Kuchnia

820 51 2
                                    

Bakugo

Śpij debilu, skarciłem siebie obracając się na drugi bok. Zamknąłem spowrotem oczy jednak nadal był tam on. Spróbowałem myśleć o czymś innym ale nie mogłem, nawet próby wyobrarzania siebie jako bohatera numer jeden spełzały na niczym. Otworzyłem oczy wiedząc że nic to nie da. Usiadłem na skraju łóżka aby zobaczyć jak jest godzina, dochodziła pierwsza.
- Kurwa- powiedziałem cicho po czym wstałem. Ubrałem jakiąś bluzkę i wyszedłem z pokoju. Pomyślałem że może spacer pomoże mi uspokoić myśli. Zszedłem po schodach i już miałem wyjść z budynku gdy zatrzymał mnie jego głos.
- Hej Bakugo.- zwróciłem głowę w jego stronę, Kirishima trzymał w ręce butelkę mleka.- Gdzie idziesz?- spytał. Puściłem klamkę i do niego podszedłem, i tak bardziej nie mógł zakrzątać moich myśli.
- Nigdzie konkretnie.- wzruszyłem ramionami opierając się o blat przy którym stał. Czerwonowłosy wziął kilka łyków napoju po czym się do mnie uśmiechnął.
- Chcesz?- chciał podać mi butelkę.
- Nie.- odpowiedziałem krótko. Kirishima zakręcił ją i postawił na blacie między nami.
- Gapiłeś się na nią dlatego pomyślałem- zaczął. Uświadomiłem sobie że faktycznie się patrzyłem, na jego usta.
- Następnym razem nie myśl ty idioto.- warknąłem. Nie było to cos co chciałem powiedzieć jednak już nie potrafiłem tego kontrolować. Przez chwilę staliśmy w ciszy patrząc się przed siebie, już byłem pewien że napewno nie zasnę.
- Gdy nie ma tu ludzi jest naprawdę ładnie, nie?- nagle ciszę przerwał głos Kirishimy. Spojrzałem na niego, wyglądał jakby oglądał obraz mistrza a nie pusty akademik, jednak musiałem mu przyznać rację, była w tym pewna magia.
- Całkiem.- nie mogłeś się bardziej wysilić? Spytałem sam siebie. Znów nastała cisza w trakcie której niesamowita atmosfera otulała nas, czułem się jakbyśmy nigdy nie byli bliżej.
- Często spacerujesz po nocy?- znów ciszę przełamał Kirishima.
- Nie.- pod wpływem chwili dodałem- Tylko kiedy muszę o czymś pomyśleć.- to była całkowita prawda chociaż to coś ostatnio było zawsze nim. Czerwonowłosy pokiwał powoli głową.
- Rozumiem.- wydawał się nieco inny, bardziej melanchonijny. Nie był to jednak stan smutku a, spokoju. Przypomniało mi się że kiedyś już go takim widziałem, podczas obozu gdy zostaliśmy sami przy ognisku, też rozmawialiśmy powoli, o rzeczach o których na codzień nawet nie myślę. Tamtego wieczoru prawie wyznałem mu zauroczenie jednak w końcu sensei Aizawa przegonil nas.
- A co chciałeś przemyśleć tym razem?- spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem. Na jego twarzy nie było wścibskości, najwyżej ciekawość jednak też nie w tej najczęszczej formie. Zacząłem trochę panikować, nie mogłem mu powiedzieć że to on zaprzątał mi głowę.
- Zajmij się swoimi sprawami.- odparłem agresywnie mimo chęci aby być miłym. Mimo to Kirishima tylko się uśmiechnął i dalej patrzył przed siebie. Nie mogłem już dłużej stać, potrzebowałem się trochę poruszać aby to z siebie wyrzucić.
- Idę się przewietrzyć.- rzuciłem po czym chwyciłem z wieszaka pierwszą lepszą bluzę i wyszedłem. Na szczęście Kirishima nie poszedł za mną, sprawdziłem to dla pewności. Zacząłem biec, nie jakoś szybko ze względu na zły ubiór ale wystarczająco aby się uspokoić. Gdy dotarłem do części parkowej zatrzymałem się i na chwilę położyłem na ziemi.
- Przestań o nim myśleć.- warknąłem sam do siebie uderzając w ziemię. Bieg pozwolił mi oczyścić się z uroku kuchni jednak nadal myśli były ze mną.- Poprostu odpuść sobie. To nie ma szans.- tłumaczyłem sobie między głębokimi oddechami.- Możesz tylko zniszczyć waszą przyjaźń.- dodałem ciszej. Zamknąłem oczy i pozwoliłem aby mój oddech się uspokoił. Przed sobą widziałem Kirishimę i siebie trzymających się za rękę, całujących, śmiejących się w jednym łóżku. Gdy tylko poczułem że mogę biec dalej wstałem i ruszyłem. Ostatecznie okrąrzyłem cały teren U.A i nadal byłem w stanie wyjściowym. Otworzyłem drzwi do akademika i odwiesiłem bluzę. Obruciłem się w stronę kuchni aby zabrać jakąś wodę. Nadal tam stał, a raczej teraz siedział na blacie.
- Już lepiej?- spytał rzucając mi wodę. Odkręciłem ją i wypiłem.
- Powiedzmy.- powiedziałem wyrzucając pustą butelkę.- Dlaczego tu nadal jesteś?- spytałem odsuwając sobie krzesło przy wyspie na której siedział.
- Nie chce mi się spać.- odpowiedział luźno. Kiwnąłem głową.- Poza tym, lubię tu czasami posiedzieć i pomyśleć.- spojrzałem na niego, patrzył przed siebię jednak po sekundzie jego wzrok wylądował na mnie. Patrzył na mnie przez chwilę a ja nie mogłem oderwać wzroku od jego błyszczących oczu. Nagle zaczął powoli się do mnie przysuwać. Jedną ręką złapał mnie za szczękę i złączył nasze usta. Był to niezwykle delikatny pocałunek, nie wzbudzał fali tsunami tylko raczej przyjemną bryzę. Po kilku sekundach Kirishima się odsunął.
- Wybacz, musiałem.- powiedział po czym znów zaczął gapić się w przestrzeń.
- Że co?!- warknąłem i gwałtownie wstałem. Kirishima spowrotem na mnie spojrzał.
- Wyglądałeś tak pięknie i magia tej chwili, musiałem pod tym naporem.- wytłumaczył nadal spokojnie niczym pierdolony mnich.
- Co ty odpierdalasz shitty hair?! Całujesz mnie po czym znowu gapisz się w przestrzeń, bo kurwa magia chwili!- byłem zdenerwowany samym zachowaniem Kirishimy ale też tym że nie byłem pewien jego uczuć. Czerwonowłosy w odpowiedzi znów mnie pocałował tym razem mocniej, namiętniej. Zanim zdążyłem znów coś powiedzieć zaczął mówić nadal mając usta kilka centymetrów od moich.
- Kocham cie Katsuki.- w tym momencie poczułem wielką falę emocji przetaczającą się przez moje ciało. Czyli jednak, pomyślałem. Szybko wpiłem się w usta chłopaka który chwycił mnie z obu stron twarzy.
- Ja ciebie też- odpowiedziałem gdy nasz namiętny pocałunek się skończył.
------------------------------------
Nie wiem
Kiri w czerwonym kimonie

One Shoty z Boku no hero <3 cz.IWhere stories live. Discover now