Wspomnienia

847 37 0
                                    

!UWAGA!
Ciężki stan psychiczny, morderstwa
---------------------------------------------------

Bakugo

-Shine!- ciało kobiety opadło na podłogę. Nie czułem smutku, gniewu, radości, nic to nie dało. Oczywiście to był kolejny krok ale, liczyłem że mocniej na to zareaguję. Podszedłem do blondynki, jej tważ nic mi nie mówiła, nie było tak jak opisują to w książkach, poprostu, była martwa. Bez słowa czy nawet spojrzenia "ten ostatni raz" wyszedłem z mojego rodzinnego domu. Kusiło mnie aby przyśpieszyć bieg sprawy i zniszczyć budynek jednak powstrzymałem się, nie mogłem zniszczyć go tak szybko. Wróciłem do swojej bazy wieczorem, poszedłem do kuchni zrobić sobie jakieś jedzenie i włączyłem telewizor, akurat mówili o morderstwie którego dokonałem. Nie chcąc już do tego wracać przełączyłem kanał, leciał jakiś stary film komediowy. Usiadłem na fotelu z moim jedzeniem i zacząłem go oglądać. Był dość nudny jednak gdy chciałem go przełączyć wspomnienie napłynęło przed moje oczy.

Cztery lata wcześniej

Kirishima siedział wpatrzony w telewizor śmiejąc się co jakiś czas, ja w tym czasie kończyłem gotować obiad. Przystanąłem parę kroków za kanapą i spojrzałem na ekran, jakiś dwuch policjantów rozmawiało ze sobą.
- Może się dołączysz?- spytał Eijiro odwracając się w moją stronę. Po chwili nakłoniony jego uśmiechem usiadłem obok niego. Okazało się że film nie trafiał w moje gusta, czego się spodziewałem, i położyłem się na kolanach swojego chłopaka aby się zdrzemnąć. Eijiro odrazu zaczął mnie głaskać.

Teraz

Patrzyłem się tępo w telewizor nie potrafiąc przełączyć kanału. Tyle pracowałem przez ostatni rok a teraz wszystko przepadło.
-Dzisiaj zabiłeś swoją matkę.- usłyszałem swój głos. Zasłoniłem usta dłonią.

Sześć lat wcześniej

- Myślisz że mnie polubią?- poraz kolejny Kirishima się mnie pytał. Nawet nie myślałem że będzie się tak stresował. Wzruszyłem ramionami nie mając już sił aby znów odpowiadać. Spojrzałem na swojego chłopaka, jego knykcie już pobielały od ściskania bukietu dla mojej matki, zapewne kwiatki przez to nawet dnia się nie utrzymają.
- Przynajmniej nie jesteś pod krawatem.- zaśmiałem się pijąc do jego planu ubrania się w garnitur. Kirishima zrobił się czerwony jak jego włosy.
- Przestań, to nie jest śmieszne.- jego słowom przeczył tłumiony chichot.- Poza tym, to ważne aby mnie polubili. W końcu to oni mieli na ciebie największy wpływ. Chociaż czekaj! Nie. To był All Might!- Eijiro odgryzł się za krawat. Dałem mu delikatnego kuksańca. Byliśmy już pod budynkiem więc szybko weszliśmy na odpowiednie pietro i zanim Kirishima zdążył znów zacząć się stresować zapukałem. Mój ojciec otwożył drzwi.
- O, wejdźcie. Miło was widzieć.- weszliśmy do sieni i zdjeliśmy buty po czym przyszedł czas na rodzinne przytulenia.- Dawno cię nie widziałem Kirishima.- staruch zauważył.
- Niestety, ale mam nadzieję że będę mógł częściej tu przychodzić.- mój chłopak grzecznie odpowiedział po czym skierowaliśmy się do salonu. Czekała tam już starucha z herbatą dla wszystkich.
- Miło cię widzieć Kirishima, a ty dzieciaku mógłbyś częściej przychodzić!- Eijiro zaśmiał się, mimo usilnych sarań ukrycia tego. Wymienilliśmy się uprzejmościami, w tym Kirishima przekazał kwiaty.
- Dziękuję.- moja matka uśmiechnęła się łagodnie do Eijiro.- Ty też byś mógł nas szanować.- zwróciła się do mnie. Puściłem to mimo uszu i stwierdziłem że to dobry moment.
- Tak, tak, wiem. Przyszliśmy tutaj aby coś przekazać.- moi rodzice uśmiechneli się tajemniczo do siebie.- Kirishima jest moim chłopakiem.- już od dwuch lat jakoś, dodałem w myślach.
- Wiedzieliśmy,- odpowiedziała starucha.- i bardzo się cieszymy, może weźmiesz w końcu przykład z chłopaka.
- Czyli, zgadzają się na to państwo?- dopytał się mój kochany idiota.
- Oczywiście.- odezwał się mój ojciec.
Potem było małe świętowanie i suszenie mi głowy abym był lepszy i brał przykład z Eijiro.

Teraz

Już nie mogłem tego zatrzymać, tamy puściły i całe to gówno zalało mój umysł. Łzy cisnęły mi się do oczu mimo przysięgi którą sobie złożyłem, że już nigdy nie będę płakać. Mimo tego że wszystko w bazie było nowe i nie związane z dawnym życiem to przypominało mi go. Nawet odczówanie swojej cielesności budziło dawne wspomnienia. To gdy w trakcie treningu zranił mnie w ramię, czy ten pierwszy niezdarny pocałunek skradziony za szkołą. Nadal nie potrafiłem świadomie uformować jego imienia, za bardzo to bolało.

Cztery lata wcześniej

Wróciłem jak codzień do domu, przygotowałem obiad i wziąłem szybki prysznic. Kirishima wracał tego dnia później ponieważ miał jakąś poważniejszą akcję, z tego co zrozumiałem z jego chaotycznej wypowiedzi zawalił się jakiś budynek i miał pomóc w wyciąganiu ludzi. Mnie zazwyczaj nie brali do takich misji, mój dar mógłby pogorszyć sytuację a już mieli kilka ofiar śmiertelnych. Czekałem cierpliwie aż do północy, sprawdzałem kanały informacyjne aby sprawdzić jak idzie akcja, wychodziło na to że o dwudziestej trzeciej zakończono ją, znaleziono wszystkich i zabezpieczono teren. Na jednym z kanałów widziałem nawet że zrobili wywiad z Eijiro, jak zawsze nie potragił wysłowić się przed kamerami, miałem nie mały ubaw. Jednak gdy dobiła pierwsza niepokoiłem się, tyle nie trwało załatwianie spraw po misyjnych i powrót. Napisałem do mojego ukochanego jednak nie odpisał. Wybrałem numer.
- Cześć Baku- zaczął głos w słuchawce.
- Jest tam z tobą Eijiro?- przerwałem Urarace, też brała udział w tej akcji.
- Nie, już jestem w domu od jakiejś godziny. Nie ma go jeszcze?- zapytała się głupio. Mimo tego że byliśmy przyjaciółmi teraz naprawdę mnie wkurwiała.
- Jest dlatego pytam do cholery. Co za głupie pytanie.- rozłączyłem się. Zadzwoniłem jeszcze do paru osób które były tego dnia z Eijiro jednak nikt nie wiedzial gdzie jest. Po godzinie nie wytrzymałem i szybko ubrałem buty po czym otworzyłem drzwi. Był tam. Leżał na wycieraczce. Z otwartymi, nieruchomymi, martwymi oczami. Uklękłem koło niego próbując obudzić, liczyłem że tylko śpi, że był tak wycieńczony akcją. Niestety. Jego skóra była już chłodna a usta sine. Złożyłem na nich delikatny pocałunek. Płakałem ściaskając ciało ukochanego. Jak mogłem pozwolić aby umarł tak blisko mnie? Dlaczego nie mogłem go obronić?
Następnego dnia dowiedziałem się że został zabity trucizną, na szyi miał ślad po strzykawce, umarł w przeciągu kilku sekund. Mówili że to jakaś niesamowita substancja oraz że nie cierpiał.
Oczywiście trafiłem do psychologa, a raczej byłem odsyłany od jednego do drugiego. Nikt nie potrafił mi pomóc, co gorsza mój stan się pogarszał. Nie mogłem patrzeć na to wszystko co rozdrapywało non stop tę ranę, czułem się jakby była tylko pogłębiana. Po roku odluściłem, nie było w tym sensu. Uciekłem, jednak nadal miałem rzeczy które mi o nim przypominały. W końcu na mojej drodze stanął Luka, głowa małego gangu. Okazało się że mamy ze sobą sporo wspólnego, wyszedł z tego nawet mały romans, tylko cielesny. Nie potrafiłem już kochać. Luka był tym małym podmuchem. Wtedy postanowiłem i zrozumiałem. Jeśli miałem być szczęśliwy musiałem zniszczyć wszystko co przypominało mi ukochanego.

Teraz

To tak bardzo boli.
------------------------------------
Yey ^^
Kiribaku bo trafiliście za nim ^^
Iiiii możliwe że będzie dzisiaj coś kolejnego^^
Ogulnie to żyję i juz spoko
I takie pytanie... bo w zasadzie już sporo piszecie dużo osób czyta itp... macie jakieś pytanka? I mean... zrobię inną "książkę" gdzie odpowiem (nie lubię gdy to zaśmieca)
A teraz miłej nocy pyśki : *

One Shoty z Boku no hero <3 cz.IWhere stories live. Discover now