Sto osiemnaście

92 13 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Pukanie stawało się coraz bardziej natarczywe, ale ja nie byłam w stanie zareagować. Wciąż oszołomiona, wpatrywałam się w swój brzuch, choć właściwie nic już nie widziałam; obraz zaczynał się rozmazywać, kiedy łzy strachu i niedowierzania napłynęły mi do oczu. Oddech był coraz bardziej spazmatyczny i właściwie musiałam się przytrzymywać ściany, żeby przypadkiem nie osunąć się po niej na ziemię.

Kolejne, tym razem nieznaczny ruch, który wyczułam jedynie dlatego, że byłam świadoma, że coś... że ktoś... Nie potrafiłam dokończyć tej myśli, ale sama świadomość wystarczyła, żeby wyrwał mi się cichy jęk niedowierzania.

- Nessie, kochanie, wszystko w porządku? - usłyszałam ponownie zaniepokojony głos i w końcu rozpoznałam, że to Esme próbuje dowiedzieć się, co się dzieje. - Renesmee... - powtórzyła, kiedy nie odpowiedziałam, wciąż skupiona na łapaniu oddechu; cała dygotałam.

- Kochanie, otwórz drzwi - doszedł mnie zaniepokojony, ale w miarę opanowany głos Carlisle'a. Serce zabiło mi mocniej, kiedy uświadomiłam sobie, że zaraz pewnie dołączą również Edward i Gabriel; ci raczej nie mieli być na tyle subtelni, by nie posłużyć się do wyłamania drzwi.

Niczym w transie zrobiłam kilka niepewnych kroków i zacisnęłam dłoń na klamce; drżącymi palcami przekręciłam pokrętło zamka i dosłownie wypadałam na korytarz, z płaczem rzucając się w ramiona pierwszej osoby, jaką zobaczyłam. Zdezorientowana Esme mocno przytuliła mnie do siebie, głaskając mnie po włosach, uspokajając szeptem i próbując dowiedzieć się, co właściwie się stało. Jedynie pokręciłam głową, próbując nie zapomnieć o oddychaniu, żeby się uspokoić i być w stanie wykrztusić z siebie jakiekolwiek sensowne zdanie.

Babcia ułożyła swoją lodowatą dłoń na moim policzku; zadrżałam od różnicy temperatur, próbując uporać się z szokiem termicznym, którego doznałam.

- Carlisle, ona jest rozpalona - powiedziała cicho, spoglądając na doktora. Przytuliła mnie mocniej, jakby się obawiała, że znów zareaguję jak dzień wcześniej i po prostu ucieknę. - Nessie, co się stało? - zapytała po raz któryś z rzędu, zachęcając żebym spojrzała jej w oczy.

Dziadek podszedł do mnie, by móc dotknąć mojego czoła. W tym samym momencie, przeskakując po kilka stopni na raz, na piętrze pojawił się Gabriel; blady jak papier i zmartwiony pośpiesznie ruszył w naszą stronę. Tuż za nim pojawił się Edward, marszcząc czoło i nie odrywając wzroku ode mnie. Skrzywił się i domyśliłam się, że w głowie mam taki mętlik, że za nic nie potrafi go uporządkować, a co dopiero wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Nie byłam pewna, czy to dobrze, czy źle.

- Carlisle, co z nią? - zapytał natychmiast tata, wyraźnie podirytowany, że jego dar nie pozwala mu tego ustalić.

- Jeszcze nie wiem. Zaraz zobaczymy - obiecał, po czym łagodnie zwrócił się do mnie: - Skarbie, powiedz mi, co... - zaczął, ale nie dałam mu skończyć, bo przypomniałam sobie, co odkryłam w łazience i po prostu rozpłakałam się, jeszcze bardziej strasząc przytulającą mnie Esme.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz