Rozdzieleni

893 21 15
                                    

Tokoyami

Pierwszy dzień w U.A. Stałem przed salą zbierając odwagę aby wejść, nie wiedziałem kogo spotkam i jak mnie odbiorom, czy powinienem być sobą? A może to droga aby znów być dziwadłem? Musiałem w końcu przekroczyć tę magiczną barierę drzwi. Po drugiej stronie zobaczyłem coś, niespodziewanego. Jakiś blondyn, o dość agresywnej mimice, praktycznie leżał na ławce i krześle proszony przez niebieskowłosego, nieco sztywnego, chłopaka o zaprzestanie tego. Zignorowałem ich i skierowałem w stronę wolnego miejsca. Wszyscy zajmowali się już zapoznawaniem z innymi przez co miałem chwilę spokoju. Usiadłem na blacie aby lepiej widzieć całość i móc mniej więcej ocenić sytuację. Byliśmy bandą indywidualistów wrzuconych w jeden wór, to nie mogło się skończyć dobrze.

- Hej. - nagle zobaczyłem przed sobą zielonowłosą dziewczynę. - Jestem Asui Tsuyu ale mów mi Tsuyu.

- Tokoyami Fumikage. - skinąłem jej głową.

- Jaki dar posiadasz? - dziewczyna płynnie prowadziła rozmowę aż w końcu się odwróciła. - Shoji! - podążyłem za jej wzrokiem, wysoki chłopak o wyjątkowej budowie zaczął do nas podchodzić. - Myślę że się polubicie.

- Mezo Shoji. - widocznie chłopak też nie był duszą towarzystwa jednak mimo to świetnie nam się w trójkę rozmawiało. Tsuyu to wszystko lepiła dzięki czemu my nie musieliśmy się martwić że zabraknie tematów, z resztą po chwili okazało się że jest ich aż za dużo. Nie zdążyliśmy nawet w połowie ich przerobić gdy pojawił się nasz wychowawca. Moi nowi znajomi musieli wrócić do ławek. Wraz z odejściem chłopaka poczułem że coś jeszcze się pojawiło, natrętnego, niechcianego, kompletnie iracjonalnego, a co gorsza płonącego żywym ogniem. Przez cały dzień nie mogłem się skupić myśląc o tym nagłym zauroczeniu, tak to wolałem nazywać mimo świadomości że to coś więcej, ta nazwa była lżejsza, mniej zobowiązująca. Gdy w szatni zmieniałem buty podszedł do mnie Mezo. Nie spodziewałem się tego.

- Gdzie mieszkasz? - spytał patrząc gdzieś za bramę.

- Dlaczego pytasz? - skończyłem wiązać sznurówki, chłopak był irytująco wysoki.

- Pomyślałem że może będziemy mogli pójść w trójkę ale Tsuyu mieszka po drugiej stronie. - nagle moje serce uderzyło mocniej, miałem szansę na spacer sam na sam z Mezo.

- To oznacza że mogę z tobą iść. - nie miałem pojęcia gdzie mieszka dziewczyna ale nie miało to znaczenia w tym momencie. Mezo skinął głową i ruszyliśmy.
Cały czas musiałem uważać aby iść tam gdzie chłopak przez co nieznacznie się rozpraszałem. Rozmowa na szczęście była lekka, o ile tak można powiedzieć o demonach. Chłopak również był zafascynowany okultyzmem, powiedział że kiedyś nawet zbudował krąg ale nie uaktywnił go. Rozumiałem to, z jego opowieści wynikało że z tego przejścia mogło wyjść coś potężnego.

- Po prostu chciałem zobaczyć jak to jest. Czy to poczucie kredy w ręce kreślącej kolejne symbole faktycznie sprawia że włoski stają dęba od uwalniającej się magi. - chłopak patrzył w niebo, przez maskę nie mogłem zobaczyć jego ust jednak widziałem ten radosny płomyk w jego oczach. Miałem ochotę go chwycić za rękę, była tak blisko, niemal się ocierała o moją. Może pod wpływem dobrego nastroju nie zareagowałby obrzydzeniem. - A ty? Próbowałeś tego kiedyś? - jego głos ściągnął mnie z powrotem. Nie byłem pewien czy powinienem mu powiedzieć że mój dom był jedną wielką świątynią.

- Tak, choć nie rysowałem kręgów. - odpowiedziałem wymijająco. Bardziej lubiłem magię kryształów i świec niż symboliczną. Schowałem ręce do kieszeni aby mnie nie kusiło.

- A czy wierzysz w przeznaczonych? - spojrzałem na niego gwałtownie. Domyślił się? Czuł to samo? - Spokojnie. - zaśmiał się. - Po prostu sporo o tym czytałem i jestem ciekaw twojego zdania. - moje emocje trochę się uspokoiły.

- Nie wiem o tym za wiele. - przyznałem szczerze. Choć żałowałem tego, może byłoby mi teraz łatwiej zrozumieć co się ze mną dzieje.

- Szkoda. Jeśli chcesz mogę ci coś o tym powiedzieć. - uśmiechnąłem się i poprosiłem aby opowiedział.

- Przeznaczeni kiedyś byli jednością, jednym ciałem i duszą, jednak bogowie postanowili dla własnej rozrywki ich rozdzielić. - chłopak mówił wkładając w każde słowo całe swoje serce. - Jednak widząc ich cierpienia stworzyli nici łączące ich, pomagające się odnaleść. Dlatego przeznaczony zawsze powinien być gdzieś blisko, możliwe że mijacie się na ulicy jednak brakuje spojrzenia. Tylko tak dusza może go rozpoznać, patrząc w jego oczy, i on też rozpozna ciebie. - Mezo chyba nawet nie zauważył gdy zaczął mówić w formie "że ty".

- Miłość od pierwszego wejrzenia. - szepnąłem myśląc o tym co mówi.

- W zasadzie coś takiego. - przechylił głowę kładąc dłoń na karku. - Pewnie myślisz że to dziecinne i raczej dziewczęce. - szybko pokręciłem głową.

- Chyba sam zaczynam w to wierzyć. - Mezo spojrzał na mnie trochę zdziwiony. - To co powiedziałeś. Ma sens. - szybko się wytłumaczyłem. Chłopak z powrotem zaczął patrzeć przed siebie. Przez chwilę szliśmy w milczeniu, nie ciężkim, takim zwykłym oddechu od rozmowy. Mijaliśmy kolejne domy aż zorientowałem się że zaszliśmy już naprawdę daleko.

- Czy - chłopak zaczął ale nie skończył. Popatrzyłem na niego, udawał że nic się nie stało.

- Czy? - spytałem. Chłopak westchnął.

- Czy jesteśmy już daleko od twojego domu? - w jego głosie była odrobina smutku.

- Tak. - nie chciałem kłamać, atmosfera była zbyt gładka i czysta aby ją plamić.

- Chcesz zawrócić?

- Nie. - chłopak skinął głową i szliśmy dalej. Słońce przyjemnie pieściło skórę którą później ochładzał wiatr, równowaga jaką jedynie natura umie zachować. Ulice wokół były zupełnie mi obce.

- Może to zabrzmi jakbym zwariował, -  Mezo znów przerwał długą ciszę. - ale. - widocznie miał problem aby to powiedzieć. Nie chciałem naciskać, miał czas. Westchnął. - Tokoyami. - spojrzał na mnie. - Czy ty - zaczął. Nie musiał kończyć. Wszystko opowiadało się za tym.

- Też to czuję. - odpowiedziałem. Mimo lekkiego skołowania tym wszystkim byłem pewien.

- Czyli to prawda. - Mezo spojrzał w niebo.

- Bogowie nas rozłączyli.
------------------------------------
Trochę krótsze ale podoba mi się koniec i nie widzę powodu aby go przeciągać
I dobór bohaterów z myślą o jednej osóbce co szczęścia nie ma ; )
I shot inspirowany piosenką z miediów
No dobrze... chyba czas wyjść z tej bajki...
Do napisania : ) 

One Shoty z Boku no hero <3 cz.IWhere stories live. Discover now