Siedemdziesiąt dziewięć

108 12 2
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Alba dosłownie skoczyła na mnie, kiedy znajdowałam się już blisko domu. Szczerze ulżyło mi, kiedy znalazła się u mnie na rękach, bo bałam się, że Taylor przypadkiem zrobiła jej krzywdę. Nieco wystraszyłam się, kiedy zobaczyłam krew na jej śnieżnym futerku, szybko jednak uświadomiłam sobie, że posoka nie należy do niej - przecież zadrapała Taylor, kiedy ta próbowała mnie zaatakować.

Znacznie uspokojona, poświęciłam kilka minut, by wytrzeć ją, korzystając ze śniegu. Pod wpływem mojej temperatury biały puch momentalnie topniał, przeistaczając się w wodę, która mimo swojego chłodu Albie nie przeszkadzała. Posadziłam sobie kotkę na biodrze, by mieć swobodę ruchów, kiedy ruszyłam dalej, Alba jednak nie zamierzała mi pozwolić się nosić - zaraz zeskoczyła na ziemię i wyprzedziwszy mnie, pognała do ciepłego domu, donośnymi piskami obwieszczając wszystkim wkoło, że w końcu zdecydowałam się pojawić.

- Nessie! - Gabriel siedział na schodkach przed domem, a na mój widok natychmiast się poderwał i ruszył w moją stronę. Chyba zamierzał mnie przytulić, ale stanąwszy przede mną zawahał się i rozmyślił. - Martwiłem się o ciebie - wyznał.

Uśmiechnęłam się, choć właściwie nie byłam pewna, co mnie tak bawi - niepewność w jego oczach, czy to, że mój nagły wybuch tak go rozstroił. Bez słowa wyciągnęłam ręce w jego stronę, a on wziął mnie w ramiona, dobrze interpretując to, co chciałam mu przekazać. Niezależnie od wszystkiego chciałam być z nim - to akurat się nie zmieniło, nawet pomimo pewnych niedomówień i wizji, które Taylor wytworzyła w moim umyśle.

- Kocham cię - szepnęłam. - Ale to nie zmienia faktu, że nie odpuszczę, póki nie powiesz mi wszystkiego, co wiesz. I błagam, bez tekstów typu „dla twojego dobra", bo nie ręczę za siebie - zagroziłam, poniekąd mówiąc poważnie, choć przecież nie miałam być zdolna faktycznie go skrzywdzić.

- Naprawdę wolisz, bym cię porządnie nastraszył i przycisnął, żebyś cokolwiek zrozumiała? - zapytał nieco sceptycznym tonem, odsuwając mnie od siebie i ujmując moją dłoń. Wywrócił jedynie oczami widząc moją zdecydowaną minę. - Zaręczam, że będziesz tego żałowała.

Jego słowa skojarzyły mi się z pożegnaniem Drake'a i mimowolnie się skrzywiłam. Gabriel tego nie zauważył, ale doskonale znający moje myśli Edward owszem - zareagował natychmiast, kiedy tylko ja i mój partner znaleźliśmy się w salonie.

- Mówiłem, żeby za tobą iść - jęknął. - Po co ty w ogóle z nim dyskutowałaś? - zapytał bezradnym tonem, jakby sam już nie był pewien jak wyjaśnić mi coś, co powinno być dla mnie oczywiste. - A gdyby cię zaatakował? Ja już sam nie wiem...

Esme westchnęła, odrobinę rozdrażniona jego zachowaniem. Nawet ja, znając Edwarda od urodzenia, wciąż nie mogłam przywyknąć do tego, że często nawiązuje do myśli, nie dbając zbytnio o to, że reszta nie ma bladego pojęcia o co chodzi.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now