Atak złoczyńców cz.II

915 22 18
                                    

Kirishima

Widziałem jak wielkie cielsko faceta na mnie spada. Były to milisekundy zanim we mnie uderzy. Nie mogłem już dobrze stwardnieć, mimo rozpaczliwej próby. To koniec, zabrzmiało w mojej głowie. Nagle wybuch zniósł spadającego na mnie złoczyńcę, upadł milimetry odeminie, jednak to one sprawiły że przeżyłem. Sero natychmiast przypadł do niego i zakleił. Rozejrzałem się, walka skończona. W końcu przeniosłem wzrok w stronę z której pochodził wybuch. Zobaczyłem Katsukiego w powoli powiększającej się kałuży krwi. Shoto już próbował zatamować krwawienie a Denki dzwonił po pogotowie. Nie mogłem się ruszyć, jedynie patrzyłem jak z mojej ukochanej osoby powoli wycieka życie. Po chwili osoby które organizowały ewakuację i zabezpieczenie przybiegły. Poczułem że ktoś kładzie swoją dłoń na moim ramieniu. Ojiro podszedł do Midoryi i coś powiedział, chyba o reszcie zakładników. 
- Karetka będzie tu za parę sekund- powiedziała właścicielka dłoni. Skinąłem sztywno głową ponieważ więcej nie potrafiłem. Jiro wzięła rękę i powoli się odsunęła po czym włożyła mi coś w dłoń, chusteczki. Pogotowie faktycznie pojawiło się zgodnie z tym co powiedziała fioletowowłosa. Szybko włożyli Bakugo do karetki.
- Jedź z nimi.- Jiro powiedziała mi cicho i pchnęła. To zmuszenie moich nóg do kroku sprawiło że cała ta skorupa niepozwalająca na cokoliwiek rozkruszyła się. Pobiegłem i szybko wskoczyłem do karetki. Drzwi się za nami zamknęły.
- Kim pan jest?- spytał jeden z lekarzy bandarzując Katsukiego. Teraz już czułem jak po policzkach spływają mi łzy.
- Jego chłopakiem.- odparłem przez zaciśnięte gardło i ścisnąłem dłoń Bakugo. Młody lekarz tylko wiwnął na znak zrozunienia i dalej się trudził aby utrzymać mojego ukochanego przy życiu. W końcu dotarliśmy do szpitala, tam szybko wyniesiono nosze i zaniesione za drzwi do sali operacyjnej. Natychmiast pojawili się inni ludzie w białych chałatach zadający pytania. Odpowiedziałem na wszystkie, z trudnością jednak wiedziałem że to może pomóc im przy Katsukim. Potem mnie zostawili i powiedzieli że jak będzie po operacji ktoś mi to powie. Siedziałem więc w korytarzu to uspakajając się to chodząc w te i spowrotem to obwiniając się. Przyszli moi przyjaciele, tylko Jiro nie pytała dlaczego aż tak zareagowałem.
- Przestańcie!- krzyknąłem pod ich naporem- Chodzimy ze sobą! Od paru miesięcy.- na chwilę umilkli co wykorzystała fioletowowłosa która jako jedyna znała nasz sekret.
- Dajcie mu trochę przestrzeni. Przyjechaliśmy tu dla Bakugo nie na plotki.- powiedziała to tak zimnym głosem że nawet mnie przeszedł dreszcz. Wszyscy się  uspokoili i już spokojniej spytali jak się czuję. To nie ja teraz leżałem na metalowym stole i walczyłem o przyszłość. Jednak wiedziałem że chcieli dobrze więc tylko odpowiedziałem że jak każdy w takiej sytuacji. Zaczęło już zmieszchać gdy podszedł do mnie jakiś pielęgniaż i powiedział że mogę odwiedzić swojego chłopaka, zastrzegł jednak że lepiej aby reszta puki co nie wchodziła, Bakugo potrzebował spokoju. Przekazałem to przyjaciołom i poszedłem do pokoju wskazanego przez chłopaka. Przed wejściem wziąłem głęboki oddech i przywołałem uśmiech na twarz, nie chciałem aby widział moje zmartwienie. Otworzyłem drzwi, blondyn leżał na łóżku pod kroplówkami, jedną z bezbarwną cieczą a drugą czerwoną. Katsuki odwrócił głowę w moją stronę.
- Przyrosłeś tam?- spytał i ręką zrobił zapraszający gest. Wykrzywił się, sprawiło mu to ból. Podszedłem do niego i usiadłem na taborecie postawionym tam.
- Wyglądasz jak kupa gówna, a to ja miałem operację.- uśmiechnąłem się mimo wolnie i pogładziłem jego włosy.
- Uwierz ty nie lepiej.- odgryzłem się i pocałowałem go w czoło. To było tak cudowne uczucie widzieć że już jest z nim dobrze.- Dziękuję, za uratowanie mnie, kosztem siebie- ostatnie dwa słowa wypowiedziałem cicho, łzy znów mi zaszkliły oczy.
- Jak widzisz żyję więc nie ma sprawy. Pozatym jakbyś wlazł pod tego ogra sam z siebie to bym mu pozwolił cie zmiarzdzyć. A teraz już spokojnie.- poczułem na policzku tak dobrze mi znaną szorstką dłoń Bakugo. Kciukiem kreślił kółeczka do puki nie podniosłem wzroku.- Teraz mnie pocałuj. Wolę nie ryzykować zerwania szwu.- delikatnie się nad nim pochyliłem i pocałowałem lekko. Katsuki tylko mruknął że mogłoby być dłużej ale nie zrwacałem na to uwagi. Cieszyłem się późniejszą rozmową do puki nie zasnął i czuwaniem nad nim. Tak mijały nam dni, na rzartach i rozmowach przetykanych odwiedzinami przyjaciół.
------------------------------------
Nie będzie 4 części psyho. Przemyślałam to i podoba mi się to złe zakończenie (bez 3 części). Macie już wystarczająco danych aby wiedzieć co chciałam zrobić do happy endu (chociaż kuszące też było że nasz drogi kabel nie da rady i straci Eijiro)
No a dzisiaj to... może po dokańczam stare rzeczy...
I czy chcecie zaczęte ale nie skończone rzeczy ?
Pa pa pingwinki ^^

One Shoty z Boku no hero <3 cz.IWhere stories live. Discover now