Cztery

301 24 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Zapadłam w niezbyt spokojny sen. Pod powiekami przewijało mi się wiele niespójnych bezsensownych scen, jednak przeźroczyste postaci nie przyśniły mi się po raz drugi. To był jedyny plus, choć nie czułam się z tego powodu lepiej – wspomnienie tamtego dnia również powtórnie nie nawiedziło mnie we śnie, choć podświadomie liczyłam na to, że uda mi się wrócić do tamtego pokoju i poznać prawdę. Marzenie ściętej głowy, jak się ostatecznie okazało.

Rano obudził mnie tata, którego nieco zaniepokoił mętlik w mojej głowie. Wciąż byłam nieco zaspana, ale uczucie to zaraz minęło, kiedy uświadomiłam sobie, że Edward dopiero teraz wrócił z lasu. Natychmiast zapytałam się o rezultat, dobrze wiedząc jaką odpowiedź najprawdopodobniej otrzymam. Nie myliłam się: ktoś tam był, ale nie udało im się go wytropić. Spięłam się nieco, dziwne przeczucia wróciły i nie opuściły mnie nawet mimo zapewnień taty o tym, że nikt mnie nie skrzywdzi.

Mama również zareagowała tak, jak mogłam podejrzewać. Wyraźnie zdenerwowana, zaraz po naszym powrocie do kamiennego domu, poprosiła mnie bym na razie nie wychodziła na zewnątrz. Zrezygnowana postanowiłam nie protestować, dochodząc do wniosku, że to i tak nic nie da. Bynajmniej nie na samym początku. Pocieszałam się jedynie faktem, że do ogniska w rezerwacie miałam jeszcze kilka dni, które spokojnie powinny wystarczyć by emocje opadły, a rodzice uznali, że niebezpieczeństwo – jakiekolwiek było – zostało zażegnane.

Wystarczyły. Przekonałam się o tym wieczór przed zaplanowaną uroczystością, kiedy zaryzykowałam się przysiąść do pogrążonej w jakiejś lekturze Belli. Usiadłam obok niej na kanapie, nerwowo mnąc materiał bluzki, którą miałam na sobie. Mama uniosła wzrok zaintrygowana.

– Coś się stało? – zapytała, chcąc zachęcić mnie do mówienia. Zawahałam się na chwilę, po czym uznałam, że najlepiej będzie załatwić tę sprawę raz a dobrze, tym bardziej, że na ognisku zależało mi jak na niczym innym. Po prostu musiałam się tam znaleźć, a wymykanie się po cichu z domu powinno stać się wyjściem ostatecznym.

– Tak... Nie... Niekoniecznie. – Potrzebowałam chwili by znaleźć odpowiednie słowa. – Jacob zaprosił mnie do La Push. Na jutrzejszy wieczór – powiedziałam wprost, uważnie obserwując jej twarz. Prawie natychmiast pojawił się na niej niepokój.

– Nessie...

– Nic mi nie grozi! – zaprotestowałam, całkowicie ignorując dziwne poczucie, że moje słowa są jednym wielkim kłamstwem. – Z Jacobem i jego przyjaciółmi będę bezpieczna, poza tym już dawno stwierdziliście, że nikt się po lesie nie kręci – przypomniałam, wyolbrzymiając nieco fakty, bo podobne stwierdzenie padło zaledwie wczoraj. Tak czy inaczej, usilnie starałam się nie popadać w paranoję, a obawiałam się, że dalsza niewiedza i wątpliwości bardzo szybko mnie w nią wpędzą. Poza tym, nie mogłam przez cały czas ukrywać się przez zagrożeniem, które prawdopodobnie wcale nie istniało, prawda?

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now