Siedemdziesiąt

93 12 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Nikt się nie gapi, przecież nikt się na ciebie nie gapi... - powtarzałam niczym mantrę, kiedy idąc z Gabrielem pod ramię, mijaliśmy kolejne liczne grupy wampirów, pośpiesznie zmierzających w stronę sali tronowej.

Nie miałam pojęcia, gdzie też do cholery podziały się te wszystkie godziny, które niedawno dzieliły nas od balu. Nagle okazało się, że już prawie ósma - został nam niecały kwadrans do rozpoczęcia, choć mogłabym przysiąc, że od momentu w którym wpadłam do komnaty Gabriela, cała ubrudzona krwią, minęły może ze dwie godziny.

Gabriel okazał się cudotwórcą, choć non stop zarzekał się, że mój wygląd to nie jego zasługa, bo po prostu jestem piękna. Nawet jeśli faktycznie tak było, a moje sceptyczne podejście brało się stąd, że nie przywykłam do komplementów, nie mógł zaprzeczyć, że to dzięki niemu w pierwszej chwili nie rozpoznałam własnego odbicia w lustrze.

Bo, mówiąc nieskromnie, wyglądałam naprawdę cudownie. Nie sądziłam nawet, że kiedykolwiek naprawdę założę suknię z mojego snu, a tym bardziej, że może ona tak idealnie przylegać do mojego ciała, dodatkowo podkreślając atuty mojej figury. Już sama kreacja, równie lekka i delikatna, jak mogłam przypuszczać, była czymś abstrakcyjnym i mogła przyprawić o zawroty głowy, ale Gabriel nie zamierzał na tym poprzestać. Sposób w jaki upiął moje włosy z pomocą wspomnianych jeszcze przed wyjazdem grzebieni zdecydowanie wykraczał poza wprawę, którą mógłby ewentualnie nabyć brat, wychowujący się w towarzystwie sióstr. Loki miałam starannie rozczesane i upięte na czubku w luźny kok, kilka niesfornych kosmyków zaś luźno opadało mi na ramiona i twarz, dodając fryzurze uroku. Za makijażem nigdy nie przepadałam i ukochany szczęściem mi go oszczędził, twierdząc, że naturalne piękno jest najcenniejsze, ale w kwestii zmiany obuwia nie miałam móc nic wskórać, nawet gdybyśmy mieli wystarczająco czasu.

Mimo wszystko szło mi całkiem nieźle. Szpilki okazały się wygodniejsze niż myślałam - idealnie dopasowywały się do moich stóp i nawet udawało mi się utrzymywać równowagę bez większego wysiłku. Zresztą nie mogłam pogardzić kilkoma dodatkowymi centymetrami, bo zawsze byłam średniego wzrostu - po prostu przeciętna.

Mimo to trzymałam się blisko Gabriela, mając nadzieję, że złapie mnie, gdybym jednak się potknęła. Tym bardziej, że nie przypuszczałam, że wzbudzimy aż takie zainteresowanie.

- Nie my, a ty - sprostował rozbawiony, litując się nade mną i wciągając w jakiś pusty korytarz. - Pójdziemy skrótem - zaproponował.

- Dzięki - westchnęłam. - Mam po mamie awersję do bycia w centrum uwagi - skrzywiłam się. - Ale ty chyba uparcie chcesz sprowokować jak najwięcej niezręcznych dla mnie sytuacji - wytknęłam mu.

Uśmiechnął się szelmowsko.

- Nie uważasz, że kobieta zasłużyła na należny jej podziw? - zapytał, ale najwyraźniej nie oczekiwał odpowiedzi, bo ciągnął dalej: - To dla mnie też nie jest łatwe, wierz mi. Jestem dumny, że to ze mną tutaj jesteś, ale słuchając niektórych myśli...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz