczniejszy stan, ale mimo wszystko wciąż bolało mnie zbyt mocno, by przyszło mi to aż tak łatwo. Spróbowałam więc skupić się na czymś innym i przypomnieć sobie, co się właściwie działo, choć i to okazało się trudne – zupełnie jak po ataku telepatycznym na Alasce, miałam problem ze wspomnieniami, co bardzo mnie irytowało.

Gabriel. Jego imienia się uchwyciłam; w tym jednym słowie zawarte było wszystko, czego w tym momencie potrzebowałam – ciepło, uczucie, bezpieczeństwo i bezgraniczna, niemal namacalna miłość. Choć z trudem, udało mi się przywołać jego błagalny głos, nakazujący mi cierpliwość i zapewniający, że wszystko będzie w porządku. Mimo że miałam wtedy wrażenie, że moje ciało płonie, jednocześnie jego dotyk dawał mi irracjonalne poczucie ulgi.

Ale później ramiona ukochanego zniknęły; zastąpiły je inne, zimne i choć ich temperatura przynosiła mi większą ulgę, miałam ochotę szlochać i prosić, żeby Gabriel ze mną został. Oczywiście nie dałam rady wydobyć z siebie choćby słowa – mogłam co najwyżej krzyczeć i próbować uwierzyć w to, że piekło faktycznie kiedyś się skończy.

Powoli coraz lepiej wychodziło mi przywoływanie wspomnień. Po kolejnych kilku minutach wysiłku, przypomniałam sobie, co działo się później. Ktoś do mnie mówił, głaskając przy tym po włosach i zapewniając, że za chwilę poczuje się lepiej. Choć skupiona przede wszystkim na przeżywanej agonii, czułam się przy tej osobie bardzo bezpiecznie i po prostu jej ufałam, nawet jeśli nie byłam w stanie zidentyfikować jej głosu. Trudno było mi ocenić, jak drugo to trwało, w końcu jednak głos zamilkł; to miejsce ugryzienia paliło mnie najbardziej i to tam nagle poczułam nacisk, a później ból się wzmógł.

Wtedy znowu zaczęłam się wyrywać, zupełnie nie rozumiejąc co się dzieje. Ktoś mnie trzymał, nie racząc nawet wytłumaczyć mi, dlaczego boli mnie jeszcze bardziej, a ja nie rozumiałam, co się dzieje. Wiedziałam jedynie, że chcę, żeby wszystko w końcu się skończyło.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن