Sto dwa

92 10 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Nie byłam zadowolona z tego idiotycznego zakładu, który zaproponował Gabriel, co dałam mu wyraźnie do zrozumienia, oczywiście jednak nie boczyłam się na niego długo. Nie mogłabym odmówić, kiedy zaczął namawiać mnie na wspólny spacer po lesie, pragnąc koniecznie mi coś pokazać. Wciąż odrobinę obrażona, jednak zaryzykowałam i z nim poszłam, choć zasnute chmurami niebo bynajmniej nie wyglądało zachęcająco.

Właściwie nie byłam pewna dokąd idziemy – Gabriel początkowo prowadził mnie znanymi mi ścieżkami, po jakimś czasie jednak skręcił w zupełnie innym kierunku i już niczego nie rozpoznawałam. Niepokojąco przypominało mi to scenerię z mojego dawnego koszmaru, kiedy to nagle na Gabriela wyskoczył przemieniony Jacob, ulżyło mi więc, że zdecydowanie oddalaliśmy się od rezerwatu.

– Dokąd idziemy? – nie wytrzymałam w końcu; mój głos brzmiał nienaturalnie głośno w panującej ciszy, a przecież zupełnie machinalnie mówiłam szeptem. – Gabriel...

– Cii... – szepnął jedynie, uśmiechając się. – Zobaczysz. Po prostu mi zaufaj – uciął.

Uznałam, że dyskusja z nim nie ma sensu, posłusznie więc skinęłam głową, pozwalając dalej się prowadzić. Podejrzewałam, że już dawno wyszliśmy poza Forks, choć mogłam jedynie spekulować na podstawie prędkości marszu i położeniu słońca – to drugie było o tyle trudne, że nawet kiedy udawało mi się dostrzec słońce pomiędzy plątaniną gałęzi nad naszymi głowami, ciężkie zwiastujące kolejne opady śniegu chmury skutecznie utrudniały obserwację.

Po jakichś dwóch godzinach miałam marszu już serdecznie dość i to nie dlatego, że byłam zmęczona – nie byłam, ale panująca cisza zaczynała mnie dobijać, poza tym – jakby nie patrzeć – było zimno.

– Gabriel! – jęknęłam, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Tym razem zamierzałam zmusić go, żeby się zadeklarował – chciałam wiedzieć jak długo mamy jeszcze chodzić, w innym wypadku bowiem po prostu wróciłabym do domu. – Gdzie...?

– Dobra, dobra – westchnął, dając za wygraną. – Jeszcze tylko kawałek. Już tam, za tymi drzewami – obiecał, spoglądając na mnie niemal błagalnie i nie dając mi okazji na to, bym jednak się zbuntowała.

Miałam ochotę powiedzieć mu, że w lesie drzewa są wszędzie – a za nimi jeszcze następne drzewa – ale powstrzymałam się, dostrzegłam bowiem, że gęstwina faktycznie rzednie. Gabriel chwycił mnie mocniej za rękę i poprowadził właśnie w stronę tej wolnej przestrzeni, wyraźnie z siebie zadowolony.

Kiedy byłam mała, Jacob czasami zabierał mnie nad małe sadzawki w rezerwacie. Zawsze bardzo mi się tam podobało, nawet pomimo narzekań przyjaciela, który przez większość czasu dosłownie panikował. „Nessie, nie tak blisko!", „Nessie, nie nachylaj się... Chodź tutaj do mnie!". Dosłownie słyszałam głos Jacoba, w pierwszej chwili po ujrzeniu urokliwego jeziorka nad które przyprowadził mnie Gabriel. Aż nie mogłam uwierzyć, że nie jestem już dzieckiem, a w to urokliwe miejsc zabrał mnie ukochany...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now