Siedemdziesiąt cztery

98 12 2
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Obudziłam się, czując się zdecydowanie lepiej. A może raczej owo uczuci brało się z dotyku ciepłej dłoni, która raz po raz muskała odsłoniętą skórę moich pleców, wprawiając mnie w drżenie. Niezależnie od przyczyny, resztki bólu, który odczuwałam, przestały mieć jakiekolwiek znaczenie, kiedy odwróciłam się, by móc spojrzeć w ciemne oczy Gabriela.

Uśmiechnął się, ale czegoś mi w tym drobnym geście brakowało. Nie był to radosny uśmiech, który znałam, ani zawadiacki, kiedy robiłam coś, co szczerze go bawiło. Po prostu na chwilę uniósł kąciki ust – gest jednak nie obejmował oczu. Choć emocje ukrywał doskonale, znałam go już na tyle dobrze, by w jego oczach doszukać się niepokoju i wciąż ledwo hamowanej złości.

Udając, że tego nie dostrzegam, wyciągnęłam się w jego ramionach, by móc pocałować go na powitanie. Przynajmniej w pieszczocie doszukałam się prawdziwego zaangażowania i tęsknoty, a przede wszystkim szczerego uczucia, które nas łączyło. To znacznie mnie uspokoiło, a i Gabriela musiało ukoić na tyle, by w końcu pozwolił sobie na cień zwykłego sobie zawadiackiego uśmiechu.

– Witaj – szepnęłam; z ulgą odkryłam, że nie mam tak zachrypniętego głosu, jak przy wcześniejszym przebudzeniu – przynajmniej nie dawałam mu kolejnych powodów do zmartwień. – Nie przyszedłeś do mnie – poskarżyłam się, mając oczywiście na myśli pozbawioną stworzonych przez niego snów noc.

Uniósł dłoń by dotknąć mojej twarzy, jakby chciał się upewnić, że jestem prawdziwa; kciukiem zakreślił kształt moich ust, co kolejny raz wywołało u mnie dreszcz rozkoszy. Aż dziw, że po tym wszystkim byłam w stanie tak po prostu odczuwać tak skrajne emocje.

Gabriel przełknął z trudem i postanowił wziąć się w garść.

– Śpiąc, mogłaś zregenerować się bardziej, niż będąc ze mną – usprawiedliwił się. Jego głos brzmiał odrobinę obco – był dziwnie pusty, niemal bezbarwny. – Poza tym, tej nocy wolałem obserwować. To takie okropne, myśląc, że stracę cię, kiedy naprawdę zacząłem cię zyskiwać – westchnął.

Zawahałam się. Chłopak nachylił się, by ucałować mnie w czoło, ale tym razem pieszczota nie ukoiła mnie tak bardzo, jak po przebudzeniu. Wystraszyłam się, bo miałam wrażenie, że Gabriel znów próbuje wytworzyć między nami swego rodzaju dystans – już raz omal mu się to nie udało, ale wtedy nie byłam świadoma tego, że jest niczym część mojego serca. Ty, razem nie zniosłabym, gdyby chciał się ode mnie odsunąć – gdyby chciał sprawić, bym go znienawidziła.

Wiedziałam, że kiedyś – po ataku Jaspera – tata postanowił zostawić mamę. Pół roku trzymał się od niej z daleka i oboje omal nie stracili z tego powodu życia. Nie znałam szczegółów, ale podejrzewałam, że odejście Gabriela byłoby dla mnie o stokroć bolesne od bólu przemiany, choć wydawało się to niemożliwe. Ale byliśmy jak... jak... Jak dwie połówki jednej duszy, rozdzielone po to, by móc się ponownie odnaleźć, przypomniałam sobie słowa Gabriela, którymi określił to, co łączyło jego rodziców i najprawdopodobniej nas teraz.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now