Siedemdziesiąt siedem

98 12 1
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Uniosłam ręce, by osłonić głowę i twarz, jedynie przez ułamek sekundy więc widziałam twarz intruza, ale natychmiast ją rozpoznałam. Taylor Glass drapieżnym wzrokiem rozejrzała się dookoła; jej spojrzenie zatrzymało się nagle, a chwilę później zaatakowała, gotowa jednym ciosem posłać mnie na przeciwległy koniec pokoju. Dziwne, ale przez chwilę zupełnie zapomniałam, że powinnam jak najszybciej usunąć się z zasięgu jej rąk i po prostu czekałam na cios.

Nie doczekałam się. W towarzystwie wściekłych syków i prychnięć, Alba z wysuniętymi pazurami skoczyła na przybyszkę. Dziewczyna z pewnością się tego nie spodziewała, bo choć kotka – przynajmniej dla nieśmiertelnego – poruszała się śmiesznie powolnym tempem, udało jej się zadrasnąć ją w ramię. Poczułam zapach krwi, co na chwilę mnie rozproszyło, ale nie na długo – Taylor jednym machnięciem ręki odrzuciła swoją nietypową przeciwniczkę i to z taką siłą i prędkością, że wyrwał mi się pisk.

– Alba... – jęknęłam, przyciskając dłonie do ust. – Alba!

Co ty robisz?, pomyślałam jednocześnie. Wiej, idiotko!, skarciłam samą siebie, po czym w końcu zmusiłam swoje mięśnie do współpracy. Uskoczyłam w samą porę, bo Taylor akurat w tym samym momencie zamachnęła się, zamierzając posłać mnie w ślad za kotką. Westchnęła, po czym roześmiała się, jakbyśmy grały w jakąś wyjątkowo nużącą grę, którą ja niepotrzebnie przedłużałam.

W ułamku sekundy znalazłam się w odległości wystarczającej, by Taylor chwilowo nie mogła mnie dosięgnąć. Zupełnie nie wiedziałam, co robić; kolejny raz wydarłam się, kiedy ktoś nagle chwycił mnie za nadgarstek. Obserwowałam Taylor i po prostu nie myślałam o tym, że przecież nie jestem w pokoju sama.

– Cii, spokojnie... – Carlisle delikatnie pociągnął mnie tak, żebym bezpiecznie znalazła się za nim.

Jakoś nie wyobrażałam sobie, żeby z nią walczył, nawet jeśli jako wampir miał ogromne szansę – ja z nieśmiertelnym nie miałabym żadnych szans, niezależnie od zdolności przeciwnika. A jednak w jakimś stopniu ulżyło mi, kiedy dołączyli do nas ściągnięci hałasami Edward i Esme.

Na końcu pojawił się całkiem już rozbudzony Gabriel, ale...

No właśnie, 'ale'.

Jego przybycie pierwszy raz mnie nie uspokoiło. Kiedy na niego spojrzałam, poczułam się cholernie dziwnie – cofnęłam się jeszcze odrobinę, aż dotknęłam plecami ściany i zupełnie machinalnie objęłam się ramionami, bo nagle zrobiło mi się zimno. Nie byłam pewna dlaczego, ale patrząc na stojącego w progu Gabriela, czułam bardziej zagrożenie i narastający niepokój, niż ukojenie.

Gabriel wyglądał dziwnie. W ogóle nagle wszystko stało się dziwnie wyraziste i jaskrawe, jak w jakimś z tych realistycznych koszmarów, w których najczęściej trudno rozróżnić sen od jawy. No i w przypadku Gabriela, miałam wrażenie, że otacza go ledwo zauważalna krwista mgiełka, co było dla mnie co najmniej dziwne.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now