Renesmee
Leśny zapach przybrał na sile i nie miałam już najmniejszych wątpliwości co do tego, że to nie zasługa otaczających mnie drzew. Zatrzymałam się momentalnie, żałując, że jak zwykle musiałam się uprzeć i nie zaczekałam na Gabriela, żebyśmy mogli razem wybrać się na polowanie.
Może gdybym była z nim, Jacob trzymałby się ode mnie z daleka. Może wtedy mogłabym dalej odwlekać naszą kolejną rozmowę w nieskończoność.
Może...
Wbiłam wzrok w drzewa przede mną, próbując wypatrzeć cokolwiek pomiędzy nagimi konarami drzew. To był kolejny z powodów dla którego nie lubiłam zimy – nie tylko niskie temperatury mnie zniechęcały, ale i szarość oraz nieco mroczny wygląd pięknego zwykle lasu. Teraz, dodatkowo świadoma obecności kogoś z kim nie chciałam rozmawia, czułam się niemal jak w scenie z horroru, przez co zapragnęłam momentalnie się wycofać i po prostu uciec.
Zanim zdążyłam podjąć jakąkolwiek sensowną decyzję, Jacob w końcu wyszedł spomiędzy drzew. Musiał dopiero co się przemienić, miał bowiem na sobie jedynie krótkie szorty; na jego widok momentalnie zrobiło mi się zimno.
– Hej, Ness – przywitał mnie niepewnie, nieco speszony tym, że patrzę na niego jak na kogoś, kogo chciałabym jedynie wyminąć, nawet nie zaszczyciwszy go spojrzeniem.
Założyłem ręce na piersi, żeby było mi ciepłej i nieznacznie się skrzywiłam.
– Nie nazywaj mnie tak – poprosiłam zupełnie machinalnie, bo akurat tego skrótu mojego imienia szczerze nie znosiłam. – Trochę się spieszą, Jake – zaryzykowałam, pocierając ramiona, by przypomnieć mu, że choć miałam temperaturę nieco wyższą od człowieka, nie chroniła mnie ona przed lodowatym ziąbem styczniowego poranka.
– Och... – zreflektował się. – To chodź tutaj. Masz tu całe czterdzieści stopni – przypomniał, rozkładając zachęcająco ręce.
Propozycja była w jakimś stopniu kusząca i jeszcze jakieś trzy miesiące temu bez wahania wskoczyłabym w jego objęcia, ale nie tym razem – wszystko się zmieniło, a ja jedynie pokręciłam głową i cofnęłam się o krok.
Jacob powoli opuścił ręce.
– Chcę tylko porozmawiać – powiedział, po czym westchnął, bo znów się cofnęłam, tym razem zdecydowanie mniej dyskretnie. – Renesmee, co się właściwie stało? – zapytał; coś w tym pytaniu sprawiło, że zapragnęłam histerycznie się roześmiać.
– Co...? Jacob, przecież ty praktycznie zmusiłeś mnie do pocałunku! – jęknęłam. – Nie rozumiesz, że ja już ułożyłam sobie życie? – zapytałam, odrobinę spuszczając z tonu.
– Jesteś zdecydowanie zbyt uparta, zupełnie jak matka – stwierdził jedynie. – Też będziesz się upierać, że nic nie poczułaś, kiedy się... kiedy cię całowałem – poprawił, bo otworzyłam usta, by zaoponować. Coś w jego głosie podpowiedziało mi, że sprostował swoją wypowiedź jedynie po to, żebym siedziała cicho. – Czy może wierzysz w brednie swojej pijawki i to, że mógłbym cię skrzywdzić? – zapytał, trzęsąc się lekko ze złości.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]
FanfictionCo by było, gdyby sny stały się czymś więcej, niż jedynie nocnymi majakami? Gdyby świat, nawet nieśmiertelnych, skrywał w sobie więcej tajemnic, niż wszystkim się do tej pory wydawało, zaś wśród wampirów i hybryd istnieli tacy, którzy samym swym ist...