Rozdział 102

1.3K 80 35
                                    

Przez moment patrzyłyśmy na nią, ona na nas. Na pewno wszystkie trzy czułyśmy się niezręcznie. W końcu wicedyrektor przerwała ciszę.
- Co się tutaj dzieje!? - podniosła głos patrząc na moją dziewczynę.
Szybko zeskoczyłam z biurka nauczycielki, a Lindsay w pośpiechu zaczęła zapinać koszulę i spodnie.
- Ja to wyjaśnię! To tylko tak wyglądało. My wcale nie... - blondynka próbowała się tłumaczyć.
- Zamknij się, Lloyd - popatrzyła na nią z pogardą, po czym zwróciła wzrok na mnie. - W której jesteś klasie?
- Drugiej...
- Z uczennicą... - pokręciła głową - To po prostu nie mieści się w głowie. Jedna i druga do dyrektor Cleveland, ale już! - wskazała za siebie.
Popatrzyłam na Lindsay. Miałam nadzieję, że zdoła przekonać wicedyrektor, żeby nam odpuściła, ale niestety...
Blondynka zrobiła się blada jak ściana.
- Wybacz mi... - szepnęłam, choć byłam równie przerażona.
- Ale już! - krzyknęła brunetka.
Lindsay ze spuszczoną głową zaczęła iść w kierunku drzwi. Poszłam tuż za nią i ją dogoniłam.
- Wyjaśnimy to, obiecuję. Spokojne, księżniczko... - złapałam ją za rękę.
- Chciałabym w to wierzyć, ale... - ścisnęła mocno moją dłoń.
- Po prostu skandal... - powiedziała wicedyrektor.
Kobieta poprowadziła nas do gabinetu pani Dyrektor.
- Co się stało? - spytała zdziwiona dyrektorka na nasz widok.
- Przyłapałam Lloyd na molestowaniu tej uczennicy - powiedziała pani Howard.
- To nie prawda! - zaprzeczyłyśmy obie.
- Hannah, to bardzo poważne oskarżenia. Masz jakieś dowody?
Brunetka podeszła do Lindsay i odchyliła dekold jej koszuli. Na ciele blondynki było widać ślady mojej różowej szminki. Następnie podeszła do mnie i odgarnęła mi włosy do tyłu pokazując pomadkę Lindsay na mojej szyi.
- Proszę. Niech pani zobaczy - powiedziała.
- Lindsay? - pani dyrektor popatrzyła na nią.
- To nie było molestowanie. Ja...  Kocham Annike. Proszę mi uwierzyć. Ona jest moją dziewczyną. Wiem, że nie powinnyśmy, no ale jednak zakochałyśmy się w sobie. Miłość nie wybiera. W szkole zwykle traktuję ją jak wszystkich. Jak zwykłą uczennicę. Tylko dzisiaj... Wiem, że nie powinnyśmy robić tego w szkole, ale w sumie byłam już po pracy. I tak przepraszam, i obiecuję, że to się więcej nie powtórzy. To był pierwszy i ostatni raz. Wszystko, co łączy mnie z Anniką pozostanie poza terenem szkoły. Obiecuję - powiedziała blondynka.
- To prawda. Ja też kocham Lindsay - powiedziałam.
Pani dyrektor patrzyła na nas chwilę w szoku.
- Hannah, wyprowadź tę dziewczynę na korytarz i poproś panią Grant, niech zaczeka aż ją zawołam. Powinna jeszcze być w szkole. A ty, Lindsay, siadaj - wskazała na krzesło przed sobą.
Popatrzyłam na blondynkę, a ona na mnie. Wicedyrektor chwyciła mnie mocno za ramię i siłą wprowadziła na korytarz.
- Stój tu i czekaj - powiedziała podniesionym głosem i poszła do swojego gabinetu.
Usiadłam pod ścianą i zaczęłam płakać. Co teraz...? Czy Lindsay zostanie ukarana za naszą miłość...? Wszystko moja wina...

*Lindsay*
Usiadłam na krześle wskazanym przez panią Dyrektor.
- Wyjaśnij mi to, Lindsay. Co zrobiłaś, że Hannah oskarżyła cię o molestowanie? - spytała.
- Nic złego. Pani Howard przesadza. Zobaczyła jak się całowałyśmy z Anniką u mnie w klasie. Miałam ciężki dzień. Moja dziewczyna chciała mnie tylko pocieszyć. Jeśli o to chodzi, to ten związek nie wpływa ani na moją pracę, ani na naukę Anniki. No chyba, że pozytywnie. Nigdy wcześniej nie całowałyśmy się w szkole i obiecuję, że to już się nie powtórzy. Proszę, niech to wszystko zostanie między nami. W końcu nie zrobiłam nikomu nic złego.
Do pomieszczenia wróciła Hannah Howard.
- Przyznała się? - spytała.
- Nie ważne. Hannah, opowiedz co tam widziałaś - powiedziała dyrektork Cleveland.
- Coś obrzydliwego. Ta uczennica całowała Lloyd po biuście i trzymała rękę w jej spodniach. Lloyd też miała dłoń pod spódnicą tamtej dziewczyny. Jestem pewna, że Lloyd zmusiła tę uczennicę do tych chorych czynności. Lloyd lubi dzieci. Powinna ją pani natychmiast zwolnić i zadzwonić na policję.
- To nie prawda! - oburzyłam się i wstałam odwracając się do kobiety. - Nikt nie będzie mówił, że lubię dzieci! Powinnaś nauczyć się odróżniać miłość od chorych zboczeń, Hannah!
- Lindsay, siadaj - powiedziała pani dyrektor. - A ciebie, Hannah, prosiłam tylko o opowiedzenie co widziałaś, a nie o oskarżanie pani Lloyd.
- Kiedy to prawda! A jak inaczej nazwie pani związek nastolatki ze starą babą? To się tylko może nazywać zboczenie.
- Hannah, przywołuję cię do porządku! - pani Cleveland uderzyła ręką w biurko patrząc na kobietę.
- Przypominam tylko, że jestem młodsza od ciebie o jakieś dziesięć lat - odwróciłam się do wicedyrektor. - Stara baba...
- Lindsay - pani Cleveland zwróciła się do mnie. - Czy to, co powiedziała Hannah o tym, co robiłaś z tą dziewczyną, to prawda?
Popatrzyłam w dół.
- No słucham.
- Prawda... Ale przysięgam, że to się już nie powtórzy. Kochamy się. Pary robią takie rzeczy... To, co mnie łączy z Anni jest naszą prywatną sprawą. Obiecuję więcej nie robić tego na terenie szkoły.
- Nie wątpię. Zrobimy tak, Lindsay. Albo w tym momencie zwolnisz się z pracy na własne żądanie, albo dzwonię na policję, że molestowałaś tamtą dziewczynę.
- Co...? - zrobiło mi się zimno i gorąco naraz.
- Doigrałaś się Lloyd - zaśmiała się wicedyrektor. - A ja ci tak szybko zaufałam... Zboczona lesba!
- Hannah, wyjdź! Mam dość twojego zachowania - pani dyrektor ponownie uderzyła ręką w stół. - I masz zatrzymać to, co się stało dla siebie, rozumiesz?
Kobieta posłusznie wyszła chichocząc pod nosem.
- Pani dyrektor, ja... nie mogę stracić tej pracy. Jestem po rozwodzie, moja córka ma z tym związane problemy... Powiedziała mi, że mnie nienawidzi... Ja mam już tylko pracę. Wszyscy mnie tu lubią, nigdy nie robiłam problemów. Proszę pozwolić mi zostać. Błagam!
- Nie, Lindsay. Wiesz co to jest etyka zawodowa? Twoje postępowanie jest wysoce nieodpowiednie. Właśnie z tego tytułu nie mogę pozwolić ci tutaj zostać. To zbyt dobra szkoła. Nie mogę pozwolić na to, by pod moim okiem nauczycielka robiła takie rzeczy z uczennicą. Jaki ty dajesz przykład tej dziewczynie? Pokazujesz jej tylko, że może złamać każde zasady, jeśli tylko ma na to ochotę. Ja rozumiem, że mogłaś się nią zauroczyć. Nie wnikam w to, ale już próby zbliżania się do tej nastolatki są w twoim zawodzie bardzo nieetyczne i właśnie to przede wszystkim powinnaś wziąć pod uwagę, i nie spotykać się z nią nawet prywatnie. Przynajmniej póki uczy się w tej szkole. Co zrobicie potem to wasza sprawa. Wiesz dobrze, że teraz nie wolno ci z nią być, a mimo to wolałaś związać się z prawdopodobnie wciąż niestałą uczuciowo dziewczynką. Zrobiłaś to, więc teraz musisz odejść z pracy. Ja i tak idę ci bardzo na rękę. Powinnam bez zastanowienia zadzwonić na policję i do kuratorium, ale z sentymentu do ciebie pozwalam ci zdecydować, bo wierzę, że nie robiłaś tej dziewczynie krzywdy. Chyba, że podczas rozmowy z nią potwierdzi, że jednak ją molestowałaś. Wtedy od razu dzwonię na policję. Jak na razie trzymam się wersji, że to miłość. Zawsze byłam z ciebie zadowolona, Lindsay, i myślę, że nie byłabyś zdolna skrzywdzić kogokolwiek. Z łatwością znajdziesz nową pracę, bo masz właściwe podejście do dzieci i młodzieży. Każdy to zauważy. Gdyby nie ten występek, nigdy nie pozwoliłabym tobie stąd odejść. To jak? Zwalniasz się czy mam dzwonić? - podniosła słuchawkę telefonu.
Westchnęłam, a oczy zaszły mi łzami.
- Zwolnię się... - powiedziałam z trudem.
- Dobra decyzja - odłożyła telefon. - Tylko pamiętaj, że nie każdy może być dla ciebie taki wyrozumiały, jak ja. Jeśli w nowej pracy zrobisz to samo i twój nowy przełożony zgłosi to na policję, to ja również dołożę swoje zeznania. Świat jest okrutny, Lindsay, i radzę ci się zastanowić, czy warto zaryzykować dla jakiejś nastolatki. Mówiłam, nie wnikam w to, co i z jakiego powodu do niej czujesz, ale zastanów się nad tym, co robisz. Ona jest jeszcze młoda. Może nie być pewna swoich uczuć. Nie lepiej poszukać kogoś na stałe? Nie lepiej mieć kogoś, z kim związek nie będzie cię tyle kosztował? Ona za jakiś czas może się tobą znudzić. To wciąż dojrzewająca nastolatka. A nawet jeśli jest też tak na ciebie nakręcona, pomyślałaś kiedykolwiek co dla niej znaczy ten związek? Myślisz, że będziecie mogły tak całe życie się przed wszystkimi ukrywać? Ona na pewno wolałaby być z kimś, z kim może się publicznie pokazać. Pomyśl, ile ten związek ją kosztuje. No powiedz. Nie próbowała kiedykolwiek pójść z tobą na randkę czy do kina, a ty musiałaś odmówić, bo ktoś z uczniów lub nauczycieli mógłby was razem zobaczyć?
- Tak, ale... Anni wie, że uwolnimy się od tego, gdy skończy szkołę i będziemy mogły wtedy chodzić razem, gdzie tylko będziemy chciały.
- Jesteś pewna, że jest taka cierpliwa i wyrozumiała? Dziewczyny w jej wieku chętnie chodzą z partnerami na dyskoteki, czy do klubów. Myślisz, że tak łatwo jej z tym, że musi jeszcze poczekać? Prędzej czy później zastąpi sobie ciebie młodszą, ładniejszą, taką, z którą nie będzie się musiała ukrywać. Dobrze ci radzę. Zerwij z nią, zanim cię zrani.
- Przemyślę to... - spuściłam głowę.
- Dobra decyzja. W takim razie zabierz swoje rzeczy. Od jutra już tu nie pracujesz. Proszę cię jeszcze tylko o jedno. Jutro o ósmej rano na moim biurku chcę mieć wszystkie sprawdziany, których jeszcze nie oddałaś klasom. Poprawione.
- Ale... Tego jest dużo. Musiałabym przesiedzieć nad tym całą noc.
- Więc zrobisz to. To twój ostatni obowiązek jako nauczycielka w mojej szkole. Wyjdź teraz i poproś do mnie tę uczennicę.
- Oczywiście...
Wstałam i wyszłam z pomieszczenia. Byłam tak oszołomiona tym wszystkim, że nadal nie docierało do mnie to, co się stało. Straciłam pracę... Co ja teraz zrobię...? Do tego to, co mi powiedziała, dało mi wiele do myślenia...
- Lindsay? - Annika podniosła głowę i popatrzyła na mnie.
Miała rozmazany tusz do rzęs dookoła oczu. Płakała. Tak... Dyrektor Cleveland miała rację...

AnglistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz