Sześćdziesiąt cztery

97 11 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

- Nessie...

Cichy szept nakłonił mnie do otwarcia oczu. Zamrugałam nieprzytomnie, próbując zorientować się, dlaczego jestem odrobinę obolała i kulę się na obcym sobie łóżku, w pokoju, który z pewnością nie należał do mnie. Dopiero kiedy mrużąc odzwyczajone od światła oczy, dostrzegłam zarys twarzy Gabriela, przypomniałam sobie w jakich okolicznościach znalazłam się w jego sypialni. W którymś momencie najzwyczajniej w świecie musiałam zasnąć!

- Witaj... - Uśmiechnął się do mnie, głaskając mnie po plecach. - Wiesz która godzina? - zapytał, nachylając się, by mnie krótko pocałować. - Już prawie południe.

Ta wiadomość całkiem mnie rozbudziła. Usiadłam, dla pewności spoglądając w stronę wyjścia na balkon - słońce już niemal górowało na niebie. Nie lubiłam sypiać do późna, bo zwykle w efekcie byłam taka właśnie skołowana, nie dało się jednak ukryć, że ostatnią noc zarwałam; mimo wszystko wcale nie czułam się lepiej, kiedy wspominałam to, co zrobiłam - wręcz przeciwnie.

Żeby o tym nie myśleć i znów nie ryzykować mdłości, rozejrzałam się po komnacie. Nie mogłam nie zauważyć, że Gabriel miał już na sobie świeże ubranie, a resztki stłuczonego przez niego stolika zniknęły - musiał być na nogach przynajmniej od godziny, jeśli nie dłużej.

- Dlaczego wcześniej mnie nie obudziłeś? - wytknęłam mu; nie przyszedł do mnie nawet w snach, więc miałam poczucie, że zmarnowaliśmy tych kilka godzin.

- Jak już wcześniej wspominałem, mam pewne plany wobec ciebie, a do tego musisz być przytomna. Poza tym wyglądasz tak bardzo uroczo, kiedy zasypiasz w moich ramionach... - rozmarzył się na chwilę. - Dałbym ci jeszcze pospać, ale zakładam, że prędzej czy później ktoś z twojej rodziny zacznie cię szukać, więc jeśli nie chcesz, żeby zastali cię tutaj ze mną i wyciągnęli pochopne wnioski... - zaczął.

Jeszcze zanim skończył, zerwałam się na równe nogi; usłyszałam jeszcze, że woła za mną, byśmy spotkali się za pół godziny przy wejściu do ogrodów, ale nie odpowiedziałam mu. Wypadłam z jego komnaty, pośpiesznie kierując się w stronę swojego pokoju. Po zapachu poznałam, że dzisiaj nikogo jeszcze w niej nie było, co znaczyło mniej więcej tyle, że wyjątkowo mi się poszczęściło.

Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w jedną z letnich sukienek od Gabriela. Szczotkowałam właśnie włosy (były poplątane po nocy i tym, co robiliśmy razem z Gabrielem), kiedy usłyszałam ciche pukanie, a chwilę później drzwi do mojego pokoju uchyliły się nieznacznie.

- Wstałaś, Nessie? - Carlisle powitał mnie uśmiechem. Z trudem go odwzajemniłam, bo w rzeczywistości na jego widok cała się spięłam. - Podejrzewałem, że Gabriel trochę cię wymęczy - stwierdził, bynajmniej bez złości.

- Tak... Późno wróciliśmy - zgodziłam się, próbując przybrać lekki ton, ale niezbyt mi to wychodziło. - Dziadku... - zaczęłam niepewnie, póki jeszcze wydawało mi się, że jestem wystarczająco silna, by się nie wycofać i z nim porozmawiać.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA I: BRZASK]Where stories live. Discover now