Sto szesnaście

99 9 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

To ból jako pierwszy wdarł się do mojej podświadomości. Zdezorientowana skuliłam się, czując się tak, jakby ktoś z całej siły kopną mnie w brzuch. Przypominało to trochę bóle, które zwykle męczyły mnie podczas okresu, z tym jednak, że nigdy dotąd nie było to tak silne i trudne do zniesienia doznanie, sprawiając, że miałam ochotę płakać i zrobić wszystko, byleby tylko przestać to odczuwać.

Tym ciężej było mi przypomnieć sobie, co właściwie się stało i gdzie jestem. Kiedy otworzyłam oczy, zdezorientowała mnie ciemność w pokoju, w którym się znajdowałam. Ignorując promieniujący w stronę kręgosłupa ból, skupiłam się na zorientowaniu się w sytuacji; przypomniałam sobie spotkanie z Jacobem, choć wspomnienie było tak krótkie i urywane, że równie dobrze mogłoby być snem. Uciekłam od bliskich, wpadając na Jake'a, a potem... zemdlałam? Nie byłam pewna, zresztą naprawdę ciężko się się myślało, kiedy tak bardzo bolał mnie brzuch.

Zorientowałam się, że leżę na łóżku w swoim pokoju. Na dworze było ciemno, co nie byłoby dziwne gdyby nie fakt, że znaczyło to, że musiałam przespać przynajmniej dwanaście godzin, jeśli nie więcej. Zamarłam, nasłuchując i starając się nie skupiać na bólu; dopiero po chwili zorientowałam się, że prócz kołdry, która mnie okrywała, ciąży mi jeszcze jedna rzecz – ręka obejmującego mnie Gabriela.

Zdecydowanie musiało minąć kilkanaście godzin, skoro ukochany zdążył wrócić do domu i na dodatek spał jak zabity; nie byłam pewna, ale podejrzewałam, że na nogach był ponad dwie doby, bo nie zasnąłby tak po prostu, tym bardziej kiedy zmartwiony siedział przy mnie, czuwając. Wystraszona dręczącym mnie objawem, przez moment zapragnęłam go obudzić, by powiedzieć mu, że coś jest nie tak, rozmyśliłam się jednak – już i tak był zmęczony i zmartwiony z mojego powodu.

Zmusiłam się, żeby usiąść, czego szybko pożałowałam, bo kręciło mi się w głowie, a ból przybrał na sile. Chociaż pragnęłam jedynie zwinąć się w kłębek i kogoś zawołać, spróbowałam raz jeszcze, tym razem niezgrabnie stając na nogi. Splotłam ręce na brzuchu, kuląc się, po czym chwiejnie zrobiłam kilka kroków, z trudem dochodząc do drzwi, po czym wyszłam na korytarz.

Miałam szczęście, bo mój pokój był niedaleko gabinetu dziadka i na dodatek wyczułam, że Carlisle tam się właśnie znajduje. Normalnie zapukałabym, ale tym razem nie myślałam o takich drobiazgach; po prostu weszłam do środka i stanęłam w progu, mocno przytrzymując się framugi.

Do tej pory pogrążeni w cichej rozmowie Carlisle i Esme momentalnie spojrzeli wprost na mnie.

– Dziadku... – niemalże załkałam, chcąc, żeby mi pomógł. – Mógłbyś mnie zbadać? Proszę... – wydyszałam, bo coraz ciężej było mi wytrzymać promieniujący ból.

Doktor pośpiesznie poderwał się z miejsca i obszedłszy biurko, szybko do mnie doskoczył, by móc mnie podtrzymać. Wiedziałam, że jest zmartwiony i właściwie nie wie, co o tym wszystkim sądzić.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now