Toya cz.I

1K 29 8
                                    

Toya

Skończyłem pakować plecak tuż przed tym jak ojciec miał wracać do domu. Zabrałem najbardziej potrzebne rzeczy, chociaż miałem przeczucie że nie skończy się to tak prosto. Na szczęście wyszedłem zanim ktoś się zorientował, nie miałem czasu aby tłumaczyć siostrze dlaczego to robię, ani serca aby spojrzeć na Shoto. Gdy zamknąłem furtkę spojrzałem jeszcze raz na dom i zacząłem swoją podróż. Nie wiedziałem gdzie chcę iść, po prostu szedłem przed siebie. Mjałem z początku znane mi ulice jednak wkrótce byłem w zupełnie dla mnie nowym miejscu. Spojrzałem na telefon, wyszło na to że minęło już parę godzin od mojego wyjścia a nawet nie dostałem smsa z zapytaniem gdzie jestem. Schowałem użądzenie do kieszeni i skręciłem w jakąś uliczkę, była dość ciasna ale wszystkie takie były, dotarłem do jakiejś biedniejszej części miasta. Nagle usłyszałem za sobą lekki szmer więc się szybko odwróciłem gotowy do obrony. Stał przedemną jakiś chłopak z niebieskimi włosami i dłońmi poprzyczepianymi na całym ciele. Zanim zdążyłem coś powiedzieć rzucił się w moją stronę. Bez dłuższego zastanawiania się posłałem w jego stronę płomienie, było to trochę głupie z mojej strony jednak czułem strach i potrzebę obrony. Nieznajomy uskoczył przed ogniem i kontynuował swój atak. Szybko stworzyłem ścianę z ognia między nami i zacząłem uciekać, nie było to odpowiedzialne ale moim celem była tylko ucieczka, już nie obchodziło mnie że może spalę za sobą jakieś mosty, i to dosłownie. Parę sekund później niebiesko włosy wylądował przedemną, zablokowalem jego rękę przedramieniem a dłoń drugiej ręki przyłożyłem do jego boku i trochę nagrzałem.
- Nieźle, ale musisz poćwiczyć.- poczułem że ciągnie mnie za koszulkę, nie wiedziałem w którym momencie jego druga ręka poleciała ku moim żebrom. Zacisnąłem zęby, był to straszliwie głupi błąd. W głosie napastnika nie czułem chęci zabicia mnie, z resztą gdyby chciał już by to zrobił, odepchnąłem go tak abyśmy się nie dotykali.
- Kim jesteś?- spytałem nieufnie. Chłopak wyglądał dziwnie, gdy byliśmy blisko siebie zauwarzyłem jeszcze że ma wiele zadrapań na szyi i w okolicach ust.
- Shigaraki.- przedstawił się. Nazwisko nic mi nie mówiło.- Od jakiegoś czasu cię obserwuję,- chciałem już zareagować ale kontynuował spokojnym głosem- bardzo się cieszę że w końcu uciekłeś.- przyjrzałem mu się dokładniej, niestety nie mogłem go sobie przypomnieć w rzadnej sytuacji.- Chcę ci pomóc.- dodał opierając się o ścianę.
- W czym?- spytałem się podchodząc odrobinę.
- Nienawidzisz ojca prawda?- ta oczywistosć uderzyła mnie. Nie było zapewne ciężkie dowiedzenie się tego jednak czułem że coś wielkiego za tym idzie.
- Zgadza się.- kiwnąłem powoli głową.
- Układ jest taki, dołączasz do nas i pomagamy ci w zabiciu ojca lub w tym momencie się rozchodzimy.
- Co?!- krzyknąłem zaskoczony.- Nie chciałem go za- kontynuowałem jednak chłopak mi przerwał.
- Wiem że tego chcesz. Pomyśl, ile razy wyobrarzałeś sobie jak ginie w twoim ogniu? Jak często chciałeś aby to wyjście było jego ostatnim, aby jakiś złoczyńca pokazał mu że nie jest tak dobry, że nie zasługuje nawet na drugie miejsce w rankingach.- to wszystko było niczym wyciągnięte z mojej głowy. Nie mogłem jednak dać się zmanipulować.
- To nie wystarczy abym go zabił.- odpowiedziałem chcąc iść dalej.
- A to że twoja matka przez niego siedzi w psychiatryku a twój brat jest musztrowany do puki nie padnie?- zatrzymałem się w pół kroku.
- Nie zrobię czegoś takiego jasne!?- impulsywnie przedramieniem przycisnąłem jego gardło do ściany. Chłopak nawet nie zareagował.
- Nigdy to wielkie słowo. Zobaczymy czy go dotrzymasz.- przycisnąłem go mocniej na co się uśmiechnął. Nie prubował nawet oderwać mojej ręki od swojego gardła. Widziałem że zaczyna brakować mu tlenu jednak nie walczył, na jego ustach rozciągał się coraz większy uśmiech tak łudząco podobny do tego Endevora. Zacisnąłem zęby, nieznajomy nagle wycharczał kilka słów
- Widzisz? Jesteś do tego zdolny.- po czym jego mięśnie zwiodczały. Odrazu go puściłem widząc co zrobiłem. Uklęknąłem obok niego sprawdzając oddech, był rwany jednak wystarczający. Próbowałem coś do niego mówić, jednak nawet nie wiedziałem co, był to człowiek który chciał abym walczył po stronie "tych złych". W końcu nieznajomy otworzył oczy i znów przywrócił ten swój uśmiech.
- Popatrz na lewo.- powiedział. Skierowałem wzrok w podanym kierunku, moim oczom ukazała się szemrana alejka, cała w popiele i sadzy. Uderzyło to we mnie, nigdy nie zrobiłem czegoś takiego.
- Jesteś od niego lepszy, bo ty żyjesz.- głos chłopaka był niczym wiadro odświerzającej wody.
- Więc w czym mam wam pomóc?- spytałem się już odwrócony w stronę Shigarakiego.

Sporo czasu później

- Tomura chce z tobą porozmawiać.- do mojego pokoju wtargnęła Himiko. Dziewczyna była dość denerwująca jednak miała też pozytywy. Wezwanie od Tomury w zasadzie mnie nie dziwiło, od kiedy stałem się jednym z nich prawie każdy plan ze mną ustalał.
- Ok.- odpowiedziałem blondynce wstając licząc na to że sobie pójdzie, jednak tego nie zrobiła.- Coś jeszcze?- spytałem.
- Nie, nie.- zaprzeczyła siadając na krześle, najwidoczniej stwierdziła że może się u mnie rozgościć. Nie miałem ochoty ani czasu na wyganianie jej więc poprostu ubrałem kurtkę i wyszedłem. Te spotkania były zawsze miłym elementem, pokazywały że Shigaraki mi ufa oraz były pretekstem do rozmów. W końcu stanąłem przed drzwiami do pokoju narad, nawykowo już poprawiłem włosy i nacisnąłem klamkę.

Shigaraki

- Nie zgadzam się na to.- oznajmiłem pokazując na mapie mój znacznik.- Powinienem też walczyć aby zwiększyć nasze szanse.- pokazałem palcem inne miejsce.
- Nie ma sensu ryzykować bardziej niż to potrzebne.- Dabi próbował mnie przekonać.- Jeżeli ja pójdę od góry mogę zawsze zrobić nam wyjście awaryjne, a przynajmniej wywołać nie złą panikę. Spróbujemy też przekonać Togę aby ją zduplikować, będzie mogła wtedy zająć się i tym i tym punktem.- czarnowłosy zaznaczył kółkiem strużówki. Mimo wielkiej niechęci rozumiałem jego plan.- Twice będzie w tym czasie mógł zakraść się do środka. W razie problemów będziesz wystarczająco blisko aby wkroczyć do akcji, a będzie to dla nich zaskoczenie.
------------------------------------
Miało być 1 częściowe ale...
3 razy to przerwałam (za pierwszym razem przez to że idealnie w tym momencie było przełamanie(że zaczęła mi się choroba))
No więc pozdrawiam cieplutko i pa!

One Shoty z Boku no hero <3 cz.IWhere stories live. Discover now