Scenariusz

865 23 9
                                    

Deku

Jestem tak wykończony. Niby nic się nie dzieje, jest zwyczajnie ale, czuje ciężar. Co jakiś czas mam przebłyski, hej to przez to że twój ojciec cię zostawił, lub, twoje dzieciństwo opierało się na chłopaku który wgniatał cię w ziemię bez większego powodu, oraz, zwyczajnie jesteś chujowy. Nie wiedziałem czy którekolwiek jest powodem, może wszystkie były. Dochodziła do tego jeszcze ta maska. Do niedawna taki byłem, większość czasu, może połowę. To uczucie towarzyszy mi już od gimnazjum ale dopiero teraz z mgiełki zamieniło się w duszące pary, dlatego noszenie tego uśmiechu było już ciężkie. Czasami myślałem że nie dam już rady, kilka razy musiałem uciec do łazienki bo czułem jak mięśnie mi drgają i za chwilę nie utrzymam pozorów. Oczywiście, nie było tak cały czas, przychodziło to falami. Zazwyczaj w nocy było najgorzej. Nie mogłem spać myśląc o, jakikolwiek przykład czegoś nie tak w moim życiu. Rozdrapywałem stare sprawy albo tworzyłem scenariusze, zazwyczaj te najczarniejsze. Te w których moi najbliżsi umierają, odwracają się ode mnie, albo te gdzie moje życie kończę sam przez to że jestem zerem. Teraz też o tym myślałem, zwykła rozmowa, tysiące złych zakończeń. Nie miałem na nic wpływu, obrazy same się pokazywały a dźwięk sam tworzył. Spróbowałem odwrócić uwagę telefonem, wszedłem na instagrama ale zobaczyłem zdjęcie od Denkiego, był na nim on.

- Ha! Zakochałeś się? - staliśmy na szkolnym korytarzu a wszyscy się na nas patrzyli. - To chyba żart. - przestał się śmiać. - Ty nawet nie wiesz kim jesteś, dlaczego czujesz te rzeczy. Jesteś pewien że sobie nie pomyliłeś uczuć? - zaśmiał się. Spojrzałem w bok, stał tam Iida z Ochaco, nawet nie ukrywali rozbawienia. Shoto odszedł, trafiając w samo sedno.
Nagle telefon zawibrował, odrazu poczułem że mój żołądek skręca się w supeł. Co jeśli to on, może napisał że nie chce abym nawet do niego podchodził, że się mną brzydzi. Szybko sprawdziłem, był to tylko czat klasowy, znów pisali o jakiś nie istotnych rzeczach. Poczułem ulgę, to nie on. Choć wiedziałem że to kwestia czasu. Wyciszyłem grupę i odłożyłem telefon, i tak nie działał. Położyłem się na łóżku licząc na to że snem ukrucę te wizje, jak zawsze, pojawiały się tylko gorsze i gorsze scenariusze. Obruciłem się na drugi bok i przyłożyłem czoło do ściany, była tak przyjemnie zimna. Właśnie Shoto ginął po naszej wymianie zdań pod kołami samochodu gdy rozległo się pukanie. Nie odpowiedziałem, spojrzałem na zegar, wyglądało na to że rozmyślanie zabrało mi już sporo czasu.

- Midoryia? - usłyszałem cichy głos Todorokiego. Serce zamarło mi na kilka sekund. Nadszedł ten moment. Wstałem nie czując nóg i podszedłem do drzwi. Klamka nagle stała się nie możliwa do przekręcenia, jednak w końcu ją ruszyłem. Przede mną stał Todoroki w piżamie w chmurki. Trzymał pod pachą poduszkę. - Czy mogę wejść?

- Jasne. - odsunąłem się od drzwi po czym je zamknąłem. Todoroki wyglądał tak, dziecinnie. Zapaliłem jedno światło.

- Wybacz że przychodzę w nocy. - usiadł na krześle. Zrobiłem to samo na brzegu łóżka. - Chciałem z kimś porozmawiać. - skinąłem głową. Sytuacja była nieco dziwna, do tej pory nie działo się nic podobnego. - Nie obudziłem cię? - wyglądał na zatroskanego.

- Nie. - szybko go uspokoiłem. - Nie mogłem zasnąć.

- Dlaczego? - obrócił fotel tak aby siedzieć na nim okrakiem a poduszkę położył na oparciu. Nie mogłem mu powiedzieć prawdy, że bałem się że złamie mi serce w okrutny sposób, teraz nawet nie wyglądał jakby byl go tego zdolny.

- Jakoś tak. - usiadłem głębiej aby oprzeć się o ścianę. - A ty dlaczego nie śpisz? - nagle posmutniał, możliwe że nie był tego nawet świadomy.

- Mój brat do mnie napisał. - odparł wreszcie.

- Coś się stało? - pochyliłem się w jego stronę gotów pocieszać go w każdy możliwy sposób.

- To był Toya. - imię zawisło w powietrzu. - Nie wiem skąd wziął mój numer, ani dlaczego nagle się odezwał. - chłopak ścisnął poduszkę.

- Co napisał?

- Chce się spotkać. - Shoto pokręcił głową. - Nie rozumiem tego. Tyle lat się nie kontaktował a teraz nagle. Dlaczego? - Todoroki coraz bardziej pogrążał się w pytaniach chowając twarz w poduszkę.

- To napewno on? - kucnąłem przy krześle. Bałem się go dotknąć jakby był z cieńkiej porcelany. Chłopak nie odpowiedział tylko pokiwał głową. Nagle oderwał się od poduszki.

- Przepraszam cię. Nie powinienem był przychodzić. - chciał wstać ale go powstrzymałem.

- Nie masz za co, chcę ci pomóc. - Todoroki opadł na siedzenie tym razem nie skrywając twarzy. Uśmiechnąłem się nie wymuszenie. - Powinieneś iść.

- Dobrze. - wracał do siebie. Nagle wstał i podszedł do mnie. - Ale czy mógłbyś mi towarzyszyć?

- Oczywiście. - potem rozmowa trwała jeszczę chwilę dość luźnym tempem, dość ponieważ przez ostatnie wizje ciągle spodziewałem się ataku. Było mi z tym źle, Shoto nawet jakby był wściekły nie powiedzialby namiastki z tych rzeczy, był zbyt dobry na to. Jednak mój mózg tego nie rozumiał i reagował paniką ktorej nie potrafiłem zatrzymać.

- Midoryia. - nagle obok mnie na łóżku znalazł się Todoroki. - Czy coś powiedziałem nie tak? - nie rozumiałem.

- Nie. - odparłem niepewnie.

- Wydajesz się przestraszony. - zblirzył się jeszcze bardziej. Chciałem się odsunąć, powinienem, ale, jego skóra niemal stykała się z moją, nie potrafiłem.

- T-to nic t-takiego. - nie potrafiłem utrzymać głosu. Chłopak jeszcze sekundę trwał tuż przy mnie po czym się odsunął.

- Jak przyszedłem też byłeś, inny. - najwidoczniej nie tylko ja nie potrafiłem tego nazwać. - Wysłuchałeś mnie, teraz ja to zrobię. - zamilkł widocznie czekając aż zacznę mówić. Nie chciałem, a nawet gdyby to od czego miałbym zacząć? Nagle dotknął mojej szczęki i delikatnie przesunął moją głowę tak abym na niego spojrzał. - Izuku, co cię trapi? - jego palce miękko zsuneły się z mojej skóry. Westchnąłem.

- Sam nie wiem. - spuściłem wzrok, tak było łatwiej. - Czuję się przytłoczony ale nie wiem dlaczego. Niby kilka powodów nasówa mi się na myśl ale nie jestem pewien czy są prawdziwe. Chciałbym wiedzieć, czuć się pewniej. Może wtedy udałoby mi się pokonać ten dziwny ciężar. Zanim przyszedłeś, - zawachałem się ćwierć sekundy jednak a atmosfera w jakiś sposób wytłaczała ze mnie słowa. - przerabiałem czarne scenariusze. Skupiały się na jednym jednak pokazywały miliony złych zakończeń.

- O czym były? - jego głos był ciepły i miękki.

- O tym jak wyznawałem miłość. - mimo wszystko nie mogłem mu powiedzieć. Nagle obiął mnie, byl tak ciepły. Przywarłem do jego klatki piersiowej.

- Znajdziemy źródło i pozbędziemy się tego. - głaskał moje plecy. - Nie musisz już udawać, tak wiem że grałeś, teraz to zrozumiałem. - zacisnąłem palce na jego piżamie. - Jestem tu. - pocałował mnie w czubek głowy. Serce zabiło mi szybciej i wszystkie zmysły kazały uciekać ale czułem się w końcu bezpiecznie. - Przepraszam. - szybko dodał Shoto. - Poniosło mnie. - po kilku sekundach odsunął mnie. Spojrzałem mu w oczy i wtedy mnie pocałował. Robił to z siłą jednak nadal przyjemnie. Nagle zapomniałem o wszystkim, zalało mnie ciepło. Chłopak położył dłoń na mojej szyi po czym się odsunął.

- To o tobie myślałem. - powiedziałem nim on miał szansę zdążyć przeprosić. Uśmiechnąłem się szeroko, odwzajemnił to po czym znów nie pocałował. Zaskoczył mnie na tyle że wylądowałem leżąc na plecach.

- Kocham cię Midoryia. - pomyślałem o tamtych wszystkich scenariuszach, myliły się.

------------------------------------
Żyje : D (tylko przygotowania do rpg kradną czas)
I trochę TodoDeku przynoszę ; )
Mam nadzieję że się podobało (oczywiście że plany poszły się jebać)
Ogólnie jak przyszedł Shoto to takie hm... to teraz piżamka i soft czy kurtka skórzana i bad boy (?) no że tu by zabrał Izuku na przechadzkę po mieście
Ok to chyba wszystko
Pa pa pysie ; *
Art z dupy ale nie mam dobrego a cos popsułam i czeka mnie grzebanie w ustawieniach
Trzymajcie kciuki abym bardziej nie zwaliła :"D

One Shoty z Boku no hero <3 cz.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz