Pięćdziesiąt dziewięć

97 12 1
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Nie byłam pewna dokąd pobiegł Gabriel, ale nie zakładałam, by wrócił szybko – nie w mniemaniu nieśmiertelnego. Mimo to stałam sobie spokojnie, jakby nic się nie stało, unikając spojrzeń rodziny i podświadomie czekając, aż zaczął jednak szukać innego rozwiązania, nie biorącego pod uwagę mojej wycieczki do Włoch.

– Idź się przebrać, Nessie – upomniał mnie dziadek. – Jesteś cała przemoczona.

Głos miał jak zwykle spokojny, choć ja i tak czułam, że się martwi. Nie kłóciłam się z nim, bo skutecznie przypomniał mi, że ubranie mam wilgotne po zabawie z Gabrielem i znów zaczęło robić mi się zimno.

Dla zyskania na czasie pokusiłam się dodatkowo o gorący prysznic. Stojąc pod strumieniem bieżącej wody, starałam się usłyszeć jakiekolwiek głosy z dołu, ale za każdym razem odpowiadała mi cisza – albo nie rozmawiali, albo mówili tak cicho, że w łazience nie byłam w stanie tego usłyszeć.

Zeszłam na dół w świeżych, suchych ubraniach, metodycznie przeczesując palcami mokre włosy. Nie wydawało mi się, by atmosfera w jakimkolwiek stopniu się rozluźniła, choć nie było też tak tragicznie źle – moi bliscy nie wyglądali jak posągi, co mnie uspokajało.

– A może wampirzyca z Alaski? – zapytała znienacka Esme; jej głos zabrzmiały dziwnie w panującej do tej pory ciszy.

Edward spojrzał na nią, gotowy na to przystać, ale Carlisle pokręcił głową.

– Gabriel ma rację – stwierdził. – Gdyby nie dar Aro, moglibyśmy brać takie rozwiązanie pod uwagę. Ale w obecnej sytuacji będzie lepiej, jeśli nie uzna, że próbujemy małą przed nim ukryć.

Podeszłam bliżej, bo wydawali się mnie nie zauważać. Siedzieli na kanapie, choć mimo wszystko nie wyglądali przy tym ani odrobinę naturalnie. Poczułam się odrobinę nieswojo, bo do tej pory nawet w domu starali się zachowywać bardziej jak ludzkie – odrzucenie tych prób aż nazbyt dobrze rzucało się w oczy.

Słysząc, że się poruszyłam, Esme posłała mi blady uśmiech, po czym przesunęła się odrobinę, by zrobić mi miejsce. Usiadłam, wciąż nie do końca rozumiejąc ich zachowanie.

– Przecież to tylko zwykły bal – zauważyłam przytomnie. – Poza tym Gabriel zapewnił, że nic się nie stanie, że Aro o niczym się nie dowie. Dalej mu nie ufacie? – zapytałam z goryczą. Przecież wiedzieli, jak bardzo zależy mi na polepszeniu ich stosunków.

– To nie tak – zapewnił mnie pośpiesznie doktor. – Jeśli chodzi i twoje bezpieczeństwo, ufam Gabrielowi całkowicie – powiedział, ignorując pełne niedowierzania spojrzenie Edwarda. – Martwi mnie raczej to, że Volturi dowiedzą się o tobie. Niestety ja również poznałem Aro na tyle dobrze, by wiedzieć, że będzie tobą zafascynowany. Nie da się ukryć, że tacy jak ty czy Gabriel...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz