Trzydzieści dwa

115 17 1
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Powinnam była zacząć krzyczeć? Błagał go, by tego nie robił? Jakie były szanse na to, że mnie posłucha? A nawet jeśli, przecież oczywiste było, że to będzie musiało się stać – Gabriel nie był jednym z nas; mogłam się domyślić, że jego dieta jest jak najbardziej tradycyjna, już wtedy, gdy podał mi wino zmieszane z krwią.

Było wiele logicznych sposobów reakcji, które mogłam wykorzystać w tym momencie – łącznie z ucieczką, bo nieśmiertelni w czasie polowań są nieprzewidywalni i niebezpieczni – mój umysł jednak nie miał w tym momencie nade mną żadnej kontroli. Choć zdawało mi się, że stoję na tym śniegu już kilka godzin, patrząc jak Gabriel szykuje się do zatopienia zębów w szyi dziewczyny, faktycznie trwało to zaledwie ułamki sekund.

I właśnie tyle wystarczyło, by moje serce przejęło kontrolę – bez większego zastanowienia rzuciłam się w stronę pół-wampira i jego niedoszłej ofiary, uderzając w nich całym ciałem.

Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Dziewczyna wypadła z jego rąk i bezwładnie osunęła się na ziemię, pogrążona w czymś na kształt narkotycznego letargu. Gabriel i ja z kolei przelecieliśmy kilka metrów, lądując boleśnie na ziemi. Śnieg nieco zamortyzował upadek, ale i tak zmroczyło mnie na chwilę – nie byłam pewna, co właściwie się dzieje i gdzie podział się mój pobratymiec.

Ktoś nagle szarpnął mnie do tyłu, podrywając z ziemi i zamykając w żelaznym uścisku. Oszołomiona z trudem zarejestrowałam znajomy zapach Gabriela, kiedy ten mocno przyciągnął mnie do siebie, trzymając usta tuż przy mojej szyi. Instynkt podpowiadał mi, że w tym momencie nie mogę się czuć przy nim w najmniejszym stopniu bezpieczna – był moim wrogiem; pogrążonym w amoku nieśmiertelnym, który całym sobą łaknął płynącej w moich żyłach krwi.

Jęknęłam i spróbowałam mu się wyrwać. Walczyłam z nim przez chwilę, co ostatecznie przyniosło taki skutek, że oboje ponownie wylądowaliśmy na śniegu, z tą tylko różnicą, że tym razem Gabriel leżał na mnie, nie pozwalając mi wstać. Natychmiast wykorzystał chwilę przewagi, zaciskając ramiona wokół mnie i całkowicie unieruchamiając; nie miałam wątpliwości, że przegrałam tę walki i że najprawdopodobniej przypłacę ją życiem.

Nie myliłam się. Poczułam jego ciepłe palce na karku, kiedy delikatnie odgarnął mi włosy, odsłaniając szyję. Jego słodki oddech musnął moją skórę, a chwilę później usta chłopaka znalazły się na mojej szyi. Ciało miałam napięte z nerwów, zupełnie machinalnie więc krzyknęłam, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że jego zęby nawet mnie nie zadrasnęły.

A jednak poczułam ból.

Przypominało to nagłe szarpnięcie, zupełnie jakby coś próbowało wyrwać coś z wnętrza mojego ciała. Chciałam znów krzyknąć, ale wyszedł mi z tego jakiś zdławiony jęk – sposób w jaki trzymał mnie Gabriel i oszołomienie tym dziwnym doświadczeniem, całkowicie odebrały mi oddech. Znów zaczęłam się wyrywać, czując jak coś ulatnia się z mojego ciała; strumień czegoś, co z pewnością nie było krwią. A wraz z utratą tego, co właśnie mi odbierano, zaczęła ze mnie uchodzić cała energia.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now