Gabriel
Nessie zasnęła, kiedy byli dosłownie dwa kroki od domu i ani Gabriel, ani Carlisle nie mieli serca jej budzić. Chłopak ostatecznie tak jak wcześniej wziął ukochaną na ręce, a ona nawet przez sen wtuliła się w niego całym ciałem, ufna i piękna jak zawsze.
- Wielkie brawa, braciszku - usłyszał kpiący głos, kiedy tylko wygramolił się z samochodu. Isabeau stała pod najbliższym drzewem z zaplecionymi na piersi rękami i nieco złośliwym uśmieszkiem na ustach. - Będę ciocią. Lepiej późno niż wcale.
- Jakby którekolwiek z nas miało cię dopuścić do dzieci - zachichotał, nie mogąc się powstrzymać. - Jeżeli zepsujesz mi dzieciaki, zaręczam, że osobiście skrócę cię o głowę - zagroził, szczerząc zęby w drapieżnym uśmiechu.
- Jestem szybsza. Poza tym ciężko, bym nie przewidziała własnej śmierci - stwierdziła pozornie spokojnym tonem, ale przez jej twarz przebiegł cień. - Dziadek Edward nie jest zbyt entuzjastycznie nastawiony. Nie żeby nie uważał mnie za dobrą partnerkę do omawiania sposobów na zabicie cię, ale samo gadanie raczej nie pomogło mu się wyładować - zastrzegła, odrzucając zamaszystym gestem gęste czarne włosy na plecy.
Carlisle spojrzał na Isabeau.
- A gdzie on jest? - zapytał, ignorując wcześniejszą wymianę złośliwości między rodzeństwem.
- Jak go ostatnim razem widziałam, znęcał się nad bardzo urokliwą częścią lasu - odparła, wzruszając ramionami. - Nawet ja wiem, że od wampira w furii lepiej trzymać się z daleka.
Doktor skinął głową, po czym krótko spojrzał na zarumienioną gorączką twarz wnuczki i pogonił wszystkich, by w końcu weszli do środka. Esme czekała na nich w salonie, wyraźnie podenerwowana i wyraźnie jej ulżyło na ich widok; zaraz usunęła się z kanapy, żeby Gabriel mógł na niej ułoży nieprzytomną dziewczynę.
- I co? - zapytała natychmiast, uważnie obserwując wnuczkę; wszystko wskazywało na to, że Isabeau nie uświadomiła jej, że Nessie najprawdopodobniej wyda na świat bliźnięta.
- Jak na razie wszystko jest w porządku - zapewnił ją Carlisle. - Wyniki ma w normie, dzieci też wydają rozwijać się prawidłowo, więc na razie nie mamy się czym martwić - wyjaśnił, choć wyraźnie było w jego głosie słychać troskę, niejako przeczącą wypowiedzianym słowom.
Esme zamrugała pośpiesznie, zaskoczona.
- Dzieci? - powtórzyła niepewnie, jakby oczekując, że coś źle zrozumiała. - Nie rozumiem...
- Niemal na sto procę będziemy mieli bliźnięta - odpowiedział spokojnie Gabriel; prawda wciąż nie do końca do niego docierała. - To geny, w mojej rodzinie od pokoleń na świat przychodzi rodzeństwo - wyjaśnił, nie chcąc dodatkowo obciążać wampirzycy informacjami na temat mocach i naturalnych argumentów potwierdzających, że ciąża mnoga jest lepszym rozwiązaniem zarówno dla matki, jak i dzieci.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]
FanfictionCo by było, gdyby sny stały się czymś więcej, niż jedynie nocnymi majakami? Gdyby świat, nawet nieśmiertelnych, skrywał w sobie więcej tajemnic, niż wszystkim się do tej pory wydawało, zaś wśród wampirów i hybryd istnieli tacy, którzy samym swym ist...