Osiemdziesiąt sześć

92 12 0
                                    

Gabriel

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Gabriel


Zawsze uwielbiał obserwować ją podczas snu – spokojną i piękną, jak zawsze zresztą. Czuwając, nie potrafił powstrzymać się do tego, by co jakiś czas nie pogłaskać jej po policzku, bądź przeczesać palcami jej gęstych rudych włosów. Tym bardziej pragnął „odwdzięczyć się" Jacobowi za to, że ważył się ją w jakikolwiek sposób skrzywdzić, ale myśl o smutku, jakiego by jej przysporzył skutecznie go od jakiegokolwiek działania powstrzymywała.

Martwił się o nią, mimo wszystko. Sama naturalnie przekonywała, że podczas upadku nic sobie nie zrobiła, ale jej dziadek nie był już tego taki pewien; choć nie potrafił tego do końca stwierdzić, podejrzewał wstrząs mózgu i to Gabriel wziął na siebie jakże „cudowny" obowiązek budzenia ukochanej średnio co dwie godziny, by przekonać się, czy wszystko jest w porządku. Oboje byli wykończeni i Gabriel naprawdę nie zdziwiłby się, gdyby Nessie rzuciła mu się do gardła, jeśli jeszcze raz zmusi ją do otwarcia oczu, ale co mógł zrobić?

Poza tym mimo wszystko to był przyjemny obowiązek – w sensie czuwanie, nie katowanie jej przerywanym snem. Uwielbiał kiedy zasypiała w jego objęciach, kiedy się do niego przytulała, kiedy powtarzała jego imię... No i, co stwierdził już na początku, uwielbiał obserwować ją podczas snu, tym bardziej o poranku, kiedy pierwsze promienie słoneczne padały na jej smukłą sylwetkę. Wtedy wyglądała niczym bogini – jego bogini na dodatek. A on dla niej gotów był zrobić wszystko.

Co nie zmieniało faktu, że zaczynał być zmęczony. Chyba nawet wyjątkowo skusiłby się na cholernie mocną kawę, którą Isabeau potrafiła wypić duszkiem, nawet się nie krzywiąc. Jemu na sam zapach wydawało się, że nie zaśnie przez tydzień, ale teraz... Cóż, przy Renesmee nauczył się sypiać regularnie i teraz ciężej było mu czuwać – jak kiedyś wytrzymywał po kilka dni, pilnując ją na odległość, tak teraz zaczynał przeżywać kryzys i dosłownie zmuszał się do tego, by wciąż obserwować. To nie było dobre, przynajmniej nie w jego opinii, bo przywykł do tego, że zawsze jest po prostu gotowy na ewentualne niebezpieczeństwo.

O bogini, pozwól mi ją chronić, pomyślał pod wpływem chwili, zastanawiając się, czy ma to jakikolwiek sens. Wierzył w Selene, podobnie jak siostry, ale czasem miał wrażenie, że jest równie głucha, co bogowie w których wierzą ludzie – nieważne jakimi imionami ich nazywają. Dlaczego wiara nieśmiertelnych miałaby być wyjątkowa?

Usłyszał ciche kroki, co nieco go rozbudziło, choć nie miało to raczej związku z cudem zesłanym przez boginię. Podniósł się i lekko przeciągnął, po czym podszedł do okna, uchylając je odrobinę; zimowe powietrze przyniosło jeszcze lepszy efekt i zaczął się nawet zastanawiać, dlaczego wcześniej z tego nie skorzystał. Tak czy inaczej, potrzebował jakiegoś bodźca z zewnątrz, by nie zasnąć, dlatego nawet ucieszył się, kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now