Wakacje

1K 42 0
                                    

Witajcie!
Ostatnio była cisza... sorka(?)... ale to z powodu wyjazdu (wracam 21) nie wiem ile napiszę do tego czasu...
Mam wiele zaczętych projektów (jak chcecie to mogę dodać) bo bardzo chciałam pisać i miałam tematy ale... coś mi przerywało... a wiecie że nie umiem wrócić do starego pomysłu :"D
Ogólnie mam mnóstwo romantycznych myśli tutaj więc może być nieźle! (Ale nie mówię czy na pewno coś się pojawi)
Yamada Hizashi
* dopiero teraz sprawdziłam ile to trwa... auć
Po tym długim wstępie... Miłego !
------------------------------------
Aizawa

- Mic, nigdzie z tobą nie jadę.- mówiłem poraz kolejny do swojego chłopaka.
- Będzie mnóstwo zabawy! W końcu będziemy mieli czas tylko dla siebie! Przekazałem już w siedzibie że bierzemy urlop.- Hizaski wyprzedził mnie i szedł teraz tyłem prze mną.
- Ta twoja "zabawa" to zapewne głośne imprezy a razem możemy spędzić czas tutaj. Pozatym, czy Tsurī nie zaprosiła cię już na wyjazd całej twojej grupy z muzyki?- mimo że chodziliśmy już na studia ta dziewczyna nadal organizowała takie wyjazdy. Na szczęście nie było jej w żadnej mojej grupie.
- Odmówiłem jej- powiedział szczerząc się. Zobaczyłem że za chwilę wejdzie w słup jednak go o tym nie poinformowałem, czemu miały w niego nie wpaść skoro nie patrzy gdzie idzie.- Proszę cię Shota- zrobił maślane oczy, wiedział że to na mnie działa, na szczęście zanim ich urok mnie ogarnął tamten zderzył się z przeszkodą, nie zatrzymałem się. Przez całą resztę naszego powrotu do mieszkania przekonywał mnie do wspólnego wyjazdu, szło mu to coraz lepiej. W kuchni już zacząłem okazywać zainteresowanie, zwłaszcza tym gdzie chce jechać. Ostatecznie zgodziłem się w sypialni, jego argumenty i pomysły stały się bardzo ale to bardzo dobre, a zwłaszcza ich przekaz był niezwykle trafny. Następnego dnia okazało się że mój Ryś wstał wcześniej i już robił śniadanie, pachniałoby prawie gdyby nie palący się chleb. Podszedłem do niego od tyłu i pocałowałem go w szyję.
- Dzień dobry kochanie.- powiedział przekładając jajko na talerz.- Wieczorem wyjeżdżamy, spakuj co potrzebne.- stanąłem zaskoczony i oszołomiony zarazem, trochę jakbym dostał obuchem. Wczoraj się zgodziłem ale wtedy nie mieliśmy nawet zarezerwowanego hotelu a teraz okazało się że dzisiaj jedziemy.
- Kiedy to załatwiłeś?- zapytałem po dłuższej chwili, mimo że nie to mnie najbardziej interesowało stwierdziłem że zacznę od tego. W międzyczasie wyciągnąłem chleb z opiekacza, cały czarny.
- Odpowiem ale najpierw śniadanie.- stał z dwoma talerzami typowo angielskiego śmiadania. W trakcie jedzenia powiedział że wszystko zrobił już wcześniej, wiedział że w końcu mnie przekona, rano tylko zadzwonił aby upewnić się o której lot. Dowiedziałem się że jedziemy do Turcji, konkretniej do Utopia Word, odrazu skojarzyłem z tym filmem Zootopia. Po zjedzeniu wszystkiego, prócz tych czarnych grzanek poszliśmy się pakować, nie był to mój pierwszy wyjazd za granicę jednak nie byłem tak doświadczony jak Mic, okazało się że połowa rzeczy które włożyłem do torby byla zbędna.
- Weź coś jasnego, i krótkiego.- polecił mi zamykając plecak do którego się spakował.
- Wiesz że takich rzeczy nie mam.- moja szafa składała się z czarnych spodni i praktycznie tylko czarnych gór, jakiś swetrów, bluz, koszul, nic z krótkim rękawem. Zobaczyłem błysk w oczach mojego chłopaka, ten bardzo niekorzystny dla mnie błysk.
- Idziemy na zakupy.- Hizashi ogulnie nie lubił chodzić po sklepach niestety zmieniało się to gdy chodziło o mnie.
- Em. Nie. Wiem że masz drugi plan, widzę to w twojej postawie.- otworzył swoją szafę, wyciągnął jakąś koszulę z krótkim rękawem w kwiaty i przymturzając jedno oko oceniał jak wygląda na moim tle.
- Było by ci w niej ładnie.- westchnąłem jednak wizja noszenia jego rzeczy była lepsza od zakupów. Wyciągnąłem mu z dłoni ubranie i schowałem. Potem poszło już gładko, on podawał mi rzeczy a ja je wkładałem do torby. Po nie całej godzinie byliśmy gotowi. Resztę dnia spędziliśmy na zwyczajnym oglądaniu telewizji. Przyjechaliśmy na lotnisko spóźnieni, na szczęście okazało się że te dwie godziny są przesadzone i nawet czekaliśmy na lot. Obyło się bez większych kłopotów, jedyne co to były małe turbulencje przy lądowaniu. Do Turcji przybyliśmy w nocy następnego dnia*, było to dla mnie nieprzyjemne, co prawda spałem w samolocie jednak więcej snu by nie zaszkodziło. Potem był trzy godzinny transfer do hotelu, Yamada zaproponował abym się położył i wykorzystał jego nogi jako poduszkę, skorzystałem co okazało się bardzo przyjemne. W końcu dotarliśmy do celu. Hotel umiejscowiony był na górce obsadzonej głównie drzewami piniowymi, dawało to bardzo przyjemny efekt odosobnienia. Gdy już skończyliśmy wszelkie formalności, a nawet więcej ponieważ Hizashi zagadał się z recepcjonistą, zostaliśmy zakwaterowani w jedym z pokoi w tak zwanych willach. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to wielkie małżeńskie łóżke z łabędziami z ręczników obsypanymi kwiatami. Niby to było ładne jednak szybko się tego pozbyłem, co nie obyło się bez oburzonych komentarzy Yamady. Oboje byliśmy straszliwie zmęczeni więc szybko zasnęliśmy. Następnego dnia poznaliśmy hotel, jego liczne baseny, plażę, aqapark oraz oczywiście dyskotekę, niestety. Jedzenie okazało się naprawdę dobre, Hizashi za każdym razem przynosił kopate talerze i, co było bardzo urocze z jego strony,  kawę dla mnie. Dni w skrócie wyglądały tak: śniadanie, plaża, obiad, baseny, kolacja, ja książka ryś klub, i upojna noc, przez co czasami pierwszy punkt wypadał, oczywiście były też romantyczne momenty łamiące to. Szliśmy w nocy po plaży, jeszcze mokrzy po pływaniu w świetle księżyca, rozmawiając i śmieją się. Na szczęście w pobliżu nie było nikogo dzięki czemu nie czułem się dziwnie w trakcie pocałunków, nie lubiłem tego robić z publiką. Miałem akurat na sobie rozpiętą koszulę w kwiatki, tą którą na mnie "przymierzał" w naszej sypialni. Nagle zapaliły się małe latarenki, co dawało jeszcze lepszy klimat.
- Dziwne. Po co je palą gdy jesteśmy tu tylko my?- zapytałem pod nosem. Mic albo nie usłyszał albo zignorował moje pytanie. Szliśmy dalej gdy nagle stanął przedemną i uśmiechnął się głupio.
- Tak?- spytałem licząc na to że dowiem się dlaczego tak niespodziewanie się zatrzymał.
- Kocham cię.
- Wiem. Ja ciebie też,- pocałowałem go delikatnie w usta.- ale z tego powodu nie stawał byś.- Hizashi podrapał się po szyji i odpowiedział.
- To prawda. Jednak stwierdziłem że to dobry początek.- nagle zaczęła grać moja ulubiona piosenka, którą z resztą on mi pokazał.- Może i to nudny sposób, żaden nowy czy odkrywczy, ale nie o to w tym chodzi. Istotna jest miłość, w końcu to ją pieczętujemy.- wiedziałem już co się dzieje i chciałem go zatrzymać jednak pomyślałem że mógłby to źle odebrać. Ukląkł na jedno kolano.- Shota, wyjdź za mnie.- patrzył mi w oczy a ja w jego, odbijały się w nich miliony gwiazd. Podałem mu rękę aby wstał, zrobił to, po czym mocno go przytuliłem.
- To jest tak?- spytał lekko zdenerwowany.
- Nie zadałeś pytania ale tak.- Yamada podskoczył i nogami obwiązał się wokół moich bioder. Na niebie zajaśniały fajerwerki, między innymi takie w kształcie serca.
- Czy ty to zorganizowałeś?- spytałem.
- Chciałem aby to była pamiętna chwila.- odparł zwracając swoją uwagę na mnie.
- I tak by była głuptasie.- pocałowaliśmy się, długo i namiętnie. Zaraz Yamada zaczął swoimi palcami plątać moje włosy.
- Chodź do łóżka- wyszeptał mi do ucha.
------------------------------------
Trochę inaczej miało być ale...
I jeśli chcecie zobaczyć kto pisze te kniotki to zapraszam na insta : artsy.nazwa
Miało być inaczej ale... ups
Miłego życia misie!
A i Mic to ryś ponieważ do tego doszłam z przyjaciółką... co jest głośne i słodkie? Tygrysek... nie... tego nie chcę... ryś... hmmmmmmm... ok

One Shoty z Boku no hero <3 cz.IDove le storie prendono vita. Scoprilo ora