Korki dla Kirishimy

13.4K 294 70
                                    

Pierwsza część... zobaczymy co z tego wyjdzie...
Kiribaku
Błędy są były i będą
---------------------------------------------------------
Znów fizycznie jestem na lekcji lecz myślami uciekam w nieznane. Częściowo w proste rzeczy jak to czy na kolację zjeść takoyaki czy onigiri, mieliśmy iść większą paczką na miasto, z drugiej strony wracałem myślami do opowiadania które czytałem wczoraj w nocy, mówiło o dzielnym dzikim wojowniku oraz chłopcu który był smokiem. Skończyłem czytać dość późno, albo wcześnie, jak kto woli, a dalej zostało mi 60 stron. Było to też powodem dla którego wcześniejszą lekcję wychowawczą spędziłem jak nasz sensei.
-Eijirou Kirishima!- fuck- mógłbyś przestać się ślinić na podręcznik i zacząć robić zadania?- byłem w dupie
- P-przepraszam- nie wiedziałem co powiedzieć. Chwyciłem szybko za ołówek i przyłożyłem do kartki. Za cholerę nie wiem jak to zrobić! To była główna myśl w mojej głowie.
- Mój drogi chłopcze, to nie jest tak trudny materiał. Przypominam ci też ostatni sprawdzian, prawda nie byłeś najgorszy- sensej "dyskretnie" spojrzał na Denkiego, chłopak nie miał wtedy szczęścia bo byliśmy po treningu i mocno się wyładował.- ale wierzę że mogło by być lepiej. Mam dla ciebie dwa wyjścia- zamieniłem się w słuch z świecącymi oczami, bałem się że zechce mnie wydalić- podejdziesz tu teraz i rozwiążesz pare zadań- nie dam rady- albo przez następne dwa tygodnie będziesz brał korepetycje z Bakugo Katsukim.
- Co do cholery !? Ja mam uczyć tego jełopa!? Dlaczego?! Niech to zrobi zasrany mieszaniec albo pierdolony Deku!- Mogłem się spodziewać takiej reakcji po Bakugo
- Po pierwsze musisz podciągnąć swoje zachowanie- tutaj zrobił chwilkę przerwy- a po drugie z ostatniego sprawdzianu miałeś najwyższą notę
Bakugo tylko zaczął coś mamrotać pod nosem.
- Na co się decydujesz Kirishima? - spojrzałem na nauczyciela. Błagam nie zabij mnie Katsuki.
- Wezmę korepetycje- powiedziałem zrezygnowany.
- To będą twoje ostatnie korepetycje - warknął Bakugo.
- Cudownie a teraz wróćmy do lekcji
Z dalszej części zajęć próbowałem zapamiętać jak najwięcej aby nie robić problemów mojemu przyjacielowi jednak nie za dobrze mi szło. Po wszystkich lekcjach pożegnałem się ze znajomymi, którzy oczywiście się ze mnie śmiali i obiecali wysłać wiele zdjęć z wypadu, oraz pytali jakie chcę kwiaty na pogrzeb. Jak już skończyliśmy pobiegłem przed szkołę mając nadzieję że złapię tam Katsukiego. Czekał oparty o ścianę, słońce które było już nisko pięknie okalało jego rysy twarzy.
- Idziemy do ciebie- rzucił i zaczął iść. Nie zamierzałem go dodatkowo denerwować dlatego całą drogę do mojego domu spędziliśmy w ciszy.
- Jesteśmy na miejscu - powiedziałem otwierając drzwi. Weszliśmy do środka i zaprowadziłem go do mojego pokoju. Szlag nie posprzątałem. Na progu zauważyłem że mam nasze wspólne zdjęcie postawione przy łóżku więc szybko idąc tyłem i mówiąc żeby się rozgościł schowałem je.
- Chcesz coś do picia?- spytałem
- Przestań pieprzyć i zacznijmy naukę.- rzeczowo jak zwykle.
Usiedliśmy przy okrągłym stoliku i zaczęliśmy. Na początku Bakugo cały czas na mnie wrzaszczał że nie rozumiem nawet podstaw ale potem powoli zacząłem łapać. Na zewnątrz już było całkiem ciemno a my siedzieliśmy stykając się ramionami nad zeszytem.
- W końcu idioto! A teraz te dziesięć tylko tym razem bez żadnej pomocy.- co? Czy on oszalał? Tak udało mi się zrobić trzy zadania ale za każdym razem robił małe poprawki.- A i masz na to dwadzieścia minut. Łazienka jest na końcu korytaża tak? - ile?!
- Tak- powiedziałem zrezygnowany i wziąłem się do roboty. W trakcie tych dwudziestu minut Bakugo skorzystał z łazienki wracając zahaczył o kuchnię i wziął poki oraz dwie szklanki z napojem gazowanym oraz rozłożył na moim łóżku.
- Nie zła książka- zaśmiał się. W rękach trzymał opowiadanie o którym tak rozmyślałem rano. Zupełnie przez ten czas o nim zapomniałem. Z tego co zobaczyłem przeczytał parę pierwszych stron.- Co nie zmienia tego że czas dobiegł końca, dawaj mi ten zeszyt.- wyciągnął tylko rękę wciąż leżąc na moim łóżku a książkę położył sobie na klatce piersiowej. Szybko przebiegłem wzrokiem po obliczeniach i wykonałem polecenie, podając odrazu coś do pisania. Powoli zaczął sprawdzać, wyglądało to tak jakby się ze mną bawił, ale musiałem się mylić. Ołówek trzymał w ustach i przerzucał leniwie kartki.
- Jesteś debilem, ale mniejszym jak na początku.- gestem poprosił mnie abym się przybliżył, sam usiadł na brzegu aby zrobić mi miejsce.- Partrz- zakreślił błędne obliczenie w kółko- Co o tym mówiłem?- patrząc na to jak głupi błąd zrobiłem oblałem się rumieńcem.
- Już widzę.- wziąłem ołówek z jego ust, lekko zadrżał ale udawałem że tego nie zauważyłem i poprawiłem obliczenia.
- Brawo, i co tak ciężko?- nie wyzwał mnie, co było dziwne jak na okoliczności.
Parę następnych minut spędziliśmy na poprawianiu zadań. Będów było już całkiem niewiele więc sprawnie poszło.
- Cholera późno już- Katsuki wyjrzał przez okno. Faktycznie księżyc był już kawałek nad horyzontem. Nawet nie zauważyłem kiedy minął czas.
- Możesz przenocować jeśli chcesz- powiedziałem nieśmiało- wybacz że przeze mnie tak dużo czasu straciłeś.
- Spoko. Napiszę tylko do matki że zostaję.- zaczął chrupać pocky pisząc smsa. Przez światło padające od dołu mogłem przyjrzeć się jego szczęce i błyszczącym czerwonym oczom. Z jakiegoś powodu podobał mi się ten widok, poszarpane bląd włosy w pomiętym już mundurku. - Okej, załatwione.- potrząsłem głową i wstałem aby nie zauważył moich rumieńców. Podeszłem do szafy i wyciągnąłem ręcznik.
- Pewnie chcesz się umyć? - zapytałem lecz odrazu po żałowałem bo wiedziałem jak to wygląda. Przecież nie musiał tego robić zwłaszcza że nie miał nic na przebranie. Co ja wogule myślałem?
- Dzięki- wstał i chwycił ręcznik. Chyba mi się zdawało ale wyglądało jakby lekko się zarumienił- a mogę jakąś twoją starą koszulkę i spodnie? Wiesz że nie mam się w co przebrać.- jego twarz była niezwykle łagodna.
Podałem mu jakiś tshirt i dresy.
- Możesz iść pierwszy.- odszedł bez słowa. Ja w tym czasie zorganizowałem mu jakieś miejsce do spania, nie miałem w domu pokoju gościnnego dlatego miałem nadzieję że dmuchany materac koc i dwie poduszki starczą. Cały czas słyszałem monotonny szum wody. Moja wyobraźnia zaczeła mi podsówać obrazy Bakugo pod prysznicem. Kurwa przestań! Co ty odpierdalasz?! Wziąłem kilka głębokich oddechów. Usiadłem na łóżku i poczekałem jeszcze chwilę aż usłyszałem otwieranie drzwi. Katsuki wszedł do mojego pokoju, ubrany w czarną bluzkę z bulbasaurem, cholera, i wilgotnymi włosami. Wyglądał jak nie on, wręcz dziecinnie.
- Coś ty mi do cholery dał?! - wrócił Bakugo jakiego znam. Jego oczy znowu błysły czerwienią.- Czy ja ci wyglądam jak pierdolony dziesięciolatek ?! - nie mogłem powstrzymać śmiechu, przewróciłem się na plecy i pozwoliłem sobie na całkowite rozluźnienie.
- Zginiesz śmieciu! - krzyknął i rzucił na mnie. Chwilę się szamotaliśmy. Gdy zmęczyliśmy się śmialiśmy się tylko, do momentu gdy się zauważyliśmy że Bakugo pochyla się nade mną jedną nogę mając między moimi a moje ręce trzymając swoją jedną. Chwilę tak patrzyliśmy na siebie w bez ruchu aż on nagle mnie pocałował. To była tylko sekunda gdy nasze usta się zetkneły lecz warta więcej niż wszystkie najlepsze chwile w moim życiu. Katsuki szybko od mnie odskoczył.
- Idź się umyć.- jego głos nie znosił sprzeciwu. Nie potrafiłem się poruszyć. Zastanawiałem się czy to serio się stało. Chwilę wcześniej groził mi że posmakuję jego eksplozji trzymając swoją rękę tuż przy mojej twarzy a przed sekundą mnie pocałował.
- Ruchy idioto.- chwycił mnie za przód koszuli i postawił do pionu. Zabrałem swoje rzeczy i szybko poszedłem pod prysznic. Ustawiłem zimną wodę aby się uspokoić, co nie było łatwe słysząc raz eksplozje a raz krzyk który przechodził w skowyt? Szybko się ubrałem w bluzkę zespołu rokowego oraz luźne krótkie spodenki. Gdy wszedłem do pokoju Katsuki siedział do mnie tyłem na środku pomieszczenia z twarzą między kolanami i drrzał. Nie mogłem w to uwierzyć ale on szlochał. Przykucnąłem obok niego i położyłem mu rękę na ramieniu. Odepchnął nie tak mocno że miałem nie przyjemne spotkanie z szafą.
- To nie miało się stać rozumiesz?! - krzyczał zalany łazami- miałem się nie poddawać uczuciu! Żeby być najlepszym miałem nie pozwalać sobie na rozproszenie! Ale wtedy pojawiłeś się ty! Z tym swoim cholernym gadaniem i jebaną słodką mordką! Ja ja- szloch się nasilił na tyle że nie mógł nic powiedzieć. Spróbowałem do niego podejść ale znowu mnie odtrącił- Nie! To się nie może powtórzyć rozumiesz?! Ile razy mam powtarzać idioto ?!- jego oczy niezwykle lśniły od łez- n-nie chcę tego- szeptał. Zignorowałem jego opory i go przytuliłem, odwajemnił. Głaskałem go po głowie raz po raz dostając uderzenia, wiedziałem że tylko tak może dać upust emocjom. W końcu się uspokoił.- P-przepraszam cię Kirishima.- powiedział cicho.
- Jest dobrze- uśmiechnąłem się i podniosłem jego głowę chwytając za szczękę- razem damy radę, tylko następnym razem nie niszcz mi pół pokoju ok?- spojrzeliśmy na ślady po wybuchach i zaśmisliśmy- więc jak? Mogę mówić do ciebie kochanie?
---------------------------------------------------------
Nie wiem czy tu zakończyć i dać wam miejsce na własną inwęcję czy jeszcze chcecie abym dopisała kawałek
Nie sądziłam że będzie to taka zabawa...
I proszę nie krzyczcie o pisownię
Mam nadzieję że się podobało ^^

One Shoty z Boku no hero <3 cz.IWhere stories live. Discover now