Kill Somebody

809 30 13
                                    

Kirishima

Był ranek, a przynajmniej na to wskazywał zegarek. Miałem jeszcze dwie godziny do pobudki jednak zbudziły mnie te sny, te w których zabijam. Ostatnio były częste, nie tylko podczas nocy, na jawie też to widziałem. Potrafiłem w myślach zabić kogoś z zimną krwią po czym w rzeczywistości żartować z tą osobą. Przygnębiało mnie to, chciałem być bohatetem więc dlaczego to czułem? Nie mogłem też tego opisać, "wielka chęć aby kogoś zbabić" sugerowała by palące uczucie a ja raczej przeżywałem to przez marazm. Gdy te myśli napływały nie uśmiechałem się, nie cieszyły mnie te wizje, w tych momentach czułem tylko zimną obojętność.
Raz spróbowałem zatrzymać to poprzez skrzywdzenie siebie, nie zaspokoiło tej pustki, raczej tylko ją podsyciło. Gdy zobaczyłem wtedy krew na swojej ręce poczułem się jak w snach, zobojętniały, jednak brakowało tej małej złotej nitki. Nie potrafiłem lepiej opisać tego co było w moich fantazjach prócz zimnej neutralności wobec swoich czynów.
Spróbowałem wstać aby się zacząć ogarniać czy chociaż poczytać coś aby zasnąć ale nie miałem siły. Okrywał mnie ołowiany koc z którym nie mogłem wygrać. Obruciłem się więc na drugi bok licząc na to że dzięki temu zasnę.
Wstałem, nie wiedziałem dlaczego ale byłem na stołówce. Iida, Deku i Todoroki siedzieli ze mną przy stole. Pierwszy z nich coś mówił ale nawet nie wiedziałem co. Utwardziłem swoje ręce, spłynął na mnie cudowny lodowy duch. Ignorując wszystkich podszedłem na drugą stronę stołu gdzie był zielonowłosy, patrzył na mnie z mieszanką strachu i niezrozumienia. Nie czekając aż zrozumie sytuacje wbiłem mu dłonie w grardło niemal nie odcinając głowy. Ciepła krew ciepła po moich palcach gdy już zmieniłem je spowrotem w normalne. Zignorowałem to.
Obudziłem się zalany potem, znów o tym śniłem. Spojrzałem na zegarek już była pora abym wychodził z pokoju ale nie mogłem wstać. Bałem się że faktycznie to zrobię, że ten cholerny psychopata weźmie nade mną kontrolę. Nie chciałem ich skrzywdzić. Spróbowałem się uspokoić jednak nic to nie dało, nadal miałem przyśpieszony oddech a serce biło mi jak szalone. Próbowałem wszystkiego, liczenia, głębokich oddechów, mantr. W końcu stwierdziłem że może muszę to podkarmić jak kolwiek głupio to nie brzmiało, byłem już naprawdę zdesperowany. Utwardziłem sobie jeden palec.

- Proszę, zadziałaj. - błagałem. Powoli przejechałem palcem po skórze. Poczułem to co ostatnim razem tylko o wiele lżej. Ledwie uspokojenie serca i może lekkie ostudzenie umysłu. Było źle, to oznaczało że za każdym razem będę potrzebował więcej, aż w końcu zmienię się w tego potwora ze snów. Opadłem bezsilnie na materac, nawet po tym podkarmieniu czułem to coś. Nagle usłyszałem łomotanie we drzwi.

- Shittyhair! Rusz dupę bo się spóźnisz! - głos należał do Bakugo. Nie miałem siły odpowiedzieć, te emocje, ten strach odebrał mi ją. - Kirishima! Wyłaź stamtąd. - kolejne szarpanie gałki.

- Zostaw mnie! - odpowiedziałem słabo. Nie mogłem teraz do niego wyjść, biorąc pod uwagę tę pustkę ssącą mnie od środka obawiałem się że go skrzywdzę.

- Wchodzę! - zanim zdążyłem się sprzeciwić moje drzwi nie posiadały już sprawnego zamka. Szybko przykryłem się kołdrą i odwróciłem plecami. - Eijiro wszyscy już poszli, jeśli przez ciebie się późnię to cię wysadzę. - chłopak jak zawsze delikatny zagroził mi. Zmróżyłem mocniej oczy.

- Proszę cię. Idź sobie. - czułem jak łzy mimo mojego oporu zwilżają moje rzęsy. Przestałem słyszeć ruchy Katsukiego, może wyszedł tak jak prosiłem, łudziłem się.

- Co się dzieje? - spytał dziwnie troskliwie jak na siebie. Poczułem że materac ugina się pod jego ciężarem. - Kiri- zaczął jednak nie dokończył.

- Bakugo, błagam cię, zostaw mnie.- on był ostatnią osobą którą chciałem skrzywdzić, zabić. Wiedziałem że nie byłoby to takie proste lecz, tyle razy widziałem to, niezliczenie wiele razy płakałem po tym, jak choćby w myślach mogłem się dopuścić. Najgorsze było to że w tych marach zawsze było to proste, Katsuki nie stawiał większego oporu niż inni. - Spierdalaj stąd! - krzyknąłem siadając oraz zamachując się ręką. Niestety jego reakcja była inna niż chciałem, lekko się do mnie pochylił i starł mi jedną z łez kciukiem.

- Ty płaczesz Kiri. Dlaczego? - nie mogłem już dłużej trzymać tych emocji w więzach i wszystkie posypały się niczym lawina. Łzy już nie walczyły o wydostanie się tylko swobodnie spływały.

- Jestem potworem. - wyszlochałem. Katsuki pokręcił głową jednak zanim zdążył cokolwiek powiedzieć kontynuowałem - Naprawdę. Jestem gorszy od ligi złoczyńców, oni chociaż nie udają bohaterów! Ja, ja codziennie trenuje się ale czy napewno aby dobrze to wykożystać?

Bakugo

Kirishima przez łzy wskazywał na siebie mówiąc że jest potworem jednak nie potrafiłem zrozumieć jak. Był najbardziej honorowym, uczciwym, pomocnym i miłym człowiekiem jakiego znałem, nie mogłem więc już słuchać tych jego głupot.

- Eijiro, to wszystko nieprawda. - przerwałem mu. - Skąd ci się to wogule wzięło? - chłopak obniżył wzrok.

- Ponieważ chcę cię zabić. - te słowa uderzyły mnie. Wiedziałem że nie jestem najmilszy w obyciu ale miałem nadzieję że Kirishima mnie rozumie, że nie zwraca juz uwagi na moje kretyńskie odruchy. - I Deku, i Jiro, i Sato, nawet przypadkową osobę na ulicy. - w pewien sposób mi ulrzyło. Oczywiście te słowa były przerażające ale nie mogłem nie poczuć ulgi gdy dowiedziałem się że nie chodzi tylko o mnie. Czekałem aż chłopak powie coś dalej ale tego nie zrobił.

- Od kiedy tak masz? - wydało mi się to istotnym pytaniem, może wywołało to coś konkretnego. Kirishiwa wzdrygnął się na moje słowa, wspołczułem mu.

- Nie wiem. - odpowiedział słabo. Opadał z sił przez ten płacz. Nie mogłem już na to tak patrzeć i przytuliłem go. - Naprawdę nie wiem. - Eijiro znów zaniusł się szlochem jednak teraz był w moich ramionach. Zacząłem głaskać go po głowie.

- Ciii, spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Ustalimy co to i dlaczego się pojawiło. - uspakajałem roztrzęsionego chłopaka. - Nie zapominaj, nie jesteś potworem. - poczułem ruch wskazujący na to że Kirishima chce się sprzeciwić jednak nie wypuściłem go.
------------------------------------
Będą 2 endingi 1 dobry i 1 zły (tak w tym momencie na to wpadłam więc... najpierw zły
------------------------------------
Zły ending

Nagle poczułem przerażający ból w brzuchu, otworzyłem szeroko oczy. Ostrze wbijało się coraz głębiej. Z utraty krwi nie miałem już sił trzymać Kiriego. Gdy go puściłem wstał i zobaczyłem jego wzmocnioną rękę całą we krwi.

- Ostrzegałem cię Bakugo. - Odparł tylko beznamiętnie i patrzył jak świat zachodzi mi czarną mgłą.

Redaktorka

- Znów znaleziono ciała z ranami kłutymi. Morderca zostawił jak zawsze notatkę o treści "przepraszam. Policja obiecuje że robi co tylko może aby złapać przestępcę, poinformowali także że prawdopodobnie winowajcą jest Eijiro Kirishima były uczeń akademi U.A. Dotychczasowe zbrodnie połączono z zabójstwem Bakugo Katsukiego...

Dobry ending

- Za dobrze cię znam, masz dobre serce, lepsze od większości tych co zwą się pełnoprawnymi bohaterami.

Kilka tygodni później

Wracaliśmy od pani psycholog która prowadziła Kirishimę. Jej zdaniem jego stan był skutkiem porwania mnie przez Ligę, związanym z tym stresem i strachem. Zanim wyszliśmy podszedłem do niej na osobności aby zadać ważne pytanie odnośnie stanu Eijiro, stwierdziła że się poprawia ale nie jest pewna tego co chcę zrobić. Dlatego ze strachem ale i wielką nadzieją złapałem chłopaka za rękę i się zatrzymałem.

- Co jest Bakugo? - spytał. Patrzył na nasze splecione palce jednak nie puszczał mojej dłoni.

- Czy będziesz moim chłopakiem?
------------------------------------
Ufff w końcu przełamałam chcę pisać ale nie wiem (co pewnie było widoczne na początku)
Ogólnie mam też teraz lekki kociokwik ponieważ Raff z Sesji Na Podsłuchu właśnie sobie ze mną pisze o animu jakby nigdy nic! Co jest kurwa ?! :"D
No i ogulnie mam nadzieję że się podobało!
Bajo ^^

One Shoty z Boku no hero <3 cz.IWhere stories live. Discover now